|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:23, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Dzięki, Linek, może jutro lepiej mi pójdzie. Ale żeby nie było, że nic nie robię - siedzę nad niespodzianką dla ciebie i antique na rocznicę :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:26, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
A ja strzelam focha z przytupem, bo mój tata kupił za funta trzy paczki After Eight, a tu u nas takie drogie, że ojapierdolę T_T (i nie kupił mi szkockich ciasteczek maślanych; kolejny foch z przytupem)
Komputer mi działa :3 Znaczy do następnego spierdolnięciasię. Ale jestem happy, bo jutrzejszy odcinek będzie można obejrzeć w normalnych warunkach. I, um, o dobrej godzinie... XD
Obawiam się, że w kwestii motywowania do Rippers jedyne co mogę zrobić, to pomóc Lin kręcić pomponiki. I owszem, ja wiem, jesteśmy straszne sępy, ale zaczekamy :3 nie ma sensu kopać się z koniem, kochanie. Ficzek nie ucieknie :3
//Właśnie spadłam z łóżka. Za bardzo nas rozpieszczasz, Patuś TT_TT
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez antique dnia Nie 19:27, 03 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:26, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Yup, Pat nas rozpieszcza niemożliwie. Yup, cieszę się, że masz kompa na odcinek (POjutrzejszy, teraz zamiast godzin poplątałybyśmy dni), Słonko.
Ale również skończyłam właśnie fica i łzy mi się same kulają po policzkach, głupie T_T
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:30, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Jak rozumiem, to ze wzruszenia? :D Mówiłam, że będzie pięknie. A teraz obie zróbcie mi przyjemność i ściągnijcie z mojego chomika kompilację ficzków od the_diggler. Czytam je od paru dni bez przerwy i jeszcze mi nie zbrzydły. I wszystkie są z happy endem, wierzcie mi. A potem zasugeruję wam coś jeszcze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:36, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Ze wzruszenia. Cholera, nawet ten CHOLERNY ANGST nie sponiewierał mnie jak fragment od odnalezienia Casa do samego końca. Cudowny fic. Kolejny do folderu absolutnych miłości.
Pat, zassałam właśnie ten plik- to AU czy SU? Długie? Z seksem? Jakieś dziwne kinki? Happy endy mnie cieszą. Tylko najpierw muszę wpaść na to, jak podzielić plik na dwa, za duży, nie chce się otworzyć :/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:58, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Linek, to są zdecydowanie AU, bardzo różnorodne tematycznie, WSZYSTKIE z seksem. A jeśli nie wiesz, jak podzielić, to daj mi pół godziny, a podeślę ci to na maila :) I nie tylko to :D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:05, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Pat, byłabym strasznie wdzięczna, bo jestem na telefonie a moją apkę do edycji PDFów idzie o tyłek roztrzaskać. A bardzo chciałabym się w nie dzisiaj wgryźć, bo inaczej oszaleję po syrenkowym ficzku @.@ Za mało mi go! Dzieki Ci za te polecajki, Kochanie :D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:16, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Aha, dwa lub trzy SU też tam są, jednak nie pamiętałam dokładnie. INFINITE zostaw sobie na koniec, bo mimo happy endu całość jest przygnębiająca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:39, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
OMG OMG PAT TU JEST WSZYSTKO...! Ja jestem po prostu przeszczęśliwa, ale antique PADNIE xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:52, 03 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Wszystko to nie, brak ostatnich 10 stron. Ale to już niedługo. Niektórych stron nie dało się poprawnie wyedytować, nie wiem, czemu, ale zdecydowana większość jest czytelna :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Pon 10:09, 04 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
DZIEŃ DOBRY! A na dzień dobry - pierwszy rozdział RIPPERS :)
ROZPRUWACZE
Rozdział 1
Z, jak uważał, całkowicie usprawiedliwionym drżeniem, Castiel minął postawnego ochroniarza gapiącego się na niego bez wyrazu i wszedł do budynku. W nozdrza uderzył go zapach potu i krwi. Powietrze było od tego gęste i powodowało, że ciężko było oddychać. Przytrzymał się poręczy, schodząc w dół po długich schodach i walcząc z chęcią uniesienia chusteczki do nosa. Światło było mdłe i ledwo widoczne, słaba świetlówka migotała nad drzwiami u dołu. Podłoga i ściany były czarne, prawdopodobnie celem ukrycia niechcianych plam. Castiel nie miał wątpliwości, że ten wystrój panował w całym budynku.
