Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Podziel się Supernaturalem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 596, 597, 598 ... 616, 617, 618  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:03, 09 Maj 2014    Temat postu:

Ok, przeczytałam sobie dość luźno początek Kaczątka. Zrobię na biało, coby antique nie psuć czytania :X
Jestem na momencie, kiedy Cas siedzi w Anglii i poznał Balthazara. Generalnie, to on chyba już rok siedział w tej Anglii, dobrze złapałam? Bo minęła 9 klasa. Teraz Dean jest w 10. Cieszę się, ze nie miał nic wspólnego z incydentem w muzealnej łazience, byłam przekonana, ze oprócz przywiązania go do masztu i ściągnięcia bielizny (no i bycia dupkiem, kiedy Cas cmoknął go w policzek) Dean wykombinuje dużo więcej. No i jestem w szoku, ze zaczął sobie jakoś tam uświadamiać swoje uczucia (uczucia jako ogólnie swój stosunek do Casa, no). Nie mogę się doczekać powrotu Casa do Ameryki. I UWIELBIAM Michaela, szok xD
Za to papcio Winchester zawsze musi zawiewać eau de'dupek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:50, 09 Maj 2014    Temat postu:

Papcio W okaże się później wspierającym rodzicem, choć będzie wymagał trochę perswazji :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:42, 09 Maj 2014    Temat postu:

Już widzę pewne plusy :D Chociazby to, że Dean rozpracował kim dokładnie jest, a ojciec nie skręcił mu karku. Za to scenę, którą Cas zafundował temu dupkowi, który chciał mu zrobić powtórkę z rozrywki po powrocie ze szkoły czytałam z sześć razy xD
Na Deana wciąż jestem trochę wściekła za to, że zobaczył wtedy Casa w tej łazience i wyszedł. Castiel za szybko mu wybaczył :X :X :X


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hashuniu
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 21 Paź 2011
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:03, 09 Maj 2014    Temat postu:

Sorka, wetnę się na moment, ale niebieskie zaliczyłam! Tłumaczenie jak zwykle perfekcyjne, tutaj nigdy nie przestanę się rozpływać, dzięki Pati:)
Od końca listopada, aż do teraz, nie przeczytałam żadnego fica z fluffem, ale łosiuję ostatnio ostro, więc POV Sama mnie zachęcił ;D I wycieczka w klasie maturalnej mi się przypomniała, i nocleg z piętrowymi łóżkami...XD

Wgl, to wszyscy już pewnie wiedzą, że spin-off umarł? Chwała i skrzypce, bo zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami, szmira i popłuczyny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:05, 09 Maj 2014    Temat postu:

Wiemy, że Tribes nie wypaliło :) A sądząc po tym, jaki fandom był niechętny, to nikt nie żałuje :)
Cieszę się, że tłumaczenie się podoba :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:27, 09 Maj 2014    Temat postu:

Niespodzianka! Zabrałam się za siedmioczęściową, krótką serię crackfików, zapisanych wyłącznie w postaci dialogów. Oto część pierwsza :) A dla zainteresowanych - włączyłam sobie na AO3 drugi pseudonim i na tamto konto zaczęłam wrzucać tłumaczenie INFERNO Dana Browna. Na razie tylko prolog, ale książka ma sporo stron... Niestety, tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie odwlekając - dzisiejsza wrzuta.

