Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Podziel się Supernaturalem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 480, 481, 482 ... 616, 617, 618  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:49, 04 Lis 2013    Temat postu:

EL TANGO... jest boskie. I angstu tam nie uświadczysz, za to końcówka miażdży. Chcesz fluffu i napięcia seksualnego, to czytaj :D
Z ficzków, które ci wczoraj wysłałam, uwielbiam ten z imprezą na plaży :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Pon 18:04, 04 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:02, 04 Lis 2013    Temat postu:

patusinka napisał:
EL TANGO... jest boskie. I angstu tam nie uświadczysz, za to końcówka miażdży. Chcesz fluffu i napięcia seksualnego, to czytaj :D

Widziałyście kiedyś galaretkę zostawioną na godzinkę na słońcu? Tak wygląda teraz Lin *^*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:06, 04 Lis 2013    Temat postu:

Spokojnie. Ficzek jest króciutki, więc powinnaś go łyknąć jeszcze dzisiaj. I podziel sie wrażeniami.

EDYTKA: drugi rozdział RIPPERS :)

Rozdział 2

Minęło 6 dni i Castiel nie spodziewał się absolutnie, że jeszcze kiedyś usłyszy o Winchesterach. Czuł trochę żalu i troski o samopoczucie Deana, ale nie tyle, żeby wrócić do klubu i znowu znosić Belę Talbot.
W południe, w paskudną sobotę, siedział ze swoim najlepszym przyjacielem Gabrielem w jednej ze swoich ulubionych kafejek, czując odprężenie i zadowolenie po pozbyciu się napięcia po pełnym stresów tygodniu.
- A zatem, zważywszy na to, jak uparta jest zgoda personelu w tej kwestii, stwierdzam, że będę musiał przystać na nieuczciwą – moim zdaniem – prośbę przełożonego.
Castiel podniósł wzrok znad swojej krzyżówki i ściągnął brwi.
- Gabriel, czy mówisz o tym, że założyłeś do pracy koszulkę z napisem „Kocham fiuty” i poproszono cię, byś się przebrał?
Jego towarzysz w zamyśleniu ściągnął usta.
- Myślę, że właśnie to powiedziałem. Czy to powiedziałem?
Castiel spojrzał na niego krzywo.
- Dlaczego gadasz jak absolwent Szkoły Nadętych Dupków?
Gabriel wzruszył ramionami, opierając się o plastikowe krzesło i wyglądając przez okno na stały ruch uliczny.
- Cassie, ja tylko próbuję mówić twoim językiem.
- Brzmisz jak niepełnosprawny – wymamrotał Castiel, drapiąc się po szorstkiej brodzie i stukając długopisem o gazetę. Nieważne, jak często się golił, wciąż miał zarost; jego włosy na twarzy były niepoprawne. – Tragedia na cztery litery?
- Może tak twoje życie seksualne? – odciął się Gabriel. – Jeśli to nie jest tragedia, to nie wiem, co nią jest – kołysał w przód i w tył na wrzecionowatych nogach krzesła i Castiel nie czuł ani odrobiny skruchy mając nadzieję, że tamten się przewróci.
- Gabriel, nie cierpię na brak satysfakcji seksualnej, i będę wdzięczny, jeśli przestaniesz wsadzać nos w nie swoje sprawy.
Wszystkie cztery nogi z łupnięciem wróciły na podłogę.
- Satysfakcja seksualna? – wykrzyknął Gabriel. – Sądząc po tym, jak się wyrażasz, to cud, że nawet ta dziwna Becky cię lubi.
Castiel westchnął.
- Becky nie jest dziwna.
- Ale normalna też nie jest, prawda? – powiedział Gabriel, prychając. – Kto czyta porno w pracy?
- To był jednorazowy przypadek i już ją przed tym przestrzegłem.
- Sądzę, że powinieneś ją zwolnić – odparł Gabriel i dodał, jakby po namyśle – Duży John szuka pracy…
Castiel potarł sobie skroń.
- Nie zatrudnię striptizera tylko dlatego, że nie lubisz mojej recepcjonistki. Becky jest doskonale zdolna do wykonywania swojej pracy.
- Jest też doskonale zdolna do stalkowania cię…
Otwarły się drzwi kawiarni i zimny wiaterek zmierzwił włosy Castiela, łaskocząc go w kark. Lekarz odciągnął wzrok od krzyżówki, by spojrzeć na przyjaciela celem bronienia Becky, kiedy zauważył, iż uwaga Gabriela była skierowana gdzie indziej, gdzieś ponad jego ramieniem.
- Jasna cholera… - szepnął Gabriel, z podziwem otwierając usta.
- Co?
- Dwóch bogów seksu na godzinie dziewiątej.
Castiel nawet się nie odwrócił.
- Romeo, czemu nie pójdziesz i nie zaczniesz ich czarować? – wymamrotał i wysączył resztę swojej herbaty. W BREWS BROTHERS panował tani wystrój, mieli okropne siedzenia i chybotliwe stoły, ale sprzedawali też najpyszniejsze gorące napoje w mieście i dysponowali cudownie odprężoną atmosferą. Zalety i domowość BREWS BROTHERS sprawiały, że wady tego miejsca wydawały się bardziej czułą idiosynkrazją niż powodem do irytacji.
- Nie, do licha… zdeeeecydowanie poza moim zasięgiem – wysapał Gabriel.
Castiel opuścił kubek, z niedowierzaniem gapiąc się na Gabriela. Nigdy, przez te wszystkie lata, od kiedy się znali, Gabrielowi nie brakowało pewności siebie, a już z pewnością nie wtedy, kiedy chodziło o któryś z jego podbojów. Castiel z ciekawością obejrzał się przez ramię, mając nadzieję, że odbyło się to subtelnie. Ku swemu intensywnemu zdumieniu ujrzał Sama i Deana Winchesterów.
Twarz Deana, jak zwykle, ściągnięta była w grymasie, całe ciało miał sztywne i garbił się nad stołem, gapiąc się na swoje dłonie i wyginając je, podczas gdy Sam mamrotał do niego jakieś niesłyszalne słowa. Castiel zauważył, jak Dean używał ramienia, i z zadowoleniem stwierdził, że poruszało się poprawnie, tak, jak powinno.
Odwrócił się od nich i zastał Gabriela patrzącego na niego szeroko otwartymi oczami.
- Gorący czy jak?! – szepnął przyjaciel.
- To są Sam i Dean Winchester. Wcześniej w tym tygodniu opatrywałem Deana z powodu zwichnięcia stawu barkowego.
- Bez jaj! Naprawdę? – spytał Gabriel. – Czemu mi nie powiedziałeś?
- Bo nie było nic do powiedzenia.
- Żartujesz? Oni obaj to chodzący seks.
- Są przystojni – zgodził się Castiel, wracając do swojej krzyżówki. – Być może trochę za wysocy.
- Za wysocy… Cassie, cholera, czasami mógłbym przysiąc, że jesteś hetero.
Castiel nie zaszczycił tego stwierdzenia odpowiedzią.
- Czy to geje? – zapytał szybko Gabriel.
- Nie mam pojęcia.
- Cholera, są cudowni… Szczególnie ten z długimi włosami.
- To Sam.
- Naprawdę? Jest taki gorący – zaskomlał Gabriel.
- Faktycznie – powiedział Castiel i wpisał słowo „utopia” w kwadraciki swojej krzyżówki. – Czemu nie pójdziesz i nie zaprosisz go na randkę? – zważywszy na zajęcie Sama i to, z czym był zaznajomiony, Castiel byłby próbował zniechęcić Gabriela w kwestii podrywania Sama Winchestera, ale wszystkie podboje jego przyjaciela nigdy nie trwały dłużej, niż jedną noc. Zatem Castiel nie miał skrupułów.
- Nie mogę tego zrobić! – wykrzyknął Gabriel.
- Czemu?
- On mógłby… a co, jeśli powiedziałby NIE?
Castiel spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Rozmawiam z Gabrielem, prawda? Nie opętała cię bez mojej wiedzy jakaś niepewna siebie nastolatka, tak?
- Nie… - najwyraźniej był to dzień niespodzianek, ponieważ Gabriel naprawdę się zaczerwienił. Różowe plamy na jego policzkach rozszerzały mu się na nos i czoło tym bardziej, im dłużej Castiel patrzył. To było fascynujące, jak bycie świadkiem lotu pingwina. Rumieniący się Gabriel nie był codziennym zjawiskiem.
- Co się z tobą dzieje? – naciskał Castiel. – Czemu się wstydzisz? – gdyby był wrażliwym człowiekiem, to by nie spytał, ale nie był, nie umiał też czytać w myślach. Wolał, aby wykładano mu kawę na ławę.
Gabriel rozdarł saszetkę z cukrem na strzępki, patrząc to na obu mężczyzn, to na Castiela.
- On jest wspaniały.
Nie zważając na wyraźne zakłopotanie przyjaciela, Castiel uniósł brew.
- Podobnie jak większość mężczyzn, z którymi się umawiasz.
„Umawiać się” było bardzo swobodnym określeniem tego, co Gabriel naprawdę z mężczyznami robił, ale Castiel pomyślał, iż sugerowanie, że jego przyjaciel się puszczał, było prawdopodobnie nie fair, skoro tamten już był zażenowany.
Gabriel z niedowierzaniem pochylił się naprzód.
- Czy my patrzymy na tego samego gościa?!
- Tak – Castiel wzruszył ramionami. – I?
- Jesteś ślepy.
- Mój optyk by się nie zgodził.
Kiedy Gabriel nie odpowiedział, Castiel uniósł wzrok ponownie i zastał go wciąż gapiącego mu się ponad ramieniem na obu mężczyzn. Choć nigdy by nie powiedział tego głośno, to uważał, że Gabriel wyglądał całkiem słodko, marząc o facecie jak nastolatek, który właśnie odkrył uroki masturbacji. Ta myśl sprawiła, że usta zadrgały mu w uśmiechu.
- Naprawdę go lubisz – zachichotał Castiel. – Mógłbym zapytać o stan ramienia Deana? – zaoferował. – A ty mógłbyś pójść ze mną?
Gabriel potrząsnął głową, opuszczając wreszcie wzrok.
- Nie. Jest w porządku.
- Jeśli tego chcesz – powiedział Castiel, składając gazetę, po czym wstał. – I prawdopodobnie jest to sprawiedliwe. Obaj pracują w ROZPRUWACZACH.
- Gdzie idziesz? – spytał Gabriel z oburzeniem.
- O 14.00 jestem umówiony.
- Jest sobota!
- Płacą podwójnie.
- Masz prawo opuszczać przyjaciela tylko wtedy, gdy zamierzasz sobie pobzykać! – krzyknął Gabriel na całą kawiarnię.
Castiel przewrócił oczami i otwarł drzwi.
- Do widzenia, Gabriel.
Puścił samochód przodem, po czym przeszedł przez jezdnię, skupiając myśli na kolejnej wizycie. Niebo nad jego głową miało posępny szary kolor i zaczął z niego padać ledwo odczuwalny deszczyk.
- Doktorze Novak!
Na dźwięk swego nazwiska Castiel odwrócił się i przyznał, że nie poczuł się zadowolony, ujrzawszy biegnącego w jego stronę Sama Winchestera.
- Panie Winchester – powiedział tak uprzejmie, jak umiał.
- Hej, uch, proszę posłuchać, przepraszam, że my nie-
Castiel uniósł dłoń.
- Jest dobrze.
Sam, skinąwszy głową, potarł sobie kark, kołysząc się na piętach.
- Chodzi o coś jeszcze? – spytał Castiel.
Sam odetchnął ciężko. W jego wysokiej postaci widać było napięcie. Castiel czuł je z miejsca, w którym stał, niczym gorąco bijące od płomieni.
- Kilka dni temu Dean odbył dość brutalną walkę. Tamten gościu – Sam przełknął – tamten, um, wyłupał mu oczy kciukami.
Castiel zamknął oczy.
- Panie Winchester, nie chcę słyszeć-
- Wiem, wiem, po prostu, proszę posłuchać, Dean potrzebuje pomocy, potrzebuje kogoś, z kim mógłby porozmawiać.
- Więc proszę go zabrać do terapeuty.
- Z nikim nie będzie chciał rozmawiać, a jest w kiepskim nastroju… - Sam zerknął na Castiela spod swoich mokrych włosów. – Dean się do pana odezwał-
Wiedząc, dokąd zmierzała ta rozmowa, Castiel potrząsnął głową.
- Nie, nie, on potrzebuje terapeuty-
- Jest pan lekarzem!
- Nie tego typu lekarzem – powiedział Castiel.
Na twarzy Sama pojawiła się desperacja.
- Proszę – zaczął błagać. – Martwię się, że to mu zaczyna mieszać w głowie.
- Walki w klatce, do tego walki SL, to brutalny sport. Panie Winchester, one nie bez powodu są nielegalne. Może pański brat powinien rozważyć inną karierę.
- My, um, nie możemy… to skomplikowane – powiedział Sam. – Proszę posłuchać, proszę tylko o to, by widywał się pan z nim raz w tygodniu i po prostu… po prostu z nim rozmawiał. To wszystko, czego mu trzeba. On po prostu potrzebuje pomówić z kimś, kto nie jest… - Sam potrząsnął głową i wytarł deszcz z twarzy. – Proszę. Proszę, Castiel.
Lekarz przyglądał mu się, rozważając wszystko w milczeniu. Dean miał być trudnym przypadkiem. Nawet, gdyby Castiel był terapeutą, wystrzegałby się przyjmowania kogoś takiego, jak Dean. Jego umysł przypominał pole minowe pełne kłopotów, tyle było wyraźnie widać. Nie wspomniawszy o tym, jak ostrożnie Sam wspomniał o temperamencie brata. Istniała szansa, że Castiel mógłby znaleźć się w niebezpieczeństwie, gdyby postanowił leczyć Deana. A mimo to, rozważywszy to wszystko, przy wszystkich potencjalnych problemach, jakie mogłyby się pojawić…
- Spotkam się z nim w następną sobotę o 15.00 w moim gabinecie chirurgicznym – powiedział.
Sam szybko skinął głową, a napięcie zniknęło mu z twarzy, odsłaniając autentyczny uśmiech.
- Dziękuję, bardzo dziękuję. Jeśli mógłbym cokolwiek zrobić, proszę tylko powiedzieć.
Castiel już miał odmówić, kiedy coś przyszło mu do głowy. Stwierdził, że się uśmiechnął.
- Prawdę mówiąc jest coś takiego…

- BĘDZIESZ WYCHWALANY PO WIECZNE CZASY. ANIOŁY BĘDĄ CIĘ CAŁOWAĆ PO STOPACH.
- Witaj, Gabrielu – powiedział Castiel, śmiejąc się lekko. Przedzierał się właśnie przez forum dla SL w poszukiwaniu czegoś, co przydałoby mu się na przyszłotygodniowe spotkanie z Deanem. Widniała tam zaskakująca ilość informacji o walkach w klatkach dla SL, wraz z aż nazbyt wielką ilością obrazów. Niektórzy wojownicy SL byli w stanie regenerować całe kończyny. Gdyby zdjęcia nie wyglądały tak obrzydliwie, to Castiel mógłby być pod wrażeniem. – Uznaję, że Sam zaprosił cię na randkę.
- TAK, DO LICHA, ZAPROSIŁ! HEJ, DZIĘKI ZA WSTAWIENIE SIĘ.
- Dla ciebie wszystko.
- ALE BYŁOBY LEPIEJ, GDYBYŚ RÓWNIEŻ POWIEDZIAŁ, ŻE MAM WIELKIEGO FIUTA, ABYM WYDAŁ SIĘ BARDZIEJ IMPONUJĄCY.
- Musiało mi to umknąć.
Gabriel gadał jeszcze przez jakiś czas o możliwej długości penisa Sama, zanim Castiel nie oznajmił, ze właśnie siadał do obiadu i że do niego oddzwoni.
Forum SL nie okazało się pomocne. Nawet między wierszami Castiel był w stanie stwierdzić, że niektórzy z eks-wojowników mieli problemy psychiczne i osobowościowe. Uchodzili za agresywnych i bardzo… samczych, co do nich pasowało, skoro walczyli na ringu niczym wilki.
Nie mając nic więcej do zyskania w Internecie, Castiel wyłączył komputer i ugotował sobie makaron, zastanawiając się, jak trudno mu będzie z Deanem w sobotę, i mając nadzieję, że nie popełnił poważnego błędu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Pon 19:12, 04 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:11, 04 Lis 2013    Temat postu:

Jeszcze w pierwszy się dobrze nie wgryzłam, a tu już drugi @_@

Ach, jak dostanę się do ficzków, to będą jak znalazł, bo właśnie zaczęłam się z pewną dozą niepewności wgryzać w fika, który ilością angstu mógłby obdarować kilka(naście) innych ^^;

Ale, dobrze jest, popracuję trochę ku chwale BL (z resztą kogo chcę oszukać, jak przychodzi mi zasiadać do VF to raduję się jak dziecko na Wigilię) i poczytam Rippers, a potem obejrzę finał piąteczki. To się nazywa dobry wieczór @_@


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:16, 04 Lis 2013    Temat postu:

A jaki angstowy ficzek obrabiasz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:32, 04 Lis 2013    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] :3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:00, 04 Lis 2013    Temat postu:

Kojarzy mi się trochę z CARRY ON...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:37, 04 Lis 2013    Temat postu:

Um. Carry on brzmi depresyjniej @_@ Czytałaś to?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:38, 04 Lis 2013    Temat postu:

Tak. I byłam zachwycona. I polecałam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:47, 04 Lis 2013    Temat postu:

Boję się po recenzji z tumblra O_O ale pewnie i tak przeczytam, w swoim czasie XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:55, 05 Lis 2013    Temat postu:

Skończyłam El tango. Pat, co dalej .___.
Podziwiam Was za te angsty i melancholijne zakończenia. I NEED FLUFF. Fluff i seks. Przynajmniej na koniec. Angst pośrodku musi być zrekompensowany cukrem.
WRZUTA. BOŻE. Na samym początku, kiedy czytałam pierwszy raz było wow, Dean jest jak dzikie zwierzę @.@ Zakochałam się w tym. Po polsku uderzyło mnie to jeszcze bardziej. Gabe jest świetny, Sam samowy, Bellę zabiłabym złamanym wieszakiem, ale Dean i Cas. Booosh. Cudownie opisane, cudownie przetłumaczone. Nie mogę doczekać się sesji *^*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:47, 05 Lis 2013    Temat postu:

Dalej, moja droga, to THE STORY OF YOU AND ME. Najpierw taka dawka fluffu i erotyzmu, że zęby same prôchnieją, a potem TAKI twist fabularny, że nie wiadomo, gdzie góra, a gdzie dół. I taki seks na koniec, że... *wachluje się*
Skoro już o tym mowa, to jak ten taneczny ficzek ci się widział?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Wto 18:13, 05 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:15, 05 Lis 2013    Temat postu:

Od the_diggler? Mam, mam, ściągnęłam wcześniej z Twojego chomika :D Dzięki Ci, Słońce, wbijam ząbki :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:16, 05 Lis 2013    Temat postu:

Okej, rozdział 3 na dobranoc. Uwielbiam ficzki z tak krótkimi rozdziałami <3

Rozdział 3

W następną sobotę, o 14.50, Sam przyjechał z Deanem ciągnącym się niechętnie z tyłu niczym skarcony pies. Ponieważ był to weekend, w gabinecie nie było nikogo poza Castielem. Przeprowadził ich obu przez biuro na tył budynku – gabinet jako taki był małym pomieszczeniem na parterze, zaś powyżej znajdowało się prywatne mieszkanie Castiela.
Lekarz próbował stworzyć w gabinecie tak wygodną i domową atmosferę, jak umiał, stawiając w oknie rośliny, a nawet akwarium po lewej stronie pomieszczenia. Stojące tam krzesła były miękkie i wygodne, a ogólna paleta kolorów składała się z ciepłych odcieni, jak kremy, żółcie i brązy. Za biurkiem Castiela znajdowało się okno, wychodzące na niewielki betonowy dziedziniec, na którym rosło pojedyncze drzewo, w którym ptaki lubiły wić gniazda.
Castiel kochał swój gabinet. Był z niego dumny. Zbudował go od podstaw i zyskał sobie dobrą opinię oraz solidny przychód. Nie był całkowicie pewien, dlaczego ryzykował coś tak dobrego w próbie niesienia pomocy gwałtownemu nieznajomemu, ale w Winchesterach było coś, co poruszało jego serce. Chciał pomóc, nawet, jeśli nie mógł z całą szczerością powiedzieć, że była to mądra decyzja. Efekty spoufalania się z wojownikami walczącymi nielegalnie w klatkach mogły być katastrofalne.
- Proszę, Dean, usiądź – powiedział, siadając za biurkiem. Castiel nie sądził, by tamten docenił tytuł „pan Winchester”.
Wojownik spojrzał na niego, po czym bez słowa opadł na krzesło. Castiela ciekawiło, jak Sam zdołał namówić brata na to spotkania. Dean nie zrobił na nim wrażenia kogoś, kto szukałby pomocy u innych lub postępował wedle życzeń innych osób.
- Ja, uch, zaczekam w samochodzie – powiedział Sam, odchrząkując.
- Powinniśmy skończyć za godzinę – wyjaśnił Castiel.
Kiedy Sam wyszedł, dźwięk zamykanych drzwi zabrzmiał bardzo ostatecznie. Wydawał się intensyfikować ciszę w pomieszczeniu.
Zanim się odezwał, Castiel przez chwilę obserwował Deana rozglądającego się po jego biurze. Było niemożliwością określić jego wiek. Na skutek jego ciągle odnawiających się komórek mógł już przekroczyć setkę i wciąż wyglądać jak ktoś dopiero po 20-ce. Miał w sobie pewną naiwność, niewielką, choć zauważalną, która sugerowała, iż był młody, ale również mnóstwo bólu, złości i smutku wyrytych na twarzy, które dodawały mu lat. Castiel zastanowił się przelotnie nad tym, jak Dean wyglądał, kiedy się naprawdę uśmiechał.
- O co chodzi z tą złotą rybką? – spytał nagle Dean.
- Nie lubisz rybek?
Dean wzruszył ramionami.
- Po prostu rozmawiam. W końcu to mamy tu robić, prawda? Rozmawiać?
- Jeśli nie chcesz tu być, możesz wyjść. Ja cię nie zatrzymuję.
Dean wreszcie spojrzał Castielowi w oczy. Gapił się otwarcie, z pewnością siebie i bez mrugania. W świecie zwierząt uchodziłoby to za wyzwanie. W biurze Castiela był to test, który lekarz najwyraźniej oblał, kiedy odwrócił wzrok. A może nie, pomyślał Castiel, kiedy napięcie w ramionach Deana zelżało. Możliwe, iż było czymś dobrym, że Castiel był dość uległą osobą. Być może Dean miał dość zadawania się z typami alfa.
- To uszczęśliwia Sama – odparł wreszcie Dean.
- Czy robisz wszystko, o co prosi cię brat?
Dean parsknął.
- Najwyraźniej jeszcze nie widziałeś jego szczenięcego wzroku.
- Prawdę mówiąc, sądzę, że widziałem – powiedział Castiel. – Początkowo mu odmówiłem. Nie byłem pewien, czy te spotkania byłyby czymś dobrym.
- Więc po co to robić?
- Ponieważ chcę pomóc.
- Nie potrzebuję pomocy. Nic złego się ze mną nie dzieje.
- Twój brat zdaje się myśleć, że przemoc związana z twoim zajęciem wpływa na ciebie.
- Nie wpływa.
- Skąd wiesz?
- Cóż, nie płaczę w kącie jak cholerny dzieciak, co? Kiedy zacznę tak robić, świetnie, wciskaj mi każde gówno i lekarstwo, jakie zechcesz. Do tego czasu dzięki, ale jest mi dobrze tak, jak jest.
- Jeśli nic złego się nie dzieje, to może opowiedz mi parę rzeczy.
- Na przykład o czym?
- Jak ci minął tydzień?
- Dobrze.
- Czy wydarzyło się coś godnego uwagi?
- Godnego uwagi?
- Interesującego?
- Nie.
- Przegrałeś jakieś walki?
Dean spojrzał w bok i Castiel pogratulował sobie wewnętrznie. Było to pierwsze pęknięcie w masce beztroski mężczyzny.
- Przegrałem jedną.
- Co się stało?
Nastąpiła długa cisza, a potem Dean posłał mu uśmieszek.
- Przegrałem.
- W jaki sposób przegrałeś? – zapytał Castiel, przygotowując się na najgorsze. Z powodu tej części było mu najtrudniej: szczegółów walk Deana. Choć temat był przewidywalny i uznał za swój obowiązek go poruszyć, to wciąż wymagało to od niego wzięcia się w garść.
Dean zaczął ruszać kolanem, następnie, wzruszając ramionami, skubnął sobie paznokcie.
- Złamał mi kręgosłup i skakał po twarzy, dopóki czas się nie skończył.
Walcząc z potwornymi obrazami myślowymi, Castiel mężnie ciągnął dalej.
- To musiało być ekstremalnie bolesne.
- Ryzyko zawodowe – Dean wyszczerzył się i był to całkowicie udawany uśmiech.
Castiel nie odwzajemnił gestu.
- A jakie są inne ryzyka?
- Krew. Cholernie ciężko jest usunąć krew z rą- ubrań.
Zająknięcie na wypowiedzi było oczywiste, ale Castiel nie naciskał.
- Czy coś jeszcze?
- Tak, nie chodzę do dentysty – powiedział Dean, błyskając wszystkimi swoimi lśniąco białymi zębami.
- Niepotrzebne ci ubezpieczenie dentystyczne.
Dean przewrócił oczami.
- Wiem. To był, kurwa, żart. Jezu, czy ty się nie śmiejesz?
- Śmieję, jeśli uważam coś za zabawne.
Na to wojownik nie miał odpowiedzi. Wsadził ręce w głębokie kieszenie swojej skórzanej kurtki i zerknął na regał Castiela. Cisza się przeciągała, aż wreszcie stała się niezręczna, ale Castiel walczył z ochotą, by ją przerwać; instynkt mu podpowiadał, by siedzieć cicho i zmusić Deana do mówienia. Poczuł się bardzo zadowolony z siebie, gdy ta metoda poskutkowała.
- Jeden gościu, którego kiedyś znałem, wojownik SL tak, jak ja, miał cholerne kolce wwiercone w knykcie. – Dean roześmiał się. – Myślał, że był Wolverine.
- Czy po tak niebezpiecznych zmianach w ciele twój przyjaciel nadal był dopuszczany do walk?
Dean pokręcił głową.
- Nie. Musiał je wyrywać przed meczem i potem z powrotem wkręcać. W czasie walk w klatkach nie wolno nic ryć z mózgiem. Dziabnięcie w głowę mogłoby SL zabić natychmiast. – Dean roześmiał się znowu kolejnym wymuszonym, pozbawionym rozbawienia śmiechem. – Żadnych broni. Taka jest zasada. Nie chcą żadnych zabitych ani węszących wokół glin.
- Czy nie jest możliwe, aby zabić SL wyłącznie gołymi rękami?
- Och, tak – powiedział Dean. – Trzeba by mu rozbić czaszkę, ale to zajmuje trochę czasu. Dlatego w czasie walk RH nikt nie umiera. Nie ma na to dość czasu.
- Nawet, jeśli… to musi cię przerażać fakt, że tak się może wydarzyć.
- Nie.
- Nie przeraża cię to? Nie odczuwasz żadnego strachu przed walką? Przed bólem?
Dean wyraźnie robił się coraz bardziej zakłopotany. Już od kilku minut nie patrzył Castielowi w oczy i wiercił się.
- Nie. Jestem do tego przyzwyczajony.
- Ale z pewnością nie jest to coś, z czym łatwo możesz się oswoić? Ból tak intensywny musi być ciężki do wytrzymania, nieważne, ile razy się tak dzieje.
- To tylko ból. Można go zablokować.
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście, kurwa, że jestem pewien. Wiem, co siedzi mi w głowie.
- Jak blokujesz ból?
- Nie wiem. Po prostu to robię.
- Masz na to metodę.
- Nie.
- A co, jeśli nie możesz go zablokować?
- Nie wiem! – rzucił Dean, posyłając mu ostre spojrzenie. – Co to, kurwa, jest? Przesłuchanie? Myślałem, że mieliśmy rozmawiać?
- Rozmawiamy.
- Nie. Ja gadam. Ty próbujesz mnie skłonić do powiedzenia czegoś, czego nie chcę.
Castiel uniósł brwi.
- Nie próbuję cię do niczego skłaniać, Dean. Próbuję zrozumieć.
- Cóż, to nie moja, kurwa, wina, że tego nie łapiesz.
- Nie, nie jest – powiedział Castiel równym tonem.
Dean zagapił się na ścianę, krzyżując ramiona na piersi. Chociaż wciąż zostało pięć minut do końca sesji, Castiel postanowił zakończyć ją teraz. Nie chciał naciskać na Deana bardziej, niż to było absolutnie konieczne.
- Myślę, że na dzisiaj skończymy. Czy chciałbyś tu wrócić za tydzień o tej samej porze?
- Nieważne – wymamrotał Dean.

- ZAROBIŁEM SOBIE DRUGĄ RANDKĘ!
Castiel uśmiechnął się, mieszając zupę.
- Pewnie Sam nie był w stanie oprzeć się twojemu urokowi.
- TEŻ TAK MYŚLĘ. KTO BY NIE CHCIAŁ SIĘ ZE MNĄ UMÓWIĆ? JA BYM SIĘ ZE SOBĄ UMÓWIŁ. DO LICHA, SAM BYM SIEBIE ZERŻNĄŁ.
- Niestety, Gabrielu, twój penis nie jest na to wystarczająco długi.
- FIUT, NIE PENIS, A POZA TYM TO SKĄD WIESZ?
- Wiem, że nie chodzisz w dziwny sposób – powiedział Castiel, siadając przy kuchennym stole i przekładając telefon do drugiej ręki, by móc zjeść. – Wiem również, że gdybyś miał penisa wystarczająco długiego na uprawianie seksu z sobą samym, to tygodniami nie wychodziłbyś z mieszkania. – Zachichotał. – Musiałbym wysłać ekipę poszukiwawczą.
- PRAWDA. JAK CI POSZŁO?
- Jak poszło co?
- TA „PRYWATNA” SESJA Z DRUGIM BOGIEM SEKSU.
Castiel westchnął.
- Chciałbym, żebyś przestał ujmować „prywatną” w cudzysłów.
- CO? ROZMAWIAM PRZEZ TELEFON! NAWET MNIE NIE WIDZISZ.
- Słyszę to w twoim głosie.
- A JAKI MAM PIĘKNY GŁOS. ROZUMIEM, CZEMU CHCIAŁBYŚ GO SŁUCHAĆ ZBYT UWAŻNIE. WIĘC JAK POSZŁO?
- Tak dobrze, jak można się było spodziewać – odparł Castiel, wracając do ich wcześniejszej w tym dniu rozmowy. – Jest bardzo zamknięty w sobie. Nie, żebym oczekiwał czegoś innego. – Castiel łyżką wmieszał w zupę więcej ziół. – Nie był agresywny.
- CZY TO DOBRZE?
- Oczywiście.
- NIC O TYM NIE WIEM. SEKS ZE ZŁOŚCI JEST NAJLEPSZY.
- Sugerujesz, że zamierzam sypiać z Deanem.
- A NIE ZAMIERZASZ?
- Gabriel, nie bądź śmieszny, on jest moim pacjentem.
- SEKSOWNYM PACJENTEM.
- Nie zamierzam sypiać z Deanem.
- MUSISZ SIĘ Z KIMŚ PRZESPAĆ, ZANIM NA SKUTEK NIEUŻYWANIA CHUJ CI ODPADNIE.
- Do widzenia, Gabriel.
- CHWILA! CHCIAŁEM CI POWIEDZIEĆ O MOIM NOWYM DIL-
Castiel zakończył rozmowę. Fakt, że Gabriel automatycznie przypuścił, iż Dean był gejem, kazał mu się zastanowić, czy Sam czegoś nie wspomniał. Castiel wiedział, że Sam był biseksualny, ponieważ go o to zapytał, ale co do Deana nie miał pewności. Czy w przypadku braci było czymś niezwykłym mieć tę samą orientację? Jego umysł podróżował krętymi ścieżkami, wyrzucając z siebie pytanie za pytaniem. Czy w świecie walk w klatkach panowała homofobia? Czy Dean tkwił w tzw. „szafie”? Przez krótką, zaskakującą chwilę w umyśle Castiela pojawił się obraz Deana uprawiającego seks z pozbawionym twarzy mężczyzną.
Castiel potrząsnął głową i łyknął zupy, krzywiąc się, bo zdążyła już wystygnąć. Orientacja seksualna Deana była absolutnie bez znaczenia. On musiał się skupiać na ważniejszych problemach, jak na przykład na fakcie, że Dean musiał przez pięć dni w tygodniu rozdzierać ludzi na strzępy gołymi rękami.
Na prawo od niego zagwizdał telefon. Castiel otwarł go i ujrzał wiadomość od nieznanego numeru.
HEJ, DOKTORZE NOVAK, TU SAM WINCHESTER. CHCIAŁEM TYLKO PODZIĘKOWAĆ. DEAN JEST CAŁKIEM SPOKOJNY. COKOLWIEK PAN DZISIAJ ZROBIŁ, TO DZIAŁA! I SPOTKA SIĘ Z PANEM W PRZYSZŁYM TYGODNIU.
Dean był spokojny? Co, na Niebiosa, to oznaczało? Co się działo, kiedy nie był spokojny? Ilość pytań bez odpowiedzi zaczynała Castiela irytować. Nie lubił nie znać wszystkich faktów, a Sam wydawał się absolutnie uszczęśliwiony, mogąc się nimi z nim podzielić. Przy następnym spotkaniu z Deanem Castiel postanowił spróbować zejść nieco głębiej, nie wzbudzając gniewu mężczyzny. Radzenie sobie z Deanem przypominało chodzenie po linie wyłącznie z cienkim kijem dla zachowania równowagi i bez siatki bezpieczeństwa poniżej. Mógł to zrobić, tylko musiał być ostrożny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:23, 05 Lis 2013    Temat postu:

Bosh. Człowiek czyta sobie przebieg sesji (<3...!) i cały jest mrrrmrrrmrrryh a potem... Gabe xD
Dziko uwielbiam TEGO Deana. Na początku ciężko się domyślić jaki ma stosunek do tych walk. Znaczy ja wiem, że jest sporo aluzji, ze niezbyt indżoi wyrywanie sobie nawzajem kończyn, ale nie robi z siebie od początku buhuuu, urwał mi uszko *smutna emotka* Taki silny jest i taki skałowaty. Nie powiem co mi się robi i gdzie mi się robi, zasugeruję, ze nie sucho i nie w nosie.
"Dean był spokojny? Co, na Niebiosa, to oznaczało? Co się działo, kiedy nie był spokojny?" :hamster_moe:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Wto 21:25, 05 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 480, 481, 482 ... 616, 617, 618  Następny
Strona 481 z 618

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin