|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:35, 11 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Bo gif jest wesoły. prawdę mówiąc moja reakcja na pannę Kiełbaskę była podobna do Deanowej :) I zgadzam się z hashuniu, że ludzie nie wiedzą, co widzą. Ja też nie wiem.
Jak dobrze pójdzie, to jeszcze dzisiaj wrzucę część piątą :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:45, 11 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
hashuniu napisał: | Gif nie miał być napastliwy, ale wesoły, więc cieszę się, że tak właśnie go odebrałaś, Lin:) |
Słonce, dopóki nie piszesz, że "Spaliłabyś ten pierdolony wybryk natury zanim złoży jaja" jestem bardziej niż szczęśliwa mogąc się pośmiać xD Niezły Sammy, swoją drogą, w którymś z poprzednich postów^^
Paaat, czy Zafona opisała gdzieś Jeta? Albo można znaleźć art...? Na jej głównym blogu nie ma, ale ma podobno też artowy blog...
//Ha. Jet jest niby z Avatara.
Wersja z ostatnich chapterów Chronicles.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Nie 17:48, 11 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:52, 11 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
To teraz dusisz Kroniczki?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:13, 11 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Okej, część piąta :)
5 NIECH NAS WSZYSTKICH BÓG BŁOGOSŁAWI
- Nie, Dean, nie będę siedział na czubku choinki.
- Psuja. Choć nie byłby to pierwszy raz, kiedy miałbyś kołek w tyłku.
- Przepraszam?
- Nic nie mówię!
- Dean, czemu to robimy?
- Bo to Boże Narodzenie!
- Jakiś czas temu było Divali, ale nie ozdobiliśmy w związku z tym domu. Tak samo, jak nie świętowaliśmy Ramadanu.
- To Boże Narodzenie! Nie bądź taki Scrooge!
- Ale… Dean, ty normalnie nie obchodzisz świąt. W zeszłym roku nie świętowaliśmy, w poprzednim też nie, ani…
- Podaj mi bombkę.
- …
- I… nie, nie tamtą, tę z reniferem. Tak. Dzięki.
- …Ja tylko próbuję zrozumieć, czemu nasz dom musi się tak… błyszczeć. Dean, to wszystko jest bardzo komercyjne.
- Chłopie, bo teraz MAMY dom! Nie było sensu dekorować pokoju motelowego, a John i tak był za mały, żeby się przejmować. Ale mamy DOM! Cas, jesteśmy porządni! Poza tym, to dla Johna.
- John Gabriel nie potrzebuje wszystkich tych błyskotek.
- Jasne, że potrzebuje! Wszystkie inne dzieciaki w szkole mają skarpety, indyka, światełka i cały ten szajs.
- Goldbergowie…
- Cas, nie truj mi dupy. Wiesz, o co mi chodzi.
- Ale, Dean, wszystko to jest BEZ ZNACZENIA. To tylko świecidełka.
- To nie jest bez znaczenia. Oznacza, że jesteśmy normalni. Że jesteśmy zwykłą rodziną.
- Dean, zarabiasz na życie polując na potwory. Ja jestem aniołem Pańskim. Nasz syn, nie licząc tego, że jest NASZYM SYNEM, a zatem zarówno cudem narodzin, jak i jednym z nefilim, jest również Mesjaszem i powstrzymał apokalipsę. Na dodatek jego wujek Sam, który będzie kroił indyka, jest Antychrystem. A JEGO kochanka jest demonem. W opinii większości ludzi nie jest to do końca definicja normalnej rodziny.
- Bobby jest normalny.
- Robert Singer poluje na wilkołaki i pomaga odsyłać niespokojne duchy.
- Za wyjątkiem wtorkowego wieczoru, kiedy to przebierze się za Mikołaja.
- …wiesz, że John Gabriel nie da się zwieść kupioną przez ciebie brodą ani czerwonym strojem.
- Cas, nie o to chodzi!
- Więc o co chodzi, Dean?
- Słuchaj, panie Spock, po prostu płyń z prądem, dobra? To są nasze pierwsze wspólne święta jako rodziny i w naszym własnym domu. Chcę, by było wyjątkowo.
- Ależ oczywiście, Dean, że będzie wyjątkowo. Zawsze jest.
- Do cholery, nie patrz na mnie takim szczenięcym wzrokiem! Ty… o, hej, masz brokat na… nie, nie tam. Wyżej. To jest… och, walić to, chodź tu.
- …
- …
- …Dean, to nie zmienia… Dean, ty po prostu… teraz próbujesz mnie zdekoncentrować. Ty zawsze… zawsze to robisz!
- Zauważyłeś. Czy to działa?
- …
- To chcesz, żebym przestał?
- Dean!
- Tak myślałem.
- Proszęczymożemyzajechaćdowaszegopostoju?
- „Przystanąć w waszym zajeździe”, Billy. „ W waszym zajeździe”.
- …w waszym zajeździe?
- NIE!
- Tak WIĘC spróbowali w kolejNYM zajeźDZIE!
- Katie, czy pamiętasz, co mówiliśmy o ekspresji? I że to, co wyrabiasz ze swoim głosem, NIE JEST tak naprawdę ekspresją?
- Nie, proszę pani.
- …okej. Nieważne. Kontynuujmy.
- …
- Billy? Billy, to twoja kwestia. „Proszę, dobry panie…”
- Proszędobrypanieczyjestmiejscewtwoimzapędzie?
- Miejsce w ZAJEŹDZIE, Billy!
- w zajeździe?
- Nie.
- No dalej, Wayne. Gdzie ten głos, który słyszę na przerwach? Mów!
- Nie.
- Oj, Wayne, potrafisz głośniej!
- Nie.
- …okej. Popracujemy nad tym.
- …
- Angelique?
- …
- Angelique?
- …
- ANGELIQUE!
- Tak, psze pani?
- GDYBYŚ choć na minutę przestała się bawić włosami Jessici, to zdałabyś sobie sprawę z tego, że teraz jest czas na twoją kwestię!
- P-p-przepraszam!
- Nie, nie… Angelique, nie płacz! Przestań już… to jest… o Boże, potrzebna ci chusteczka, tylko… och. Cóż. Albo rękaw. Dobra. W porządku już? Dobrze.
- …
- …Angelique, nadal czekamy na tę kwestię.
- Józef i Maryja obeszli wszystkie zajazdy w Betlejem, ale wszędzie było pełno ludzi.
- Panno Owen?
- John, nie teraz.
- Ale panno Owen, proszę, czy mógłbym tylko…?
- John, nie teraz.
- …
- Billy, mów dalej.
- Proszędobrypanieczyjestmiejscewtwoimzapędzie?
- ZAJEŹDZIE!
- …zajeździe?
- Nie.
- Alemojażonatodziecko.
- MA MIEĆ dziecko! Twoja żona ma mieć dziecko! Nie JEST dzieckiem!
- Owszem, jest.
- Cóż, tak, oczywiście, że LaShonda jest dzieckiem, ale Dziewica Maryja nie była dzieckiem, ona MIAŁA MIEĆ dziecko, co oznacza, że była w ciąży.
- Och.
- Panno Owen, co to znaczy dziewica?
- …yyy, Kevin, nie teraz. No dalej, Billy, spróbujmy znowu.
- Mojażonajestwciąży.
- Ona jest po prostu gruba.
- KEVIN! To NIE jest twoja kwestia!
- Ja impro… imp… wymyślałem.
- To tego nie rób.
- Panno Owen, on nazwał mnie grubą!
- Ty JESTEŚ gruba!
- BILLY! Tego już TROCHĘ za dużo! Kevin, Billy, macie natychmiast przeprosić LaShondę albo obaj spędzicie przerwę stojąc cicho w kącie!
- Przepraszam.
- Przepraszam.
- Dobra. Spróbujmy jeszcze raz. Byliśmy na… och, pięknie. Gdzie byliśmy?
- „Ale moja żona ma mieć dziecko”, panno Owen.
- Ach, tak, dziękuję ci, John. Um. John? Czy podnosisz rękę, bo musisz iść do toalety?
- Nie, panno Owen. Ale czy pani wie, że to wszystko jest wymyślone? Cała ta historia?
- John, masz się wypowiadać z szacunkiem w sprawie wierzeń innych ludzi.
- Ale, panno Owen, Jeszua Ben Jusuf pochodził z Nazaretu, nie z Betlejem. Nie ma żadnego dowodu na to, by umieszczać jego narodziny w Betlejem. Tę historię wymyślili ludzie tylko po to, aby powiązać go z proroctwami mówiącymi, iż Król Żydowski ma pochodzić z rodu Dawida, i…
- JOHNIE GABRIELU WINCHESTERZE, TEGO JUŻ NAPRAWDĘ WYSTARCZY! To jest bożonarodzeniowa szopka, opowiadamy tu świąteczną historię, będą tam pasterze i owce, i trzej królowie, i wypchane wielbłądy, i dzieciątko w żłóbku, i wszystko będzie UROCZE i ŚWIĄTECZNE i nikt nie będzie mówił na Dziewicę Maryję gruba! Mam DOŚĆ! ZROBIMY to odpowiednio albo wy wszyscy spędzicie przerwę tutaj ze mną, ćwicząc dopóty, dopóki przedstawienie nie będzie doskonałe! Czy wszyscy zrozumieli?
- TAK, PANNO OWEN!
- Dobrze. Jasne. Cóż. Przepraszam, dzieci, wiem, że się wszyscy staramy. Jestem pewna, że będzie ślicznie. W porządku, to gdzie byliśmy? …LaShonda, czy masz jakieś pytanie?
- Co to znaczy „dziewica”?
- Tam! Tam jest!
- Ojej. Aureola mu się przekrzywiła.
- To mój chłopak! Sammy, masz to?
- Tak, tak, ciii! Kamera pracuje, jak trzeba.
- To jest to! To jest to!
- …
- Ojej. Czy to… czy on lśni?
- Cholera! Rozmawialiśmy o tym! Lepiej, żeby… Skrzydła! Niech to szlag! Skrzydła!
- …
- …Ups?
- Ojej. Myślę, że to może być moja wina. Rzeczywiście doradziłem mu, aby postarał się uczciwie wypowiedzieć swoje kwestie. Dyskutowaliśmy o Metodzie. Być może powinienem był nieco dokładniej wyznaczyć granice.
- Cholera! On zdecydowanie dopiero co błysnął skrzydłami przed całą szkołą! Cholera! Będziemy się musieli wyprowadzić do innego miasta! I tyle nam, kurwa, przyszło z bycia normalnymi.
- Być może nikt nie zauważył?
- Być może nikt nie zauważył nagłego wybuchu jaskrawego światła i cienia olbrzymich skrzydeł zakrywających całą tylną ścianę?
- …być może?
- Sammy, jeden z pasterzy ZLAŁ SIĘ W SPODNIE. O cholera. Będziemy musieli się przeprowadzić.
- Naprawdę, panno Owen, to były absolutnie zaskakujące efekty specjalne! Muszę pani pogratulować! Nigdy nie widziałam czegoś podobnego!
- Och, cóż, pani dyrektor Pendergast, um…
- Spektakularne!
- …yyy…
- Naprawdę, całe miasto będzie o nas mówić! TO utrze nosa tym zarozumiałym sukinsynom ze szkoły Świętej Augusty! Ha! Może i ich chór ma fanów na YouTube, ale z TYM nie mogą współzawodniczyć! Panno Owen, to było czyste Hollywood! Genialne!
- Um. Dziękuję? Ja… uch… bardzo ciężko nad tym pracowałam?
- John?
- Tak, panno Owen?
- Czy… czy ty… to… nieważne. Um. Dobra robota z twoimi kwestiami.
- Dziękuję, panno Owen! Czy teraz mogę iść do tatusiów? Mogę? Oni siedzą tam, razem z ciocią Ruby i wujkiem Samem, i wujkiem Bobbym, i ciocią Ellen, i ciocią Jo? Mogę? Machają do mnie!
- Yyy. Tak. Tak, John, biegnij do nich. Um. Wesołych Świąt.
- Wesołych Świąt, panno Owen!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:24, 11 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
O Boziu, popłakałam się :'D Pomijając głównych bohaterów- dzieci, które sa tak bardzo dziećmi xD
Szkoda, ze ta seria nie ma choć kilku rozdziałów więcej :X
Also- obiecałam sobie, Pat, ze najpierw przeczytam resztę jej ficów, zeby z Kronik mieć i więcej frajdy, i bardziej rozumieć niektóre uniwersa. Ale naprawdę, NAPRAWDĘ ciężko idzie tak sobie odmawiać xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:27, 11 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Wierz mi, do zrozumienia poszczególnych światów w Kronikach niepotrzebna ci wcześniejsza lektura tamtych ficzków. Dodaje to może trochę smaczku, ale poza tym to zbyteczne :) Mnie akcja naprawdę wciągnęła.
Tłumaczę właśnie 6 część :) Może ją jeszcze dziś wrzucę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:01, 11 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
No to proszę, otóż i część 6. Ostatnią zostawiam na jutro :)
6 SZTUKA ROBIENIA ZAKUPÓW
- Co to jest?
- Dean, to jest koń zabawka.
- To jest „Mój Mały Kucyk”.
- Tak, tak brzmi nazwa marki. Czy to jest problem?
- To jest MÓJ MAŁY KUCYK. Nie możesz kupić naszemu synowi Mojego Małego Kucyka.
- …czemu?
- To zabawka dla dziewczynek! Dziewczęca zabawka!
- Ale… czemu?
- Bo… nie wiem! Bo dziewczynki lubią konie!
- Dean, ty lubisz konie.
- Och, tak, jasne, KONIE. Tak, prawdziwe konie. Konie są wporzo. Ale nie takie w stylu Mój Mały Kucyk. One są durne.
- Nie rozumiem.
- One są całe słodkie. I mają na sobie kwiaty i inne takie. Są dla dziewczynek, Cas. Zaufasz mi w tej sprawie? Znam się na prezentach.
- …ten nie ma na sobie kwiatów.
- Cóż, okej, może nie TEN. Ale one ogólnie są różowe i błyszczące i… słuchaj, czemu my właściwie o tym dyskutujemy? To zabawka dla dziewczynek. Nie kupujemy jej.
- Ale mnie się podoba. I ma skrzydła.
- Nooo tak, ale… cóż, tak. Okej, ma skrzydła. Przyznaję, że te skrzydła są nawet słodkie.
- I ma niebieskie oczy. John też ma niebieskie.
- …Chłopie, nie wpędzisz mnie w poczucie winy, by kupić Mojego Małego Kucyka, Polly Pocket czy Barbie! Mowy nie ma! Misie – okej. Dzieciak może mieć misia. Ale powinniśmy szukać zestawów Lego. Bionicle i Transformerów. Zabawek dla chłopców. Albo… ooo! Mieczy świetlnych!
- …
- Widzisz, TE są świetne.
- Dean, ale to są bronie.
- No i? W czym rzecz?
- Nie jestem pewien, czy kupowanie naszemu synowi broni na urodziny jest całkiem odpowiednie. Nasz syn jest Mesjaszem.
- Ty mu po prostu chcesz kupić jakieś głupie zabawki dla dziewczyn. Słuchaj, mówię ci, to jest NIESAMOWITE! Popatrz. Bzzzz! Bzzzzz! Luke, ja jestem twoim ojcem! Bzzzz!
- …
- …Cas, naprawdę musimy częściej oglądać filmy na DVD. W twej edukacji żałośnie brakuje pewnych ważnych kulturowych kamieni milowych.
- …
- O Boże. Teraz się dąsasz.
- Nie wydaje mi się.
- Zdecydowanie się dąsasz. Czy chodzi o tego cholernego kucyka?
- Podobał mi się.
- Ale… Cas, to jest dla dziewczynek!
- Nie uważam, że powinniśmy współpracować z mediami celem promowania ograniczających płciowo stereotypów. W gotowaniu, sprzątaniu, lubieniu kwiatów czy w zabawie kucykami nie ma nic nieodłącznie kobiecego. Podobnie nie ma nic nieodłącznie męskiego w zabawie Lego czy w korzystaniu z broni. Choć przyznaję, że w zabawkach typu miecz świetlny kryją się oczywiste podteksty falliczne. Niezależnie od tego nie sądzę, aby te sztucznie stworzone tożsamości płciowe przynosiły jakąkolwiek korzyść, i nie widzę żadnej wartości w próbie narzucania naszemu dziecku tych idei. Szczególnie wziąwszy pod uwagę nietradycyjną naturę naszej rodziny.
- …
- …
- Wow. Tobie NAPRAWDĘ się spodobał ten Mój Mały Kucyk, co?
- Ma skrzydła. I niebieskie oczy. I można mu czesać grzywę.
- …
- Czy ty się ze mnie śmiejesz?
- Co, ja? Śmiać się z anioła Pańskiego, który mógłby mnie rozgnieść? Co ja jestem, głupek?
- Śmiejesz się ze mnie. Tylko dlatego, że mój wybór zabawki kłóci się z twoimi tradycyjnymi poglądami w sprawie odpowiednich dla płci prezentów.
- Okej! Dobra! Pfiiii! Weźmiemy mu tego cholernego kucyka!
- Dziękuję.
- Ale ja mu kupię również miecz świetlny.
- To jest do przyjęcia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Pon 11:59, 12 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
I część siódma i ostatnia :)
7 CUD PALUSZKÓW RYBNYCH
- Och, dzięki Bogu. Johnie Gabrielu, myślałem… nic ci nie jest. Dzięki Bogu.
- Dean, mówiłem ci, że nie było powodu do zmartwienia.
- Przepraszam, tato. Przepraszam, papciu.
- Dziękuję panom obu za przybycie w tak krótkim czasie. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam w niczym ważnym.
- W niczym, co nie może poczekać. My, um, podlecieliśmy tu, jak tylko dostaliśmy telefon. Wyglądało to na coś naprawdę pilnego.
- Pani Pendergast… sekretarka naprawdę nie wyjaśniła, co się stało?
- Tak… czemu John ma kłopoty? Bo powiem od razu, on tego nie zrobił. To dobry dzieciak.
- Panie Winchester, dla swoich rodziców oni wszyscy są „dobrymi dzieciakami”.
- Tak, ale… chodzi mi o to, że on jest NAPRAWDĘ dobry. Jak ktoś w białym kapeluszu, ratujący świat, taki hardkorowo dobry. To anioł. Poważnie. Naprawdę jest aniołem.
- To mąciwoda.
- Gówno prawda. AUUU! Czy ty mnie właśnie kopnąłeś?
- Nie. Pani Pendergast, Dean usiłuje powiedzieć, że naprawdę trudno jest nam uwierzyć, iż John Gabriel mógłby celowo sprawiać kłopoty czy też ściągać na siebie uwagę. Być może mogłaby nam pani wyjaśnić, co zaszło, by pomóc nam zrozumieć?
- Och, już ja wszystko wyjaśnię! Od czego zacząć?
- Wydaje mi się, proszę pani, że tradycyjnie zaczyna się od początku.
- John Gabriel jest… jest uroczym chłopczykiem.
- Jak cholera!
- Dean.
- No co, przecież JEST!
- Dean. Przepraszam, pani Pendergast. Proszę kontynuować.
- Dziękuję. Jak wspominałam, John Gabriel pod wieloma względami jest zachwycającym dzieckiem. I w większości uważam, że nie ma w nim nic złego. Czy też raczej wierzyłam w to aż do dzisiaj.
- Ale proszę pani, powiedziałem pani, że musiałem…
- Johnie Gabrielu, nie będziesz się odzywał niepytany! Właśnie to wyjaśniam!
- Tak, proszę pani. Przepraszam.
- John Gabriel od dnia, w którym do nas dołączył, przyciąga kłopoty jak magnes. Za każdym razem, kiedy są problemy, za każdym razem, gdy panuje chaos, John Gabriel zawsze znajduje się w ich centrum.
- …tak, okej. Może. Ma to po mnie.
- Dean, uczciwie mówiąc, od czasu naszego małżeństwa prowadzisz względnie spokojną egzystencję. Nie wydaje mi się, by można cię oskarżać o dawanie jakiegokolwiek złego przykładu. Być może byłem trochę zbyt otwarty wspominając o moich… yyy… sprawach biznesowych. Um.
- …co dokładnie pan robi, panie…?
- Castiel. Ja… pracuję w ochronie. Swego rodzaju. Jako, yyy, można powiedzieć, pracownik niezależny.
- Naprawdę. Cóż, nieważne od tego, za czyim, swoim zdaniem, przykładem John może postępować, pozostaje faktem, iż jest mąciwodą.
- Ej, no wie pani. Nie jest to trochę za ostro?
- Sprawdźmy. Dwa tygodnie temu doprowadził połowę klasy do łez mówiąc im, że Święty Mikołaj nie istnieje.
- Cóż, to prawda!
- Ale zapewnił ich, że NAPRAWDĘ istnieje tak zwany „zły Mikołaj”. Który mógłby ich zaciągnąć do komina i złożyć ich w krwawej ofierze.
- Hahaha. A to ci mały psotnik! Jaką ma bujną wyobraźnię! Haha! Dzieciaki, co? Skąd im to wszystko przychodzi do głowy?
- Wujek Sammy opowiedział mi o jednym razie, kiedy…
- Ciii. No wie pani, jestem pewien, że nie pierwszy raz miała pani do czynienia z dzieciakiem mówiącym w klasie, że Mikołaja nie ma?
- Panie Winchester, gdyby tylko o to chodziło, to niniejsze spotkanie nie byłoby konieczne. Zobaczmy – cóż, innym razem w czasie bójki złamał innemu dziecku nos. To było w zeszłym tygodniu. To był pierwszy dzień biedaczka w szkole, a John Gabriel złamał mu nos. Jak zapewne może pan sobie wyobrazić, jego ojciec był WŚCIEKŁY.
- Johnie Gabrielu!
- On krzywdził Nopa i LaShondę! To był duży chłopiec! DUŻY!
- Pani Pendergast, czy to był starszy dzieciak!
- Akurat się złożyło, że tak… ale nikt nie widział, by on choćby dotknął Nopa czy LaShondy.
- Właśnie, że WIDZIELI, tylko się boją!
- Pani Pendergast, o ile starszy?
- Cóż… hmm, tak, bardzo dobrze, ma dziesięć lat, ale nie w tym rzecz.
- Dziesięć? Nieźle, miszczu! A ty mu skopałeś tyłek!
- Tak. Teraz jest mu przykro. I już wie lepiej.
- Mój chłopak!
- Panie Winchester! Nie spodziewałam się, że będzie pan pochwalał tego rodzaju zachowanie! W tej szkole obowiązuje absolutny zakaz bójek! Od tamtego czasu John Gabriel nie wychodzi na przerwy.
- Pani Pendergast, naprawdę doceniamy powagę tego zajścia. John Gabriel wie, że nie powinien bić się z innymi dziećmi, i że jesteśmy rozczarowani tym, iż uciekł się do przemocy, zamiast próbować pomówić z oponentami.
- Papciu, ja PRÓBOWAŁEM z nim rozmawiać! Ale wtedy on kopnął Nopa w jego wie-pani-co i doprowadził do PŁACZU! Więc go uderzłem.
- Uderzyłem, John. Czas przeszły brzmi uderzyłem.
- Przepraszam, papciu. Uderzyłem go.
- Nie będzie żadnego UDERZANIA na boisku! To niedopuszczalne!
- Rozumiemy to, pani Pendergast. I jestem pewien, że John Gabriel również rozumie.
- Przepraszam, proszę pani.
- Tak, cóż, to nie wszystko. Co z paluszkami rybnymi?
- Paluszkami rybnymi?
- Nie wiem, jak on to zrobił, ale wiem, że to jego sprawka!
- Przepraszam, pani Pendergast… co się stało z paluszkami rybnymi?
- Cud z paluszkami, tak to nazywają!
- Johnie Gabrielu?
- Nie zbliżałem się do kuchni!
- Johnie Gabrielu?
- Mam alibi!
- Co się stało z paluszkami rybnymi?
- W piątki zawsze podajemy paluszki rybne.
- One są paskudne! Są całe mokre i paskudne!
- Jak się domyślacie, John Gabriel nie lubi paluszków rybnych. I w zeszły piątek poinformował nas wszystkich, że zamiast tego wolałby zjeść pizzę pepperoni.
- Co, to nagle nie wolno lubić pizzy? Bo jeśli pizza jest niedobra, to ja nie chcę być dobry!
- Panie Winchester, gdyby chodziło zwyczajnie o lubienie pizzy, to nie odbywalibyśmy tej rozmowy. Nie, problem leży w tym, że WSZYSTKIE PALUSZKI RYBNE TAJEMNICZO ZNIKNĘŁY. A wtedy pojawiło się dwudziestu dostawców pizzy z opłaconymi wcześniej pizzami pepperoni. Więc zamiast paluszków zjedliśmy pizzę.
- …
- Mam DUŻO alibi.
- Nie wiem, gdzie trafiły paluszki rybne, ale się DOWIEM.
- Więc ma kłopoty, ponieważ obronił przyjaciół przed chuliganem i dlatego, że ktoś kupił wszystkim dzieciakom pizzę? Poważnie? Bo muszę powiedzieć, że byliśmy zajęci… obecnym zadaniem ochroniarskim Castiela, kiedy pani do nas zadzwoniła. Uznaliśmy, że musiało się stać coś POWAŻNEGO.
- Och, panie Winchester, dopiero przechodzę do najlepszej części.
- …och?
- Tak. Czy wie pan, że aż do obecnego popołudnia mieliśmy w szkole naprawdę wspaniałego dozorcę nazwiskiem Elliot?
- Yyy. Nie?
- Pani Pendergast, czy to ma jakiś związek?
- Och tak, panie Castielu, to ma związek. Widzicie panowie, tego popołudnia pan Elliot wszedł do klasy Johna Gabriela, by naprawić klimatyzator, a John Gabriel zaczął przeklinać i oznajmił, że pan Elliot został OPĘTANY PRZEZ DEMONA.
- Co? Opętany przez…?
- Ja nie przekląłem. Powiedziałem „Christo”. Co prawda już wiedziałem, ale sprawdzałem.
- Och, tak, równie dobrze możecie zapytać! Powiedział „opętany przez demona”, po czym rzucił w biednego starszego człowieka torbą soli, kiedy ten balansował na drabinie. Uderzył go w twarz!
- Rzucił…
- Torbą soli. Tak. Nikt zdaje się nie mieć pewności, skąd ta sól się wzięła, ale biedny pan Elliot był w agonii! Jego oczy tak nabiegły krwią, że same tęczówki wydawały się czerwone!
- …naprawdę?
- I wtedy John Gabriel zaczął w jego stronę wykrzykiwać jakieś histeryczne bzdury!
- …
- Ja go egzorcyzmowałem. Bo był zły.
- Widzą panowie? Jak mam sobie radzić z podobnym nonsensem? Panie Winchester, nie wiem, co mu pan pozwala oglądać w telewizji, ale wyraźnie jest to CAŁKOWICIE nieodpowiednie. Demony!
- …
- Wszyscy byli BARDZO zdenerwowani. I wtedy, jakby to nie wystarczyło, John Gabriel WZNIECIŁ POŻAR!
- …wzniecił pożar? W klasie pełnej dzieci? Johnie Gabrielu?
- Nie zrobiłem tego! Już pani mówiłem, że to był demon! One tak wyglądają, kiedy się je niszczy!
- Wszyscy przyznają, że ujrzeli kłębiący się słup czarnego dymu; na szczęście jeden z opiekunów klasy miał na tyle przytomności umysłu, by uruchomić alarm przeciwpożarowy, więc udało się nam szybko ewakuować budynek, ale mogło dojść do katastrofy!
- Oczywiście, że tak pani zrobiła. Zgaduję, że ogień w tajemniczy sposób zgasł samoistnie i że nie była pani w stanie w ogóle znaleźć nadpaleń. Prawda? I że pan Elliot niczego z tego nie pamięta?
- Cóż, tak, ale skąd pan…?
- Może to pani nazwać przeczuciem.
- Pozostaje faktem, że John Gabriel jest zagrożeniem i że kłopoty idą za nim wszędzie.
- No dobra, niech pani posłucha, tylko dlatego, że wy idioci nie wiecie o de- Au!
- …
- Cas, przysięgam, jeśli mnie znowu kopniesz, to pochowam ci wszystkie płyty Carpentersów.
- Znajdę je.
- Nie, jeśli wykorzystam do tego worki złego uroku.
- Stworzę nowe.
- Te też pochowam.
- Wówczas stworzę jeszcze NOWSZE!
- I wówczas zaczniesz spać na kanapie.
- Ja nie muszę spać.
- Cas, przysięgam…
- Wiesz, myślę, że właśnie to miała na myśli Ruby, kiedy powiedziała, że jesteś słodki, gdy się złościsz.
- …mogę ci dowalić.
- Nie, nie możesz.
- DO KĄTA!
- …um. Przepraszam?
- Wyrazy ubolewania, pani Pendergast.
- Panowie nie podchodzą do tego poważnie!
- Zapewniam panią, iż rozumiemy, jak ważne jest, by John Gabriel umiał się dostosować do grupy rówieśników.
- Dokładnie! Szczególnie chłopiec w jego… szczególnej… sytuacji! Ostatnie, co powinien robić, to ściągać na siebie uwagę!
- W jego… co pani wie o jego szczególnej sytuacji?
- Cóż, przecież to nie jest tajemnica, prawda? Panowie obaj OBNOSZĄ się publicznie ze swoim związkiem i pozwalają oglądać temu biednemu dziecku Bóg jeden wie co w telewizji… czy kogoś dziwi, że on to odreagowuje? Musi być bardzo zdezorientowany!
- …
- Cas, wyluzuj.
- Pani Pendergast, nie jestem pewien, czy rozumiem, co pani sugeruje.
- Panie Castiel, nie jestem uprzedzona. To, co dwie zgadzające się na to osoby robią w zaciszu swojej sypialni, jest ich sprawą, ale kiedy postanawiacie panowie podjąć się odpowiedzialności i adoptować…
- John Gabriel nie jest adoptowany.
- Cóż, najwyraźniej…
- John Gabriel jest naszym synem.
- Cóż, tak, tak, oczywiście w oczach prawa… ale w oczach Boga…
- Myślę, droga pani, że w tym temacie Dean i ja mamy znacznie lepsze kwalifikacje do wypowiadania się, i zapewniam panią, iż w oczach Boga John Gabriel jest naszym synem i niczyim innym.
- Widzą panowie! Właśnie tego rodzaju wypowiedzi mieszają biednemu dziecku w głowie! Ledwo w zeszłym tygodniu powiedział swemu nauczycielowi, że jego wujek jest Antychrystem! I że nie urodził się tak, jak inne dzieci – matka Winnie jest w ósmym miesiącu ciąży, a kiedy on zobaczył ją, gdy przyszła odebrać Winnie, powiedział, że wiedział wszystko o tym, skąd biorą się dzieci, i że to pan, panie Winchester, go urodził! Ze wszystkich idiotycznych pomysłów akurat ten! Znaczy się, w porządku, w obecnych czasach nic nie powstrzyma takich, jak wy, przed adopcją niewinnego dziecka, ale czy nie widzicie, jak wypaczacie jego biedny młody umysł?
- Poważnie, Cas, wyluzuj. Jest okej.
- To nie jest okej.
- Słuchajcie panowie, może nie cieszy was konieczność dyskutowania o tym w jego obecności, ale on prędzej czy później zda sobie sprawę z tego, że musiał mieć matkę, i zapragnie poznać swoją prawdziwą rodzinę!
- On już wie wszystko o swojej prawdziwej rodzinie. My nią jesteśmy.
- Nie wierzę, że obaj panowie traktujecie poważnie obowiązki rodzicielskie! Pozwalać mu wierzyć w złego Mikołaja i… i DEMONY, i nagradzać go za bijatyki na boisku! Wypaczacie jego delikatne emocje obnosząc się przed nim ze swoim związkiem! To jest bezwstydne!
- POWINNAŚ, KOBIETO, OKAZAĆ NASZEMU SYNOWI TROCHĘ SZACUNKU! ON JEST MESJASZEM, KTÓREGO NADEJŚCIE ZOSTAŁO PRZEPOWIEDZIANE PRZEZ PROROKA CHUCKA, I JEST TWOIM ZBAWCĄ, A NIE „MĄCIWODĄ”! NIE BĘDĘ WIĘCEJ ZWRACAŁ UWAGI NA TWOJE SKARGI ANI TOLEROWAŁ TYCH OBELG KIEROWANYCH W STRONĘ DEANA WINCHESTERA! WSTYDŹ SIĘ!
- …
- …
- Papciu, myślę, że ona zemdlała!
- Cas, on ma rację… myślałem, że mówiłeś, iż nie powinniśmy się publicznie bawić skrzydłami?
- Nie lubię tej kobiety.
- Cas, ona jest dyrektorką. Nie możesz zabić dyrektorki. Nawet, jeśli zachowuje się chujowo. Nie chcę się przeprowadzać do nowego miasta! Chyba, że… a ty, miszczu, chcesz się przeprowadzić? Myślałem, że ci się tu podoba.
- Bo tak jest! Bardzo mi się tu podoba!
- No dobra. I… jasna cholera, demon? Poważnie?
- Poważnie.
- I ty go sam zdjąłeś? Chonotu!
- Mmmpff!
- Mój chłopak!
- Przepraszam, że to nie wyszło bardzo dysk… Dys… potajemnie.
- Jaja sobie robisz? Rządzisz!
- Johnie Gabrielu, obaj jesteśmy bardzo dumni z twojej odwagi i przytomności umysłu w obliczu zagrożenia. Jednak cud z paluszkami rybnymi był ze wszech miar nierozsądny. Nie chcemy zwracać na siebie uwagi.
- Co… masz na myśli przejście w tryb anielski na oczach jakiejś biednej idiotki i błyskanie przed nią wielkimi i strasznymi skrzydłami? Takie coś?
- Zasłużyła na to.
- Cóż, tak. Prawda. Ale, Cas… musisz to naprawić. Możesz, prawda?
- Myślę, że ten jeden raz mogę.
- Czyszczenie pamięci?
- Byłoby dziwnie, gdyby wszyscy zapamiętali szczegóły egzorcyzmu, więc w ich oczach będzie to wyglądało trochę niewyraźnie. A pani Pendergast zapamięta odbytą z nami bardzo satysfakcjonującą rozmowę. I zacznie na poważnie rozważać przejście na emeryturę.
- Uwielbiam, kiedy zachowujesz się jak skurczybyk.
- …
- …
- Widzicie, ona o tym właśnie mówiła. Obnosicie się przede mną ze swoim związkiem.
- Powinienem się wstydzić, chodząc wszędzie kochany i szczęśliwy, tylko dlatego, że mam najlepsze dziecko na świecie i osobistego anioła Pańskiego. Co ja sobie myślałem?
- Fuuj! Całowanie się jest paskudne!
- Tak paskudne, jak paluszki rybne?
- Nic nie jest tak paskudne, jak paluszki rybne. Możemy zjeść pizzę?
- A byłeś grzeczny?
- Tato, ja uderzłem DEMONA! Sam jeden!
- Uderzyłem, John. Teraz uderzam, wtedy uderzyłem.
- Uderzyłem demona.
- Uderzyłem, uderzłem, uderzony… Cas, od kiedy z ciebie taki gramatyczny nazista?
- Wczoraj byłem uderzony. Dziś jestem uderzony. Jutro nadal będę uderzony.
- …
- …
- Myślę, że wypaczacie moje delikatne odczucia. Potrzebuję pizzy, żeby wyzdrowieć. Dużo pizzy. I może lodów.
- Świetnie! Dobrze więc, wspaniały i straszliwy pogromco demonów, możesz zjeść lody.
- I możemy polecieć do domu?
- Cóż, Impala nadal stoi na cmentarzu… trochę się nam spieszyło, gdy dostaliśmy telefon. Więc, jasne, a co tam. Polećmy przez przyjazne niebo.
- Hura!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:57, 12 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Ostatni (buuu!) rozdział totalnie RZĄDZI. Dokładnie od "- Cas, przysięgam, jeśli mnie znowu kopniesz, to pochowam ci wszystkie płyty Carpentersów.
- Znajdę je.
- Nie, jeśli wykorzystam do tego worki złego uroku.
- Stworzę nowe.
- Te też pochowam.
- Wówczas stworzę jeszcze NOWSZE!
- I wówczas zaczniesz spać na kanapie.
- Ja nie muszę spać.
- Cas, przysięgam…
- Wiesz, myślę, że właśnie to miała na myśli Ruby, kiedy powiedziała, że jesteś słodki, gdy się złościsz." zaczęłam popłakiwać ze śmiechu i końcówki prawie już nie widziałam xD Cudowności!
Poza tym, Pat, Twój podpis też rządzi @.@
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:11, 12 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Dziękować :) Fluff bardzo mi się przyda, bo przeczytałam dziś tak straszliwego fika, że łzy mi płynęły same i nieproszone ;_; Napisany świetnie, nie żaden bubel, ale to, co Dean wyprawia w nim z Casem, sprawia, że się go nienawidzi. I brak wyraźnego happy endu, bo kiedy wreszcie Dean uświadamia sobie, iż mało Casa nie zabił, postanawia odejść z bunkra. I ani Sam, ani Cas go nie zatrzymują.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:22, 12 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Serce ścisnęło mi się bardzo nieprzyjemnie od samego zarysu fabuły... ._.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:35, 12 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Mnie przy lekturze ściskało się WSZYSTKO, a mieszki włosowe kurczyły. Jakby co, to zalinkuję (proszę bardzo [link widoczny dla zalogowanych]), ale to jest czytanka tylko dla osób o silnych nerwach...
EDYTKA: tutaj coś na pocieszenie. Lin, jeśli dobrze pamiętam, to masz pierwszy tomik opowiadań z Kotori. Tutaj znajdziesz analizę jednego z nich.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Pon 20:48, 12 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:21, 12 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Po tytule nie mogłam skojarzyć, ale "Jak wiadomo, ciało ludzkie składa się w 65% z wody. Nasz boChater składa się z niej w 120 procentach, gdyż mimo strumieni łez wylewanych nieprzerwanie, 24/7, nie zamienił się jeszcze w garstkę proszku." i już wiem o które opowiadanie chodzi... Jak na razie- sama prawie że płaczę xD
//Nie mogę się doczekać drugiej części.
A mnie wpadlo w oko supernaturalowe pornoopko... Nie wiem, czy mam odwagę się za nie zabrać, ale wzrok padł mi na:
Cytat: | Bo czym jest życie moje bez fiuta?
Ach, iskrą tylko!
Czym jest czas, gdy nie ma we mnie Deana?
Ach, jedną chwilką!
Gdzież jest – miłość, orgazm i pała!
Winniście trwać wieki, lecz sperma szybko płynie,
O hańbo! Wzwód minął, a chcica została! |
I chyba się przełamię xD
[link widoczny dla zalogowanych]
//Raportuję: warto było się przełamać :'D
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Pon 22:28, 12 Maj 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:58, 12 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Druga część już wyszła, ale nie wiedzieć czemu nie widać jej w archiwum. W każdym razie poczytać warto :) I dzięki za tego linka, przeleciałam pobieżnie to pokoje, ale natychmiast wyparłam. Może warto by było wrócić...EDYTKA: przeczytałam, popłakując przy co celniejszych komentarzach Naprawdę. Lin, analiza tego dzieUa z Jiro ma u samego dołu strony, hen pod komciami czytelników, link do drugiej i ostatniej części :)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Pon 23:22, 12 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Wto 10:17, 13 Maj 2014 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Wto 10:18, 13 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|