Kiedy stoczył się z ostatniego stopnia, poślizgnąwszy się na czymś, na co nie miał odwagi spojrzeć, pchnął ciężkie, pomalowane tanią farbą drzwi. Z szumem powitało go uderzenie nieznacznie świeższego niż wcześniej powietrza, przewiewając przez jego ciemne, krótkie włosy. Krzyki i wrzaski tak mężczyzn, jak kobiet, mieszały się z ciężkimi rytmami muzyki buchającej z głośników znajdujących się zbyt daleko, by je zobaczyć. Miejsce było wielkie i po brzegi wypełnione ludźmi.
Castiel wyszedł ze schodów na, jak się wydawało, długi balkon, na którym wielu ludzi opierało się o metalową poręcz i obserwowało walkę toczącą się w środku sali wielkości hali magazynowej. Sklepienie znajdowało się zbyt wysoko, aby ujrzeć coś więcej, niż wiszące w cienistych głębinach cztery gigantyczne reflektory punktowe, wycelowane w znajdujący się na podwyższeniu ring-klatkę, otoczony morzem ludzi.
ROZPRUWACZE, znany również jako NISZCZARKA, był jednym z popularniejszych klubów oferujących walki w klatce w dzielnicy. Castiel zazwyczaj dystansował się od takich miejsc, odmawiając leczenia i opatrywania gwałtownych wojowników, którzy się tam bili. Jednak telefon, jaki otrzymał, brzmiał rozpaczliwie i błagalnie, co wywołało jego współczucie, więc przyjął to zlecenie. A Castiel był dobry w swojej pracy; był szybki, wydajny, zadawał niewiele pytań i odchodził, gdy tylko otrzymywał zapłatę.
Ruszył schodami w dół, przeciskając się przez tłum i bardzo zdecydowanie ignorując dwóch walczących mężczyzn rozdzierających się nawzajem gołymi rękami, po czym podszedł do jednego z trzech barów.
- Jestem doktor Novak do pana Winchestera – powiedział Castiel do mężczyzny za barem, który spojrzał na niego z ledwo ukrywaną niechęcią i wskazał brodą na jeden z wysokich stołków.
- Powiem mu, że pan tu jest – chrząknął barman.
Większość ludzi nie lubiła gościć w klubach takich, jak ROZPRUWACZE, kogoś z zewnątrz, kogoś, kto, jak Castiel, nigdy nie przychodził do takich miejsc, jeśli mógł tego uniknąć. Sprawiało to, że stali goście robili się nerwowi, i chociaż walki w klatkach jako takie nie były nielegalne, to walki SL (SzybkoLeczących) już tak, i dlatego wygląd Castiela, jego formalny strój, prochowiec oraz oficjalne zachowanie zawsze były niemile widziane.
Castiel przysiadł na stołku i złożył ręce na kolanach, zerkając na budzące wątpliwości kałuże płynu na blacie. Zignorował przewiercające go ze wszystkich stron spojrzenia i cierpliwie czekał na powrót barmana. Kiedy mężczyzna wrócił, towarzyszył mu inny, bardzo wysoki mężczyzna o wiszących, brązowych włosach i lisich oczach.
- Um, doktor Novak? – spytał mężczyzna. Miał chłopięcą postawę i Castiel poczuł, że zaczął łagodnieć.
- Tak – powiedział Castiel, kiwając ostro głową. – To pan jest pan Winchester?
- Uch, tak. Ja… Dean, mój brat, on… cóż, najlepiej, żeby pan to sam zobaczył – wymamrotał mężczyzna. – Przy okazji, jestem Sam.
Castiel zaledwie kiwnął głową, aby dać znać, że zrozumiał, i wyciągnął rękę, aby wskazać, że tamten powinien prowadzić. Obeszli gęsty tłum, nie zaś przecisnęli się przezeń, i dotarli do strzeżonych drzwi po drugiej stronie sali. Sam otworzył je, nie zatrzymując się, i przytrzymał Castielowi drzwi.
Weszli do zimnego, szarego korytarza, lepiej oświetlonego i czyściej pachnącego. Przeszli obok kilku drzwi, po czym zatrzymali się przed jednymi, częściowo otwartymi. W środku toczyła się kłótnia, a ktoś wyraźnie cierpiał, sądząc po sapaniu i bluzgach.
- Słuchaj, to nie była moja wina, jasne?! Po prostu trzasnęło mu ramię!
- Myślałam, że wiesz, co robisz? On ma wrócić na ring za czterdzieści minut!
- Wy dwoje, zamkniecie się, kurwa, i dacie mi trochę alkoholu?
- Dajcie mu whisky.
- Nie sądzę, że to dobry pomysł, już wziął aż za dużo środków przeciwbólowych…
- Och, przepraszam, czy ty jesteś managerem?
- Nie…
- Więc daj mu tę cholerną whisky, ty pojebańcu!
Sam otwarł drzwi w chwili, w której minął go postawny mężczyzna. Castiel stwierdził, że pomieszczenie, w którym się znaleźli, miało przypuszczalnie być jakimś biurem. Na biurku daleko po prawej stronie podłużnego pokoju stał zdezelowany, stary komputer z monitorem, który prawdopodobnie ważył więcej od Castiela. Ściany miały żółtawo-brązowy kolor, na podłodze leżał wystrzępiony, szorstki, szary dywan, a pod sufitem kręcił się powoli pojedynczy wiatrak. Na jednym z wyglądających na niewygodne plastikowych krzeseł w rogu siedział mężczyzna trzymający się za najgorzej okaleczone ramię, jakie Castiel w życiu widział. Nie tylko miał zwichnięty bark, ale przedramię połamało się i przybrało kształt łabędziej szyi, w efekcie czego miało więcej kątów niż wielokąt nieforemny.
Czując na sobie czyjś wzrok Castiel podniósł oczy i spojrzał w parę płonących zielonych tęczówek. Były wściekłe; w ich oszałamiających głębiach wirowała czysta, nieukrywana wściekłość. Gniew był tak intensywny, że Castielowi odebrało dech. Ten mężczyzna nie był po prostu poirytowany i rozzłoszczony tym, że prawdopodobnie przegrał walkę, ani nawet niezadowolony z powodu swego wyraźnego obrażenia, on był czarną dziurą wściekłości, otchłanią, w której nie istniało nic poza ciemnością i gniewem, i było tak już od jakiegoś czasu. Castiel widział to w kształcie ramion mężczyzny i w zmarszczkach wokół oczu. Ten typ gniewu musiał być dla niego normą już od bardzo dawna.
Jakie to smutne…
- Przypuszczam, że jest pan lekarzem? – zapytał obłudny głos na prawo od Castiela. To była ta kobieta ogłaszająca się managerem. Ubrana była w pasiastą ołówkową spódnicę i dopasowany, pasujący do niej blezer. Miała schludnie uczesane, długie brązowe włosy, wielkie oczy i wyraźnie zarysowane kości policzkowe i, w opinii kogoś innego, mogła się wydawać nawet atrakcyjna. Castielowi przypominała węża.
- Uch, Belo, to jest doktor Novak – powiedział Sam. – Doktorze Novak, to jest Bela Talkbot, manager ROZPRUWACZY, a to jest Dean, mój brat.
Castiel kiwnął głową i bezceremonialnie obszedł Belę, by zbliżyć się do Deana, który spojrzał na niego, nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Mógłbym obejrzeć twoje ramię? – spytał lekarz uprzejmie.
- Ile to będzie kosztować – wtrąciła się Bela.
Castiel słyszał za sobą ciężki oddech Sama. Dean z drugiej strony nie wydał żadnego dźwięku, opuszczając lewą rękę, by odsłonić swe potwornie okaleczone ramię. Castiel przyciągnął sobie krzesło, mrużąc oczy na widok braku siniaków.
- Jesteś SL?
SL, lub też SzybkoLeczący, była to osoba, która była w stanie leczyć się tysiąc razy szybciej, niż przeciętna istota ludzka.
- Tak, on… – zaczął Sam.
- On nie walczy – powiedziała szybko Bela. – Pracuje za barem.
Sam parsknął.
- Bela, myślę, że możemy uznać doktora Novaka za nieco bardziej inteligentnego.
Castiel wyprostował się i spojrzał na stojącą wciąż dwójkę.
- Jeśli o mnie chodzi, to możecie mnie uważać za nieświadomego wszystkiego poza obrażeniami Deana. A teraz, w odniesieniu do wyrządzonej jego ramieniu szkody, byłoby najlepiej, gdyby zapewniono mu leczenie szpitalne-
- Nie – powiedziała Bela. – Nie, tego nie możemy zrobić.
Castiel przechylił głowę.
- Obrażenia Deana są poważne. – Nie podobało mu się odnoszenie się do Deana tak, jakby go nie było w pomieszczenia, ale wojownik nie wydawał się być w nastroju na rozmowę, a coś mu powiedziało, że Bela i tak przejęłaby kontrolę nad rozmową. – Skoro jest SL, jego ciało próbowało uleczyć złamaną kość i ustawiło ją tak, jak jest, co oznacza, że będę musiał ją ponownie złamać, żeby ją poprawnie złożyć. Jego ramię…
- Ma pan środki przeciwbólowe, prawda? – warknęła Bela. – A może nie jest pan prawdziwym lekarzem?
Castiel oparł się pokusie, aby odpyskować.
- Mam ze sobą typowe środki przeciwbólowe, ale nic, co by do tego stopnia znieczuliło mu ramię.
- Kurwa, zrób to wreszcie – powiedział zimny głos.
- Dean – westchnął Sam – musisz jechać do szpitala.
- Już powiedziałam NIE – powiedziała Bela.
- To nie zależy od ciebie! – odciął się Sam.
- Zależy, jeśli po tym on nadal będzie chciał mieć pracę!
Castiel zmierzył Deana pełnym powątpiewania wzrokiem.
- To będzie potwornie bolesne – ostrzegł. – Rozumiesz to?
Gniew w oczach Deana nie zmalał.
- Zniosę to – powiedział, wwiercając się zielonym spojrzeniem w oczy Castiela, wyzywając go, by temu zaprzeczył.
- Przez cały zabieg będziesz przytomny – powiedział Castiel, niezdolny ukryć słabego niedowierzania w głosie. – Jesteś SL. Niewielkie są szanse, że zemdlejesz-
- Jezu, zrób to po prostu, czego chcesz? Podpisanej, kurwa, umowy? Słuchaj, sam to, cholera, zrobię! – wykrzyknął Dean i wtedy, ku przerażeniu Castiela, uniósł nogę, potem ramię i walnął nim o kolano. – KURWA! – wrzasnął. Mrożący krew w żyłach trzask, jaki po tym nastąpił, sprawił, że Castiel musiał przełknąć gulę w gardle. Wciąż gapił się zszokowany, kiedy Bela trzepnęła Deana w tył głowy.
- Czemu, do diabła, to zrobiłeś? Mogłeś stracić ramię, ty idioto!
Dean przewrócił oczami, a czoło lśniło mu od potu. Kiedy spojrzał Castielowi w oczy, prychnął.
- Czemu, kurwa, płaczesz?
Castiel zamrugał i dotknął swojej twarzy odkrywając, że palce zrobiły mu się mokre. Z zaskoczeniem spojrzał na wilgoć.
- Czy teraz może pan naprawić jego ramię? Musi wrócić do pracy za 20 minut – zażądała Bela.
- To niemożliwe – powiedział Castiel, odwracając się do niej. – Dean musi odpocząć. Może i jest SL, ale jego ciało musi wyzdrowieć po traumie – głos miał ochrypły i drżący, co go zdumiało. W czasie swojej kariery widział aż nadto paskudnych obrażeń.
- Nie pozwolę na to – odparła natychmiast Bela. – Płacę mu za to, żeby pracował, nie zaś siedział po kątach.
Castiel zacisnął szczękę.
- W takim razie odmawiam leczenia.
Bela osłupiała.
- Czemu ma dla pana takie znaczenie, aby odpoczął? Dostanie pan zapłatę, jasne?
Drzwi otwarły się gwałtownie i powrócił ten sam postawny mężczyzna, który wcześniej wyszedł.
- Bela, mamy problem.
Poirytowana kobieta uniosła ręce w górę.
- Nie widzisz, że już borykam się z listą problemów?
- Gliny tu są.
- Kurwa – syknęła Bela, prostując ubranie. – Teraz?
- Stoją przy barze.
Bela kiwnęła głową i odwróciła się do Castiela.
- Wychodzi na to, że dostanie pan to, czego chce. On może odpocząć – spojrzała na Deana i wycelowała w niego wypielęgnowanym palcem. – Nie daj się zauważyc glinom albo urwę ci łeb, jasne?
- Nieważne – warknął Dean. – Idź im obciągnąć, żeby nie dowalili ci grzywny.
Jej jedyną odpowiedzią był nieprzyjemny uśmiech. Wyszła ze swoim pracownikiem i Castiel został sam z Samem i Deanem.
Sam potarł sobie kark.
- Potrafi być suką – powiedział, jakby to było wystarczającym i dopuszczalnym wyjaśnieniem tego, jak traktowała Deana.
Castiel nic nie powiedział. Chciał wyjść tak szybko, jak mógł. Bez słowa i stanowczo ujął proste już ramię Deana. Sprawdził, aby się upewnić, że faktycznie miało miejsce poprzednie przemieszczenie, po czym zaczął ustawiać kości na miejscu. Zgiął łokieć wojownika pod kątem 90 stopni i powoli obracał ramieniem i barkiem na zewnątrz. Potem Castiel ujął go za nadgarstek i pchnął. Rozległo się natychmiastowe pyknięcie, wskazując, że bark z powrotem wsunął się w staw. Choć musiało to boleć, Dean nawet nie drgnął.
- Czy to już wszystko? – spytał Sam, kiedy Castiel dalej badał ramię i bark Deana.
Castiel westchnął. Trudno mu było panować nad sobą. Ilość bólu, jaką ten wojownik musiał odczuwać, była zwyczajnym okrucieństwem. Dla Castiela nie miało sensu to, że Dean sam się na to narażał i że Sam, członek rodziny, dopuszczał do tego.
- Byłoby najlepiej, gdybym mógł prześwietlić mu ramię, aby się upewnić, że wszystko zaleczyło się tak, jak powinno, ale nie sądzę, że pozwolisz mi to zrobić, prawda? – nie do końca miał pewność, do kogo się zwracał. Ci ludzie zdawali się traktować Deana jak zwierzę, jak walczącego psa, niezdolnego mówić za siebie.
- Nie, nie, jeśli, uch, jeśli pan myśli, że to ważne, to namówię Belę, żeby mu na to pozwoliła – powiedział Sam.
Castiel poczuł na sobie wzrok Deana. Spojrzał w jego oczy i szukał odpowiedzi w zielonych głębinach, ale tam nic nie było, tylko zimne, wściekłe spojrzenie.
- Mogę go prześwietlić jedynie w moim prywatnym gabinecie – powiedział Castiel, wyjmując wizytówkę.
- Nie może pan zrobić tego tutaj?
Castiel potrząsnął głową, marszcząc brwi.
- Niestety, nie dysponuję rentgenem kieszonkowym.
Sam parsknął wymuszonym śmiechem.
- Tak… przepraszam – odparł ze wstydem i przyjął oferowaną wizytówkę, pokazującą adres Castiela i numer jego telefonu.
- Proszę dzwonić w każdej chwili – powiedział Castiel, podnosząc swoją torbę. – Im szybciej, tym lepiej.
- Tak, jasne, um, zapłacę panu przy barze – powiedział Sam.
Castiel ruszył do drzwi z wysokim mężczyzną na ogonie, ale zanim wyszli, Dean się odezwał.
- Jak ci na imię?
Castiel odwrócił się, zerkając na Deana z ciekawością.
- Przepraszam?
- Jak ci na imię? – powtórzył tamten.
- Czemu chcesz wiedzieć?
Dean parsknął lekceważąco.
- Co? Martwisz się o kradzież tożsamości? Wierz mi, to… - wskazał na całą postać Castiela - …jest u ciebie bezpieczne. Chłopie, tego nikt inny nie skopiuje.
Żart? Lekarz poczuł, że zadrgały mu usta.
- Castiel – powiedział.
Wojownik skinął głową, odwracając wzrok, jakby się nie przejął, a kiedy Castiel tego wieczoru wracał do domu, myślał o Deanie i o tym, co kryło się w jego wściekłych, zielonych oczach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 12:59, 04 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
A ja, zanim zatopię zęby w tym smakowitym kąsku, chcę powiedzieć, że nic nie dostałam na maila TT_TT i zgubiłam przy formacie hasło do Patowego chomika TT_TT
//Ach, piąty sezon to zaiste najlepszy sezon <3 Zna ktoś sposób na to, żeby przeżyć szóstkę? XD To chyba jedyny sezon, który obejrzałam w całości tylko raz. Ilość emocjonalnego angstu mnie odrzuca ^^;
///Pat? Podczas porządkowania dysku znalazłam kilka PDF-ów, które gdzieś mi się zapodziały i o nich zapomniałam. Jak mniemam, są od Ciebie, jako że ja ostatnio wszystko ściągam w epubie. Znalazłam fika Suck it up. Czytałaś go? Wydaje się dość, hm, mroczny i ciekawa jestem, czy warto się brać. Aczkolwiek skoro polecałaś, to warto XD Ale wciąż. Jakieś słowa zachęty :3
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez antique dnia Pon 15:18, 04 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Pon 15:24, 04 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Fika SUCK IT UP czytałam, polecałam, to jeden z trzech dark fików, jakie wam kiedyś polecałam. Dean jako wampir :) I prawdziwa wredzizna. Ale z happy endem. Castiel jest tam aniołem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Pon 17:43, 04 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Hufff, ale się gwałtownie ochłodziło. Lodówka ._.
Pat, a El tango de Amor...? xD Fajne- fajne? Wiesz, o co pytam :X Polecałaś, więc na pewno fajne, ale no. Muszę się znów w coś dłuższego wgryźć.
Za to 'mini ficzki' są boskie :D Szczególnie z Casem artystą, któremu pozuje Dean :3
A teraz fragment...! Jessu, jak ja ubóstwiam tego fica, aż mnie dłonie mrowią @.@
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|