PRZYGODY MESJASZA JOHNA GABRIELA WINCHESTERA

1 TATUŚ

- Ale jak?
- Nie wiem! Nie mam pojęcia!
- Ale, Dean…
- Nie wiem, jasne? Przestań się na mnie tak gapić!
- Ale… dobra, czy dotykałeś jakichś przeklętych przedmiotów?
- Nie! Sammy, to nie jest mój pierwszy dzień na robocie!
- To może… yyy… czy zjadłeś coś dziwnego?
- Cóż, nie przysiągłbym, że zeszłej nocy w tym taco faktycznie była wołowina, ale… nie. Nic NAPRAWDĘ dziwnego.
- Dobra. Um. Czy… yyy…
- Co?
- Czyuprawiałeśsekszjakimiśdemonami?
- Czy ja… jak możesz tak stać i mnie o to pytać?
- Ja tylko…
- Nie, panie Posuwam-Demonice-Spytaj-Mnie-Jak! Nie, nie uprawiałem! Wszystkie moje laski są wyłącznie ludzkie! Raaany!
- …męskimi demonami?...
- Co? Nie! Co? Nie, nie bzykałem ŻADNYCH demonów! Jezu!
- …
- O mój Boże! Sammy, nie patrz tak na mnie! Przestań mi się gapić na brzuch!
- Przepraszam! Ale, Dean… to się musiało jakoś zdarzyć. Ja tylko mówię. Jesteś w ciąży. Naprawdę BARDZO w ciąży! To trochę… niekonwencjonalne.
- Jak cholera, biorąc pod uwagę, że o konwencjonalności mowy nie ma!
- …
- Może po prostu tylko naprawdę szybko przytyłem. Może to BYŁO taco.
- Dean.
- Słuchaj, to tylko sugestia! Nie wiemy, czy to jest dziecko! To może nie być dziecko! To mogłoby być ciasto! Albo piwo! To może być mięsień piwny… albo coś jak w OBCYM… może, kiedy spałem, pojawiło się jakieś paskudztwo i w środku nocy złożyło mi w gardle jajeczka!
- …i to ma być lepsza alternatywa, niż dziecko?
- Tak! Cóż…
- Zębaty metaliczny potwór pewnego dnia w czasie lunchu wybuchający ci z brzucha ma być lepszy od dziecka?
- Um. Dobra, przestań z tymi sugestiami. Jezu. Chyba zaraz…
- …
- …
- Och, OHYDA! Chłopie, będziesz to po sobie sprzątał.
- …
- Dean, o mój Boże. Nie patrz tak na mnie. Nie… czy ty… Dean! Nie płacz! Cholera! Ja nie… dobra, ja to sprzątnę. Zobacz, już to sprzątam! Już dobrze. Już wszystko dobrze.
- Przepraszam.
- Nie, już w porządku. Dean, wszystko będzie dobrze. Naprawimy to.
- …
- …
- Ja tak jakby trochę… Sammy, nie jestem PRZERAŻONY, ale… musisz przyznać, że to jest nieźle popieprzone. Nawet dla nas. Um.
- Będzie dobrze, Dean. Obiecuję. Zajmiemy się tym.
- …okej.
- …
- …
- CHOLERA! Skąd ty się tu wziąłeś?
- Z nieba, Samuelu. Początkowo. Jednak obecnie z Uzbekistanu. Ach, Dean. Dobrze.
- Castiel? Czy słyszałeś o…?
- Ach. Tak.
- Pomocy?
- Dean, przypominasz sobie może, że opowiadałem ci, iż mój Ojciec miał plan? I że byłeś witalną częścią Jego planu?
- …?
- Czy ty… Dean, czemu on klęka? On klęka! Czemu klękasz?
- Cas? Cas?
- Zdrowyś, Dean, łaskiś pełen. Błogosławionyś ty między mężami, i błogosławiony owoc lędźwi twoich, John.
- …
- …
- …John?
- Tak, pomyślałem, że moglibyśmy nazwać nasze dziecko po twoim ojcu. I oczywiście po świętym Janie Chrzcicielu.
- …WASZE dziecko? Czy wy dwaj… Dean, czy chciałbyś mi coś powiedzieć?
- Sammy, zamknij się! Daj mi minutę!
- …
- Więc, Cas, kiedy powiedziałeś, że nie musiałeś zakładać gumki, a ja pomyślałem, że było tak dlatego, iż anioły nie miały problemów z chorobami wenerycznymi… to nie to miałeś na myśli, tak?
- Nie, Dean. Nie, spłodziliśmy nowego Mesjasza. To błogosławiony dzień. Mam nadzieję, że będzie miał twoje oczy. Masz bardzo ładne oczy.
- …
- …co? Sam, przestań tak na mnie patrzeć!
- Chłopie!
- Słuchaj, pytałeś o męskie demony! DEMONY! Nie zapytałeś o męskie anioły! Skąd miałem wiedzieć?
- Chłopie!
- Dean, wydajesz się być nieco zdenerwowany.
- Cóż! Ty mnie zaciążyłeś! Myślałem, że jesteśmy tylko… no wiesz. Myślałem, że się dobrze bawimy. Myślałem, że mnie LUBISZ. A to były tylko rozkazy? I nawet mi o tym nie POWIEDZIAŁEŚ?
- Dean, wykonywałem rozkazy. Ale również „lubię” cię.
- Gówno prawda.
- Obawiam się, iż z powodu hormonów robisz się rozemocjonowany. Proszę, masz chusteczkę.
- …dziękuję. Ale nadal się na ciebie wkurzam.
- Czy zeszła noc ci się nie podobała?
- Było świetnie! Było naprawdę bardzo zaskakująco świetnie! Nie licząc tego ZACHODZENIA MNIE W CIĄŻĘ!
- Rozumiem. Ale, Dean, nasze dziecko uratuje świat!
- To nie pomaga.
- I ja cię „lubię”, Dean. Naprawdę bardzo.
- …
- …
- Dobra, chłopaki, może ja wyjdę na zewnątrz? Myślę, że tak zrobię. Um, naprawdę czuję się niezręcznie z całą tą… jasne. Cóż, wy sobie kontynuujcie to kłopotliwe całowanie, a ja poczekam na zewnątrz, wbijając sobie widelce w oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hashuniu
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 21 Paź 2011
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:54, 09 Maj 2014    Temat postu:

Mam niusa, Castiel nie dostanie babskiego garniacza :)



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:58, 09 Maj 2014    Temat postu:

Już wiem i bardzo mnie to ucieszyło :)
Hashuniu, czy ty masz konto na tumblerze?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hashuniu
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 21 Paź 2011
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:24, 09 Maj 2014    Temat postu:

Taa, ale raczej tutaj niepoprawne politycznie :'D Bo ja, ten tego, już całkiem nieźle gify robię i cisnę, oprócz tematyki ogólnosupernaturalowej i łosiocentrycznej, zdecydowanie niedestielowską.

Oto mój wykadrowany Sam z ostatniego epa:


oraz:

Tech Class with Crowley.




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:05, 10 Maj 2014    Temat postu:

Fajne te gify :) Gratuluję talentu!
A tutaj druga część serii :)

2 NABARDZIEJ NA ŚWIECIE

- Proszę, czy tak lepiej?
- Tak. Dzięki, wuja Sam.
- Dobra, miszczu. Tym razem mocno trzymaj Pana Lubisia. Misie są zazwyczaj całkiem wytrzymałe, ale tego rozboli głowa, jeśli wciąż go będziesz upuszczał.
- Wuja Sam, ktoś stoi za drzwiami.
- Nie, tam… och. Cześć.
- …Sammy, pilnujesz dziecka? Naprawdę?
- Popatrz, John, to ciocia Ruby!
- Hej, cia Luby!
- Uch. Hej, John. Wow. Szybko rośniesz, dzieciaku.
- Mam prawie trzy lata.
- Jak ten czas ucieka… jesteś całkiem duży jak na swój wiek.
- RUBY.
- Co? Ja tylko mówię… dzieciak wygląda na czterolatka i gada, jakby zeżarł słownik. Jest dużym chłopcem, to wszystko… Sądzę, że ma to po wujku Sammym.
- Ruby! Nie przy… ahem.
- Psuja.
- Wiesz, nie musisz zostawać.
- Och, nie zaczynaj! Pomyślałam, że moglibyśmy… nie wiedziałam, że będziesz się zajmował MESJASZEM. Co jest po prostu… nie wiem, od czego zacząć. To jest po prostu niewłaściwe na tyle sposobów.
- Czytamy sobie bajeczkę na dobranoc, prawda, John?
- Tak. Cia Luby, chcesz posłuchać?
- A czy jest nieprzyzwoita?
- RUBY.
- Phiii, dobra, świetnie. Będę grzeczna. A zatem, Johnny. Czy to dobra bajeczka?
- Najlepsza.
- Och, cóż, w takim razie zamieniam się w słuch. Do dzieła, Andersenie.
- Hmmm. Okej. John, jest ci wygodnie?
- Taaa.
- Nie ssij kciuka! Wiesz, co tatuś o tym sądzi!
- Nie POWIESZ tatusiowi.
- Tak, wujku Sammy, przestań zaczepiać dzieciaka! Possij sobie kciuk, kochanie. W niewielkiej oralnej fiksacji nie ma nic złego. Daleko na niej zajedziesz.
- RUBY!
- Czekamy na tę bajeczkę, prawda, John?
- Taaa.
- W porządku. To gdzie byliśmy? Aha. Hmm… I dotarł do miejsca, gdzie mieszkały dzikie stwory. Ryknęły na niego swymi straszliwymi głosami.
- RYYYYK! Cia Luby, musisz ryknąć.
- Och! Jasne, przepraszam, dzieciaczku. Trochę to dla mnie nowe. RYYYYYK! Tak może być?
- Tak. To był bardzo dobry ryk.
- Świetnie. Brawo dla mnie.
- I pokazały swe straszliwe zęby! I przewróciły strasznymi oczami! I pokazały swe straszliwe pazury! Dopóki Max nie powiedział „Uciszcie się!” I poskromił je magiczną sztuczką polegającą na gapieniu się w ich żółte oczy bez mrugania, a one przeraziły się i nazwały go najdzikszym stworem ze wszystkich! I uczyniły go królem dzikich stworów. A teraz… niech się zacznie wariactwo!
- RAAAAAAAAAAAR!
- Co do…?
- Hej, cia Luby! Wariuj!
- Chłopaki, wy wiecie, że nadajecie się do wariatkowa, tak?
- RAAAAAAAAAAAAAAAAAAR! RAAAAAAAAAAAAAAAAR!!! RARARARARARRAAAAAAAR!!!
- Dalej, Ruby – wiesz, że chcesz sobie poskakać po drugim łóżku. Obiecuję, że nikomu nie powiem.
- Ty… ech, a niech to szlag.
- …
- …
- RARARARAAAAAAAAAAAR!
- RAAAAAAAAAAAAAAAAR!
- …a teraz STOP!
- RAAAAAAAAAAAAAAAAAAR!!
- Psssst! Cia Luby! Musisz przestać!
- Ups. Okej. Już dobrze. Nie ma na co patrzeć. Ahem. Chodź, dzieciaku, usiądź tu ze mną.
- Dobra. Mogę przynieść Pana Lubisia?
- Jasne.
- I wysłał dzikie stwory do łóżek bez kolacji. A Max, król wszystkich dzikich stworów, powiedział: Jestem samotny. I zapragnął być tam, gdzie ktoś kochał go najbardziej na świecie.
- Mmmph! Cia Luby, nie ŚCISKAJ tak mocno!
- Przepraszam, dzieciaczku.
- Wtedy wszędzie wokół siebie, z drugiego końca świata, wyczuł coś dobrego do jedzenia.
- Ciasto! Tatuś mówi, że to było ciasto!
- Tak, to brzmi jak Dean.
- Ciii. Więc powiedział: rezygnuję z bycia królem miejsca, w którym mieszkały dzikie stwory. Ale dzikie stwory zapłakały: och, prosimy, nie odchodź! Zjemy cię! Tak bardzo cię kochamy! A Max powiedział…
- NIE! Cia Luby!
- Ups, przepraszam… NIE!
- Dzikie stwory ryknęły swymi straszliwymi głosami.
- RYYYYYYYYYK!
- RYYYYYYYYYYK! Lepiej?
- Dużo lepiej! Cia Luby, z ciebie jest zajebiaszczy Dziki Stwór!
- Johnie Gabrielu Winchesterze! Uważaj na słowa!
- Ale tatuś mówi…
- John!
- Przepraszam.
- Grzeczny chłopiec. Um… I pokazały swe straszliwe zęby. I przewróciły strasznymi oczami. I pokazały swe straszne pazury. Ale Max wsiadł do swej prywatnej łodzi i pomachał im na pożegnanie. I żeglował z powrotem przez prawie ponad rok, całymi tygodniami, przez dzień, i dotarł w nocy do swego pokoju, gdzie znalazł czekającą na niego kolację…
- I była WCIĄŻ GORĄCA!
- …
- Sam, nie wierzę, że właśnie przeczytałeś TEMU dziecku TĘ historię.
- Cia Luby, to jest NAJLEPSZA bajeczka.
- Cóż… jeśli chodzi o Winchesterów, to w pewnym sensie nie jest to fikcja. Yyy. Prawdę mówiąc, jeśli chodzi o praktycznie wszystkich Winchesterów. Ale tak, dzieciaku, to jest dobra bajeczka. Yyy. Sądząc po tym, jak krzywo spogląda na nas wujek Sammy, myślę, że powinieneś już leżeć w łóżku.
- Lepiej w to uwierz.
- Następna bajeczka?
- Nie tym razem. No chodź. I nie patrz na mnie tymi swoimi wielkimi niebieskimi ślepkami, miszczu, bo nic ci to nie da. Właź do łóżka.
- Czy tatuś i papcio szybko wrócą?
- Kiedy się obudzisz, miszczu. Obiecuję.
- Okej. Buzi?
- …
- Buzi, cia Luby?
- Aj, a ci mi tam.
- …
- …
- …
- …wiesz, całkiem nieźle radzisz sobie z dziećmi. Jak na bezrobotnego Antychrysta.
- Ty też nie jesteś najgorsza. Jak na demona.
- Tak, cóż. To dobry dzieciak. Jak, no wiesz, na jednego z nefilim. Z dodatkiem odrobiny Mesjasza. Tylko niech ci nic nie przychodzi do głowy!
- Prawdę mówiąc mam parę pomysłów. Ale żaden z nich nie obejmuje dzieci.
- I o TYM właśnie mówię!
- …
- …ciii, Sam. Nie obudź małego! Ale… jasna cholera, tak, zrób to jeszcze raz!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:05, 10 Maj 2014    Temat postu:

I część trzecia :)

3 NIEDALEKO OD JABŁONI

- Dzień dobry, dzieci! Witam w przedszkolu! Już dobrze, kochanie, nie płacz. Już dobrze. Mamusia wróci. Usiądź sobie ze mną. Jestem panna Owen. Możecie powiedzieć „Dzień dobry, panno Owen”? Spróbujmy!
- DZIEŃ DOBRY, PANNO OWEN!
- Bardzo dobrze! Tak, kochanie? Bardzo ładnie, że podniosłeś rękę… yyy… John, prawda?
- Tak! Nazywam się John Gabriel Winchester.
- John, co chciałeś mi powiedzieć?
- To dla pani, panno Owen. Przyniosłem to z domu.
- Och! Jabłko! Cóż, John, to bardzo miłe. Dziękuję.
- Papcio mówi, że dawanie jabłek nauczycielowi to tradycja. Tatuś mówi, że to jest kiepskie i że jeszcze nic dobrego nikomu nie przyszło z rozdawania jabłek. Ale potem papcio powiedział, że zakazany owoc był meta… mefa… mefo… nie do końca owocem. I że niektóre jabłka są pycha. A wtedy tatuś trochę poczerwieniał, i było trochę przytulania, ale nie sądzę, że z powodu jabłka.
- …okej, cóż, Johndziękujęzajabłko. Dobrze, dzieci, nauczymy się piosenki…

- John, to jest bardzo ciekawy obrazek! Możesz mi powiedzieć, co to takiego?
- To jest wujek Sammy. Ma trochę czarne oczy, ponieważ czasami jest trochę zły. On gładzi nieprawych.
- …
- To coś to uciekający demon. Wygląda jak papierosowy dym. Palenie jest szkodliwe.
- …
- A TO jest ciocia Lu… Ruby. Ciocia Ruby jest zajebiaszcza.
- John, w szkole nie używamy takich słów. Ale to jest twój pierwszy dzień, więc nie dostaniesz uwagi. Po prostu, kochanie, nie rób tego znowu.
- Przepraszam! Papcio mówi, że to jest brzydkie słowo, ale tatuś często go używa. Ciocia Lu… Ruby dziabie wendigo w oczy, widzi pani? A potem go podpala, ponieważ one nie lubią ognia – dlatego tu jest taki czerwony kawałek. A to są cywile. Ten jeden nie żyje i jest trochę nadjedzony, ale z pozostałymi jest w porządku.
- …
- …John, to jest bardzo… kreatywne! A teraz sprawdźmy, czy umiesz narysować ładnego misia, dobrze?

- Te, nowy, dawaj mi swoją kasę na lunch.
- Czemu?
- Bo jeśli nie, to pożałujesz.
- Hmm. Nie, dziękuję. Chcę zatrzymać swoje pieniądze.
- Sam się o to prosiłeś.
- …
- …
- …
- BANNO PENDERGAST! ON BNIE UBERZYŁ! UBERZYŁ W NOS! I W BRZUCH! BRZEWÓCIŁ BNIE!
- Wielkie nieba! Kto? Kto to zrobił?... naprawdę? Jesteś pewien, że to był on? Tymoteuszu, on jest od ciebie o połowę mniejszy. Naprawdę? Yyy… jak ci na imię?
- Jestem John Gabriel Winchester.
- Naprawdę ten? Okej. John, w której jesteś klasie?
- Chodzę do przedszkola! Dzień dobry!
- Dzień, yyy, dobry. Um. Tymoteusz mówi, że go uderzyłeś. Czy to prawda?
- Tak.
- Och. Cóż, w tej szkole nie pozwalamy na takie rzeczy. To wbrew zasadom. John, jesteś tu nowy?
- Tak. To jest mój pierwszy dzień, a on powiedział, że mam mu oddać moje pieniądze na lunch. Powiedziałem nie, więc próbował mi zrobić krzywdę. A ja go powstrzymałem.
- …Tymoteuszu?
- On głamie! On mnie uberzył!
- Hmm. Tymoteuszu, już wcześniej rozmawialiśmy o tym, jak masz się zachowywać w stosunku do młodszych dzieci, prawda?
- Tak, proszę pani.
- No dobrze, John, jeśli ktoś będzie próbował zrobić ci krzywdę, to powinieneś poszukać nauczyciela. Ponieważ nawet, jeśli ktoś ci zagrozi czy cię uderzy, ty nie powinieneś go bić. Jeśli kogoś uderzysz, ty też możesz mieć kłopoty. Szczególnie, jeśli uderzysz kogoś pierwszy.
- Papcio mówi, że nie powinniśmy nikogo zgładzać, dopóki ten ktoś nie okaże się naprawdę grzesznikiem, ale tatuś mówi, że jeśli już zamierzasz się szarpać z jakimś ordynarnym sukinsynem, to powinieneś go powalić szybko i mocno i upewnić się, że nie wstanie znowu. Szczególnie, jeśli jest większy od ciebie. Zaczekałem, dopóki nie okazał się grzesznikiem, a potem go powaliłem.
- BANNO PENDERGAST, ON POWIEDZIAŁ SUKA!
- Tymoteuszu!
- Ale…
- …yyy, John. To jest bardzo interesująca filozofia. Dziękuję ci za, yyy, to, że się nią z nami podzieliłeś. Myślę, że być może będę musiała, yyy, spotkać się pewnego dnia z twoimi rodzicami, aby omówić, jak możemy ci, yyy, pomóc się łatwo tu zadomowić. Um.
- Okej.

- Panno Owen! Panno Owen!
- O co chodzi, Lucy?
- John wysmarował Nopa farbą!
- Nop? John? Czy wszystko dobrze? Ojej! Malowanie palcami może robić bałagan! John, czy ty przypadkowo zrobiłeś Nopowi na ramieniu ślad z farby?
- Nie.
- …?
- Celowo, panno Owen. On to zrobił celowo. Bo mnie lubi.
- Rozumiem. A więc, John, to cudowne, kochanie, że znalazłeś sobie przyjaciela, ale nie musisz mu malować ramienia czerwoną farbą. Nie w taki sposób okazujemy ludziom, że ich lubimy. Czy teraz chcesz mu pomóc ją zmyć?
- Okej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:22, 11 Maj 2014    Temat postu:

Część czwarta :)

4 WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO

- Nie jestem pewien tego. A co, jeśli to zły prezent?
- Dean, to jest bardzo ładny prezent. Jestem pewien, iż Nop go doceni.
- A co, jeśli to powie coś o… no wiesz. Nas.
- Nie rozumiem.
- Wszystko to na temat Adama i Steve’a. Albo, czy ty… słuchaj, chłopie, wiesz, że cię kocham, ale nie za bardzo sobie radzisz z udawaniem… no wiesz. Normalnego. Możesz być trochę… dziwny.
- …
- W dobry sposób! Znaczy się, ja cię rozumiem, i Sam cię rozumie, i… och, cholera, źle to wyszło. Ja tylko… cholera.
- Martwisz się, że moglibyśmy urazić uczucia Johna Gabriela. Że go w jakiś sposób zakłopotamy i przysporzymy kłopotów towarzyskich. Ze względu na naszą nietypową sytuację rodzinną. I dlatego, że nie jestem człowiekiem.
- Tak! To!
- Sądzę, że John Gabriel jednakowo przyjmie wszystko, co mogłoby się wydarzyć.
- Więc nie zostajesz w domu?
- Nie, Dean, nie zostaję w domu. John Gabriel chciał, byśmy obaj mu towarzyszyli.
- Okej. Jasne. Okej. Możemy to zrobić.
- …
- Kurwa! Poważnie, zaczynam brzmieć jak zrozpaczona gospodyni domowa. Przepraszam, Cas.
- Nie jesteś zrozpaczoną gospodynią. Jesteś bardzo kompetentnym łowcą. I biznesmenem.
- Mechanikiem.
- Dean, prowadzisz własny warsztat. Jesteś biznesmenem.
- Tak, cóż… ale i tak cały ten chaos z białym płotkiem… wiesz, to nie do końca jest moja strefa bezpieczeństwa. To się nadal wydaje bardzo nowe. Ciągle mi się wydaje, że coś nie wypali. Ja… naprawdę, Cas, nie radzę sobie z normalnością.
- Czemu to jest ważne?
- Ponieważ, do cholery, nie chcę, żeby John czuł się jak świr!
- Dean, on nie jest świrem. On jest Mesjaszem.
- Tak. Nie… Cas, tak naprawdę to mi to nie pomaga. Ale dzięki, że próbowałeś.
- Myślę, Dean, że bez powodu się tak spinasz. Powinieneś się odprężyć.
- Zmuś mnie!
- …
- …okej… mph… tego się… mmmmph… hej, teraz grasz nie fair.
- Wyglądałeś na zadowolonego.
- Cóż, oczywiście, że… uch, to jest… o Boże. Kurwa. Tak… mmph…
- …
- …nie sądź, że zapomniałem, że świruję z powodu przyjęcia urodzinowego, bo nie zapomniałem. Robię tylko tymczasową przerwę celem przegrupowania. Wkrótce podejmę świrowanie na nowo.
- Jeśli nalegasz. A teraz cicho.
- …mmph!

- Wszystkiego najlepszego, Nop!
- Hej! Czy to prezent dla mnie?
- Tak. To deskorolka.
- Świetnie!
- Masz ładny dom. Balony mi się podobają.
- One są tylko na dzisiaj. Mamy też tort czekoladowy i pizzę. I pi… pinnta… coś pełnego cukierków, w co musisz uderzyć. I za domem jest dmuchany zamek. Chcesz zobaczyć?
- Jasne!

- No CZEŚĆ, przystojniaczku! To miejsce jest zajęte?
- Nie. Ach. Proszę usiąść, pani…?
- Pani Blakeney. Jestem rozwódką.
- Przykro mi to słyszeć.
- Niech ci nie będzie. Był dupkiem, do tego kiepskim w łóżku. Lepiej mi bez niego.
- …
- Możesz mi mówić Cherry. Jesteś ojcem Johna, prawda?
- Zgadza się.
- Wiedziałam! Ma wielkie niebieskie oczy swojego tatusia.
- Oczy Johna Gabriela mają normalny rozmiar, jak na dziecko w jego wieku.
- Zabawny jesteś!
- To… nie jest powszechnie panująca opinia, jak wynika z mojego doświadczenia.
- Bawisz mnie do łez! Przy okazji, jestem mamą Elaine. Znasz Elaine? Tę z loczkami? Tam jest, bawi się na dmuchanym zamku?
- Wygląda na… bardzo szczęśliwą.
- Tak, przedawkowała cukier. A mówimy tu o sześciu kawałkach tortu czekoladowego, trzech miseczkach lodów i takiej ilości Coli, ile waży. Sądzę, że niedługo rzygnie, ale wiesz, nie ja to będę sprzątać, więc co mnie to.
- Och. Ojej.
- Ach, nie męcz się. Ona się dobrze bawi. Więc, słodziaczku, jak ci na imię?
- Castiel.
- Ooo! Ładnie. To europejskie imię, co? Nie jesteś stąd?
- Jak pani wspomniała, nie jestem stąd.
- Ślicznie. Hej, ciacho, podaj mi ciacho.
- …
- Mmm! Wiem, że nie powinnam… naruszać diety, ale co tam. Te są drogie. I marnują się na dzieciaki.
- Jak rozumiem, są bardzo popularne. Dea…
- Wiesz, martwiłam się, że nie będą tu mieli żadnego normalnego jedzenia. Myślałam, że to będzie samo sushi i sajgonki z jajkiem czy coś.
- Dzieciom z pewnością smakowała pizza.
- Hej, a kto nie lubi pizzy? Ale poważnie, trochę się spodziewałam, że będzie tu nieco bardziej, no wiesz, japońsko. Całe te ściany z papieru, siedzenie na podłodze i jedzenie pałeczkami.
- …jak sądzę, rodzice Nopa są Tajami, nie Japończykami.
- Och, cóż, Tajwan, Japonia, na jedno wychodzi, prawda?
- Um. Przypuszczam, że w pewnym sensie każdy kraj jest jednakowy. Do pewnego stopnia. Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga.
- O cholera… nie zamierzasz wylecieć na mnie z tekstem świętszy-niźli-ty?
- Um…
- Chcesz mnie namówić na przystąpienie do twojego kościoła? Jesteś Świadkiem Jehowy? Albo jednym z mormonów? Bo nie zamierzam dołączać do niczyjego haremu, mogę ci od razu powiedzieć.
- Ja… uważam, że to określenie jest niejednostkowe. Nie będę próbował pani namawiać na dołączenie do kościoła. Czy też haremu.
- Ha. No dobrze. Więc, Castiel, czy twoja żona tu jest?
- Nie, nie jestem żonaty, ale…
- Dziewczyna?
- Nie, ale…
- Narzeczona? Seks-kumpela?
- Nie! Nie, ja… nie!
- Skarbie, czy w twoim życiu jest teraz JAKAKOLWIEK ważna kobieta?
- Cóż… nie. Ale…
- Świetnie. Daj mi kolejne ciacho.
- Proszę ba… och. Um. Czy mogłaby pani może zdjąć rękę z mojego, yyy, kolana? Proszę? Pani Blakeney?
- …
- Ach, sądzę, że nie wyraziłem się dostatecznie jasno. Prawdę mówiąc miałem nadzieję, że pani całkowicie zdejmie rękę z mojej nogi, nie zaś przesunie ją po prostu, yyy, wyżej. Um.
- …
- Mogłaby więc pani przestać? Proszę?
- Już dobrze, słodziaczku! Dzieciaki nie widzą, a czego nie widzą, to ich nie skrzywdzi! Hej, jesteśmy normalnymi, zdrowymi, gorącokrwistymi dorosłymi. Mamy swoje potrzeby.
- …muszę już iść.
- Ale…
- Teraz.
- Hej, ogierze, nie bądź taki!
- Proszę zdjąć rękę z mojego… tak. Stamtąd.
- Psuja.
- Przepraszam. Um… proszę przyjąć to ciasteczko.
- Zadzwoń!

- Dean, chciałbym wyjść już teraz.
- Co? Cas, nie bądź śmieszny. Dopiero co przyszliśmy. Jasna cholera… co się stało? Czy ty się RUMIENISZ? Co u licha?
- Cherry, matka Elaine, sądzi, że powinienem do niej zadzwonić.
- …?
- Bardzo źle rozumie koncepcję przestrzeni osobistej.
- Ty zboczeńcu! Podrywasz mamusie na przyjęciu dla dzieci!
- Dean!
- Dobra, dobra. Wyluzuj. Trzymaj się mnie, chłopie. Obronię cię przed zrozpaczonymi gospodyniami domowymi.
- Śmiejesz się ze mnie.
- Cóż, tak. Trochę. Ale obiecuję, że później ci to wynagrodzę. Hej, co tam masz?
- Och… przyniosłem ci ciasteczko. Matka Elaine twierdzi, że są bardzo dobre.
- Aaa, WIEDZIAŁEM, że miałem powód, by pozwolić ci zostać. Dawaj.
- Ale nie wydaje mi się, by to był jednak dobry pomysł.
- Hej, John chciał, byśmy przyszli. Obaj.
- I przyszedłem, ale teraz sądzę, że powinienem wyjść. Powinienem robić coś ważnego. Odwiedzać różne miejsca, gładzić demony…
- Tchórz.
- Nie jestem… czemu to robisz?
- Ja tylko mówię, że jesteś tchórzem. Ko ko ko ko KO-OOOK!
- Nie jestem przedstawicielem drobiu! Bardzo głupio jest tak mówić.
- Hej, skrzydła już masz…
- Dean, zachowujesz się teraz bardzo śmiesznie. Przestań machać ramionami. Ludzie zaczynają patrzeć.
- Och, ty to uwielbiasz.
- …
- …
- To niczego nie udowadnia.
- Udowadnia, że to uwielbiasz.
- Smakujesz jak ciasteczko.
- Błłłe.

- Twoi tatusie znowu się do siebie czulą.
- Oni tak robią.
- Chcesz więcej tortu? Bo ja sądzę, że bym chciał.
- Ja najbardziej lubię ciasto. Na MOJE urodziny będę miał ciasto. Ze świeczkami. I lodami.
- Och.
- Ale zjadłbym jeszcze trochę pizzy.
- Spoko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hashuniu
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 21 Paź 2011
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:24, 11 Maj 2014    Temat postu:



//Ok, drag queen, ale ogolić to on by się mógł. Zarost w połączeniu ze szminką wchodzi mi w konflikt optyczny. Ogólnie z całym makijażem; za dużo tego wszystkiego na jednej gębie. Taa, offtop, ale ten gif aż się prosił by go powołać do życia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hashuniu dnia Nie 16:49, 11 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:46, 11 Maj 2014    Temat postu:

Wiem, że po pewnym czasie tego typu historyjki mogłyby się przejeść i z całą odpowiedzialnością zgłaszam sie na ochotnika, żeby sprawdzić, po jakim dokładnie czasie.

KOCHAM je z serca, śmieję się na nich do łez i nagle wszystko przestaje być takie kijowe xD Dzięki Ci Pat za tłumaczonko :3
Also: wkurza mnie jak diabli każda wzmianka po Eurowizji, bo fala agresji w komentarzach doprowadza mnie do białej gorączki ._. Chociaż ok, uśmiałam się na hashuniowym gifie xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hashuniu
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 21 Paź 2011
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:12, 11 Maj 2014    Temat postu:

Bo ludzie nie wiedzą co widzą: faceta w kiecce czy babę z brodą. Walory artystyczne wtedy nie mają dla nich żadnego znaczenia. Heloł, toż to drag queen! Facet sobie stworzył takie alter ego i tyle. Nie ma potrzeby rozkładać tematu na czynniki pierwsze, ale hejterzy zawsze się znajdą. Gif nie miał być napastliwy, ale wesoły, więc cieszę się, że tak właśnie go odebrałaś, Lin:)

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hashuniu dnia Nie 17:13, 11 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 596, 597, 598 ... 616, 617, 618  Następny
Strona 597 z 618

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin