Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Podziel się Supernaturalem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 472, 473, 474 ... 616, 617, 618  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:57, 20 Paź 2013    Temat postu:

Słonko, na bieżąco mogę spisywać Co Lin Widzi Na Ekranie I Co W Związku Z Tym Czuje, ale... Napraw się kompie. Proszę. Choć nijak nie doradzę, mnie sąsiad odpowiada na pełne nieokiełznanej paniki smsy z błaganiem o pomoc.
A teraz rozdzialik. Się Lin dzisiaj tak wyczytała, że może pisać doktorat o wielokrotnym orgazmie spojówkowym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hashuniu
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 21 Paź 2011
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:11, 21 Paź 2013    Temat postu:

Jeżeli chodzi o kompa, to proponuję odpalić go w trybie awaryjnym, o ile się nie da inaczej, zrobić kopie istotnych zasobów na jakimś nośniku zewnętrznym i usmażyć dysk twardy formatem. Wgranie z powrotem systemu i ponowna instalacja programów to mniejsze zawracanie głowy niż odwirusowywanie i zawsze skuteczna. Robiłam to już kilka razy :D Mnie zajmuje to ok. 2 godz. Po sformatowaniu kompa i zainstalowaniu systemu, jeszcze przed wgraniem z powrotem zasobów, dobrze jest je, tak na wszelki wypadek, przeskanować antywirusem. Wiadomo, strzeżonego... itd. xD Powodzenia z materią nieożywioną:)

//Edit:








Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez hashuniu dnia Pon 10:16, 21 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:55, 21 Paź 2013    Temat postu:

Aww, słodkie przeróbki <3

Sęk w tym, hashuniu, że tryb awaryjny też mam zablokowany. Ale, jak już mówiłam, Kaspersky, chociaż nie odwirusował mi komputera jak należy, daje dostęp do dysków, więc co mogę to przegram na dysk D, resztę jakoś pendrive'm skopiuję na inny nośnik (wszystkie mangi mam na dysku C ^^'), szwagier odczyny czary i sformatuje mi cały dysk. Niech go tak wyczyści, żeby nic nie zostało, bo czytałam że ten wirus uparty. A na przyszłość: dysk C robię tak duży, żeby się tam jeno zmieścił system operacyjny i wszystko inne pakuję na D. Na okoliczność takich wirusów opcja to bezpieczniejsza, jak trzeba szybko uczynić format. A tak w ogóle. Zna ktoś taki porządny-porządny darmowy antywirus? ^^;

Linuś, kochanie, jeszcze dziś będę próbować, ale obawiam się, że nic z tego. (teraz się boję wejść na AO3 TT_TT) Oglądać będziemy tak czy siak, mogę tylko narzekać bardziej niż zwykle na jakość przekazu ^^; Mam nadzieję, że masz gdzieś te linki do livestreamów z których korzystałyśmy? ^^;


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:36, 21 Paź 2013    Temat postu:

Moje słodkie kociaczki <333
Antique, ja używam darmowego programu AVG. Chroni przed phishingiem, wykrywa trojany i ogólnie na niego nie narzekam :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hashuniu
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 21 Paź 2011
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:41, 21 Paź 2013    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] - w zależności od potrzeb, czyli na jakiego typu ochronę kładzie nacisk użytkownik; do wyboru do koloru:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:45, 21 Paź 2013    Temat postu:

Kolejny rozdział na dobranoc :)

Rozdział 6

Castiel nie powinien czuć się zdziwiony, że jego przyjaciele uznali opowieść o tym, jak zarobił sobie tygodniowy szlaban, za absolutnie zabawną. Próbowałby zatrzymać wieści o swej katastrofalnej sobocie wyłącznie dla siebie, gdyby nie fakt, ze musiał powlec się do swojego pokoju w mokrych ciuchach, po drodze mijając kolegów z klasy. Jego nurkowanie w jeziorze, utarczka z Deanem i przypadkowe zniszczenie posągu stanowiło dla Gabriela prawdziwą kopalnię materiału do żartów. Castiel łaskawie wziął wszystko na siebie, ale żarty do poniedziałku zaczęły mu działać na nerwy.
- Musiała pomyśleć, że wyprawialiście coś nieprzyzwoitego, skoro obaj byliście brudni i mokrzy – powiedział Gabriel w trakcie rozciągania się przed zajęciami. Trzymał nogę blisko głowy, prawą stopą stojąc mocno na ziemi, a lewą wskazując na sufit. Nieruchome rozciąganie nie było najlepszym sposobem na rozpoczęcie dnia, ponieważ męczyło mięśnie, ale Castiel podejrzewał, że Gabriel cieszył się, mogąc zademonstrować innym swój jędrny tyłek tak często i przez tak długo, jak to było możliwe.
Castiel uniósł ramiona nad głowę, rozpracowując zesztywnienia.
- Tak, Gabriel, to była jej pierwsza myśl, że Dean i ja rżnęliśmy się między drzewami – odrzekł sarkastycznie.
Gabriel opuścił nogę, unosząc brwi niemal do linii włosów.
- Rżnęliśmy? Ojoj, Castiel, co za świntuszenie. Czyżby Dean cię co nieco nauczył? Może wypełnił cię czymś nieprzyzwoitym?
Castiel posłał mu zirytowane spojrzenie i Gabriel wzruszył ramionami.
- Gdyby spytać mnie-
- Czego nie zrobiłem – mruknął Castiel.
- Sądzę, że ty i Dean powinniście to robić. Pomiędzy zajęciami… po zajęciach… cholera, w trakcie zajęć, tak długo, jak będzie to częste i przyprawi cię o ból tyłka, w przeciwnym razie jaki w tym sens?
- Jaki sens w czym?
- W całym tym NNS (Nierozładowane napięcie seksualne – przyp. tłum.) – powiedział Gabriel.
- Czy to choroba?
- Mogłaby być – Gabriel z łatwością osunął się na podłogę bez zginania kolan, zataczając nogami koło. Był nieludzko elastyczny, nawet, jak na ucznia szkoły baletowej. – Do objawów zalicza się: nieustanne obciąganie, fantazje o rozwiązłym charakterze-
- Rozwiązłym? – spytał Castiel sceptycznie. – Zainwestowałeś w tezaurus?
- Mam kalendarz z Seks Słowem na Każdy Dzień. Jeden z moich kochanków lubi uprawiać intelektualny seks przez telefon. Lubię myśleć, że daje to mojemu mózgowi okazję poćwiczyć, tak, jak mojej prawej ręce.
Castiel zrobił minę.
- Nie umiem sobie wyobrazić, jakim cudem długie słowa mogą być podniecające.
- Hej, „długie” niezależnie od kontekstu zawsze podnieca – powiedział Gabriel i wstał. – Chodzi mi o to, że zalety bzykania się z Deanem przeważają nad wadami. Więc – pociągnął z butelki – powinieneś to zrobić.
Castiel zmierzył go wzrokiem, krzyżując ramiona na piersi.
- Byłbym pod wrażeniem, gdybyś pokazał mi choć jedną zaletę wynikającą z sypiania z Deanem Winchesterem.
- Ma wielkiego fiuta – Gabriel uśmiechnął się szeroko. – Wystarczająco rozsądne, co?
Castiel nie mógł powstrzymać rumieńca na policzkach.
- Skąd to wiesz?
- Mmm, skarbie, jego wielkie ręce!
Castiel przewrócił oczami.
- To nie jest zaleta.
- Oczywiście, że jest – powiedział Gabriel, zakręcając butelkę i odstawiając ją. – Jego wielki fiut mógłby ci usunąć ten kołek z dupy.
- Nie mam kołka w dupie! – powiedział oburzony Castiel.
- Słyszałem co innego – zanucił Gabriel. – Zawsze tam był? A może pewnego dnia źle odłożyłeś linijkę?
Jedyną odpowiedzią Gabriela na mordercze spojrzenie Castiela był głośny rechot.

Dzień mijał powoli, co Castielowi wydawało się dziwne, jako że kochał balet i rzadko bywał nim zmęczony. Zastanawiał się, czy było tak dlatego, że wyczekiwał szlabanu, jaki miał później odbyć z Deanem. Jeszcze nigdy w życiu Castiel nie dostał szlabanu. I było to winą Deana. Gdyby nie on, to najprawdopodobniej Castiela czekałaby w miarę nudna – ale przyjemna – sobota.
O godz. 15.00 Castiel z zadowoleniem odkrył, że jego roli w świątecznym przedstawieniu nic nie groziło, a ponieważ pokaz miał się odbyć za mniej niż trzy tygodnie, podejrzewał, że nie było dość czasu, aby znaleźć mu zastępstwo.
Po bolesnej półgodzinie pilates nastała godzina 18.00 i zajęcia w danym dniu się skończyły. Wysączał właśnie resztę wody z butelki, zmierzając korytarzem na trzecim piętrze, kiedy usłyszał jakieś głosy dobiegające z jego ulubionej sali jadalnej. Zatrzymał się, usłyszawszy swoje imię, i podszedł do drzwi.
- Nazywa się Castiel Novak – powiedział kobiecy głos.
- Ciemne włosy, niebieskie oczy? – zapytała inna dziewczyna. – Prefekt?
- To on.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale niezależnie od tego Castiel podszedł bliżej.
- Tak, inni czasami o nim rozmawiają. Najwyraźniej jest naprawdę dobrym tancerzem, jednym z najlepszych w szkole.
- Jest dupkiem.
Castiel skrzywił się. Choć praktycznie nie mógł temu zaprzeczyć.
- Zachowuje się wobec Deana jak dupek od chwili, kiedy się tu pojawiliśmy.
- A Dean wciąż o nim myśli?
- Myśli? On ma obsesję!
- Dean to powiedział?
Dziewczyna prychnęła.
- Rozmawiamy o Deanie. On nigdy nie mówi, co czuje. – Nastała pauza. – Nie, ale potrafię to stwierdzić. On naprawdę lubi tego gościa. Gdybym wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, to bym powiedziała, że się zakochał. – Dziewczyna westchnęła. – Ten cały Novak… Widzę, że pogrywa sobie z sercem Deana. Nie lubię go.
To było ostre! Castiel nie zrobiłby czegoś takiego. Gdyby Dean faktycznie uganiał się za nim w autentyczny, bardziej szczery sposób, to on byłby przyjaźniejszy. W obecnej sytuacji bardzo powątpiewał w dokładność szacunków dziewczyny w kwestii uczuć Deana. Nie były szczere, chodziło tylko o seks i nic więcej, co było jednym z powodów, dla których Castiel nie dawał mu żyć.
Kiedy tematem ich rozmowy pozostało to, „jak wielkim dupkiem był Castiel”, tancerz postanowił zostawić je samym sobie. Wziął szybki prysznic i przebrał się w coś wygodniejszego, zanim ruszył do biura panny Moseley. Ponieważ nie było w szkole sali do szlabanów, Castiel przypuszczał, że nauczycielka wyznaczy im coś w rodzaju sprzątania.
Szlabany nie były w Garrison normą, każdy uczeń uważał się za szczęściarza, mogąc się tu uczyć. Trudno było dostać się do tej szkoły i jedynie prawdziwie utalentowani tego dokonywali; nie zamierzali stracić tego przywileju w zamian za złe sprawowanie.
Dean już tam czekał, kiedy Castiel się pojawił. Spojrzeli raz na siebie, ale nie porozumieli się później aż do chwili, kiedy panna Moseley wyznaczyła im zadanie na bieżący wieczór – alfabetyczne sortowanie płyt winylowych w składziku na pierwszym piętrze – i Dean musiał zapytać, dokąd szli.
- To pod koniec tego korytarza po prawej – wyjaśnił Castiel tonem tak obojętnym, jak potrafił. – Tuż za studio.
Szli w ciszy. Castiel czuł się spięty. Nie było to zbyt niezręczne, ale poruszał się sztywno, a nerwy miał tak napięte, jakby się na coś nastawiał. Czy za głośno oddychał?
- Po prostu dała ci klucze? Nikt nas nie będzie pilnował? – spytał Dean, kiedy Castiel otwarł drzwi.
- Cóż, w takich rzadkich przypadkach jak ten, to prefekt przyszedłby nadzorować, ponieważ większość nauczycieli po południu idzie do domu, ale…
- Ty jesteś prefektem.
Castiel kiwnął głową, pchając drzwi.
- Dokładnie, a Anny tu nie ma.
- Będziesz nadzorował sam siebie? – spytał niedowierzająco Dean.
Castiel popatrzył na niego.
- Dean, my tu, w Garrison, nie przywykliśmy do szlabanów.
- Bez jaj – zachichotał Dean. – Taka z was banda świętych, co?
- Byliśmy, dopóki ty się nie pojawiłeś – odparł Castiel posępnie. Pstryknąwszy przyciskiem przy drzwiach, rozejrzał się po zakurzonym magazynie, podłużnym i do ostatnich granic wypełnionym półkami uginającymi się od pudeł. Zapchana przestrzeń mieściła w sobie rozmaite rzeczy, takie jak rekwizyty, kostiumy, stroje taneczne, buty, a nawet telewizor na kółkach.
- Tak, zapomniałem, że to ja jestem ten zły – mruknął Dean.
Castiel westchnął.
- Musimy się kłócić?
- Skarbie, nie chciałbym łamać tradycji. To gdzie te winylki?
- Winyle.
- Co?
- Liczba mnoga brzmi Winyle i przypuszczam, że są gdzieś z tyłu, ponieważ nie korzystamy z nich zbyt często.
Dean przewrócił oczami.
- Prowadź, królu gramatyki.
Magazyn na tyłach robił się posępniejszy, poza rzędami półek, i Castiel natychmiast poczuł się niezręcznie. Fakt, że byli tu razem i sami, wydawał się nagle krzyczeć oczywistością. Próbował utrzymać między nimi tak wielki dystans, jak mógł, ale pomieszczenie nie należało do najprzestronniejszych.
- Och, dobra, walić to – powiedział Dean, gdy tylko spojrzał na wieżę pudeł pełnych starych nagrań. – Nie możemy udać, że to zrobiliśmy, i zamiast tego zająć się czymś fajnym?
Castiel nie spytał, co Dean miał na myśli mówiąc o czymś „fajnym”.
- Myślę, Dean, że możemy przyznać pannie Moseley nieco więcej inteligencji. Sprawdzi, czy zadanie zostało wykonane, więc, jeśli nie chcesz dostać kolejnego tygodnia szlabanu, sugeruję, żebyś zaczął od tamtego pudła.
Dean szybko się znudził i zniecierpliwił, a Castiel doskonale rozumiał, czemu. Zadanie było paskudne i po półgodzinie w głowie zaczęło mu pulsować. Zaimponowało mu, że Dean się nie obijał i że znalazł inny sposób na zapewnienie sobie rozrywki. Trzymał się tego, od czasu do czasu komentując niektóre płyty, jak ścieżka dźwiękowa do Księgi Dżungli albo Muppetów.
- Chłopie, byłoby świetnie, gdyby znalazły się jakieś piosenki AC/DC – zaśmiał się Dean, przewracając trzymany winyl, aby sprawdzić tytuł. Siedzieli na zakurzonej podłodze, otoczeni pudłami, które rozdzielili na litery.
- To możliwe – powiedział Castiel. – Używamy różnej muzyki do tańczenia.
Dean odłożył płytę i uśmiechnął się szeroko. Był to tak piękny uśmiech, że Castielowi stanęło serce.
- Nawet rocka?
Ciesząc się z kiepskiego oświetlenia, Castiel zaczerwienił się.
- Tak – wymamrotał. – Kiedyś musieliśmy stworzyć choreografię do utworu rapowego.
- Rapowego? – zaśmiał się Dean. – Poważnie?
Usta Castiela drgnęły w lekkim uśmiechu.
- Przyznaję, że było to trudne… Ale chodzi tu o interpretację muzyki, nieważne, jaka jest.
Spawacz zaśmiał się znowu i potrząsnął głową.
- Wow. Wyobrażam sobie ciebie w tutu tańczącego do Eminema.
- Mężczyźni nie noszą tutu – poprawił Castiel.
- Ha, to szkoda.
Castielowi zabulgotało w brzuchu z nerwów. Dean nie podnosił wzroku; koncentrował się na pudle przed sobą.
- Czemu? – spytał tancerz, siląc się na nonszalancję.
- Och, nie wiem… - zamruczał Dean. – Może chciałbym cię zerżnąć, jak ją będziesz nosił.
Kiedy spotkali się wzrokiem, Castiel szybko wciągnął powietrze, czując przeszywające go gorąco. Cała twarz mu się przegrzewała, nie ważył się ponownie spojrzeć Deanowi w oczy, a Dean go do tego nie zmuszał. Przez resztę godziny pracowali w milczeniu, Castiel siedział z połowiczną erekcją, zaczerwieniony i upokorzony.
Było niemal równie kłopotliwie, co tego pierwszego dnia, kiedy Castiel spotkał Deana, ale z pewną różnicą. W słowach Deana czaił się bardzo niepokojący ton szczerości, co Castiel uznał zarówno za ekscytujące, jak i przerażające.
Gdy tylko skończyli tak dużo, jak zdołali w ciągu godziny, zepchnęli pudła na bok, gotowi, by zacząć następnego dnia, i zamknęli magazyn.
Gdy szli w stronę swoich dormitoriów, Castiel zaryzykował zerknięcie na Deana i żołądek fiknął mu kozła, kiedy odkrył, że tamten natychmiast odwzajemnił spojrzenie.
Castiel zaczerwienił się, przerywając kontakt wzrokowy, i usłyszał chichot Deana.
- Co? – spytał z irytacją.
Dean z uśmieszkiem potrząsnął głową.
- Czerwienisz się.
Castiel sapnął.
- Jest mi za ciepło – powiedział.
- A-ha – odparł Dean. – Jasne.
Doszli do głównych schodów, gdzie mieli się rozejść. Wydawało się to dziwnie przypominać koniec randki, tę niezręczną chwilę, gdy możliwość pocałunku wisiała w powietrzu.
Takie wrażenie istniało, ale to wyraźnie nie było to.
Castiel przystanął przy schodach, zastanawiając się, na co czekał, podczas gdy Dean tylko stał i posyłał mu uśmieszek, trzymając ręce w kieszeniach.
Czy Dean wciąż naśmiewał się z jego rumieńca?
- Nie wiem, co cię tak cieszy – burknął Castiel. – Gdybym był tobą, to nie miałbym zbyt wielu powodów do śmiechu.
Dean zarechotał.
- Jasne. Do zobaczenia jutro, ty złośliwcu – zawołał i zbiegł po schodach, przeskakując po dwa stopnie.
Castiel obserwował go, ściągając brwi.
Obelgi spływały po Deanie niczym woda po kaczce. Czy coś się właśnie stało? Czy przegapił żart? Co Dean uznał za tak zabawnego?
Z niezadowoleniem wypuścił powietrze z płuc i mamrotał coś do siebie przez całą drogę do swojego dormitorium. Dean był niewiarygodnie irytujący.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:49, 22 Paź 2013    Temat postu:

Awww, przeczytałam rozdział i aż mnie skręca, żeby przeczytać sobie resztę po angielsku, ale nie! Będę twarda i (nie)cierpliwa @_@ Ale, ten fiiiik~!! I to maleństwo, i Cas już się zaczyna łamać, i tak mi go szkoda było, jak go dziewczyny obgadały (chociaż w sumie sobie zasłużył), a Cas po prostu próbuje sobie wmówić, że go do Deana nie ciągnie, ale wszystkie wiemy, że to się skończy angry sexem w składziku XD

A tak przy okazji. Zachwycałaś się ostatnio Pat tym fikiem what one was sacred, prawda? Och, nie Ty jedyna @_@ Chyba szybko go przeczytam XD Chwała Chuckowi za DCBB, bo teraz wypływa tyyyyle nowych fików :3

Robię sobie rewatch SPN. I zastanawiam się: ile razy należy obejrzeć całość, żeby się człowiek w końcu znudził? XD Jestem już w drugiej połowie trzeciego sezonu (uroniłam łezkę - ponownie - nad losem Victora) i chryste, Sam od pierwszego sezonu był mistrzem bitch-face XD Łah! Ale już nie mogę się doczekać czwóreczki :3

Linuś, same place, same time? :3

//Przeczytałam kilka dni temu tweeta Jareda o tym, że kręcą właśnie pół-hiatusowy odcinek. Dlaczego, skoro dopiero trzy tygodnie temu była premiera, Jay przypomina, że niedługo zaserwują nam kilkutygodniową przerwę? TT_TT

///Also, humor poprawił mi się o 100%, bo właśnie przeczytałam, że Garth wraca :D Oby nie po to, żeby go zabili ^^;


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez antique dnia Wto 11:27, 22 Paź 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hashuniu
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 21 Paź 2011
Posty: 580
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:49, 22 Paź 2013    Temat postu:

Kanadyjski zwiastun 9x03 I'm No Angel :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:12, 22 Paź 2013    Temat postu:

Kto wymyślił, że wysiłkowe i echo serca mam robione w innym mieście skoro świt? KTO? Dajcie mi panią z rejestracji, kopnę ją w... W nic jej nie kopnę, to starsza pani jest. Spojrzę na nią z niezadowoleniem. Jessu. Wczoraj nie zmrużyłam oka, co jak na Lin jest stanem patologicznym, bo ja normalnie o 11 zaczynam ziewać. Przespałam się teraz chwilę i jestem tak grumpy, jak tylko można być. Za to w nocy przeczytałam sobie wrzutę. Bogowie, Cas, ty mały POTWORZE, kocham cię :'D My tu nie przywykliśmy do szlabanów, wszystko było ok, dopóki się nie pojawiłeś z tą swoją niesubordynacją *teatralne zmarszczenie noska*. Ach, nie mogę się doczekać ciągu dalszego z tak wielu względów :3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:23, 22 Paź 2013    Temat postu:

To jeszcze trochę i będzie :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:32, 22 Paź 2013    Temat postu:

Otóż i ciąg dalszy :)

Rozdział 7

- Wytrzymać przez trzydzieści sekund… Powiedziałam trzydzieści, Michael, nie trzy – powiedziała pani Chikezie, krążąc po klasie.
W oczach Castiela wałki piankowe były narzędziem tortur. Tkwił między Avą i Adamem, przetaczając wałek pod swoim ciałem od biodra do kolana i z powrotem. Ćwiczenie skupiało się na rozciąganiu pasma biodrowo-piszczelowego, które ciężko się rozciągało bez pomocy, ale konieczność stosowania wałka nie mogła ukryć, jakie to było bolesne. Castiel już miał przepoconą koszulkę, a ćwiczyli dopiero od 20 minut.
- Castiel, jak ci minął szlaban? – spytała Ava, kiedy trenowali.
Castiel byłby się skrzywił, gdyby twarzy już nie wykręcał mu ból.
- Niewygodnie.
- Żadnego całowania? – spytała dziewczyna posępnie. Naprawdę wyglądała na przygaszoną.
- Ile razy, Ava? – wydyszał Castiel. – Nie jestem zainteresowany Deanem Winchesterem.
- Tak mówisz – skomentowała Ava z uśmiechem. – Ale myślę, że go lubisz.
- Czemu chcesz, żeby się z Deanem zeszli? – zapytał Adam.
- Ponieważ jest słodki i milutki!
Adam prychnął.
- Castiela stać na więcej.
Castiel i Ava spojrzeli na siebie.
- Um, dla mnie to coś nowego – powiedziała dziewczyna. – Myślałam, że lubiłeś spawaczy z Colt.
- Dobrze, odpocznijcie chwilę – ogłosiła pani Chickezie. – Jeśli nie macie swoich THERA BAND, to tam stoi ich całe pudło.
- Nigdy tak nie mówiłem – mruknął Adam i wstał. – Po prostu już rzygam od słuchania o Deanie Winchesterze. Rozmawiacie tylko o nim – odmaszerował po narzędzie, zanim Castiel czy Ava zdołali powiedzieć coś więcej.
- Okej, to było dziwne – szepnęła Ava, gdy tylko Adam znalazł się poza zasięgiem słuchu. Castiel mógł tylko kiwnąć głową.

Kiedy nadeszła pora posiłku, Castiel uznał, że byłoby prawdopodobnie najlepiej przez jakiś czas trzymać się z dala od swojej ulubionej jadalni, i zamiast tego podążył za przyjaciółmi do wielkiej sali. Zdecydowanie nie miał ochoty nadziać się na dziewczyny, które go obgadywały.
Ava podskakiwała u jego boku, ćwicząc nieco zmienione piruety fouette. Na szczęście ponury nastrój Adama zdawał się nieco zelżeć i wrócił do swojego zwykłego sposobu bycia, żartując z Castielem na temat różowych rajtuzów, których pan Kubrick nie pozwolił Gabrielowi nosić.
Castiel uznał, że to wałki piankowe wywołały u Adama rozdrażnienie; wystarczyły, by wzbudzić najgorsze instynkty nawet u najmilszych ludzi.
- Wilson, jeśli pan Elkins przyłapie cię na wykonywaniu tych pożal się Boże fouettes, to będziesz w kłopotach – powiedziała Bela, zachodząc ich od tyłu.
Ava nadąsała się.
- One nie są pożal się Boże.
- Obawiam się, moja droga, że słonie mają więcej wdzięku – powiedział Baltazar, zakładając Avie rękę na ramiona.
- Ona przynajmniej nie wygląda w trakcie tańca, jakby wdepnęła w coś paskudnego. W przeciwieństwie do niektórych. „Twoja mimika, Baltazarze, uważaj na swoją mimikę!” – odparł Adam, naśladując pana Elkinsa.
Castiel zaśmiał się.
- A może po prostu pan Elkins nie lubi twarzy Baltazara.
- To prawda – powiedziała Bela. – Rozważałeś operację plastyczną?
- Ujrzawszy twoje katastrofalne przeróbki? Myślę, Bela, że użyję ich jako przykładu, czego nie robić, i utrzymam twarz w takim stanie, w jakim natura zamierzała – odparował Baltazar.
- Zdajesz sobie sprawę, że wygląd ofiary wypadku nie jest dla ciebie dobry, prawda?
- Moje cukiereczki! – zawył Gabriel i bezceremonialnie skoczył Castielowi na plecy. – Jak się wszyscy macie? – Castiel złapał Gabriela pod kolana, a przyjaciel objął go za szyję. – Anna wraca w tę sobotę! – powiedział Gabriel, nie czekając na odpowiedź. – Robimy imprezęęę!
- Dobrze – odparł Castiel z ulgą. – Nie cieszę się z bycia jedynym prefektem.
- Kłamczuch, lubisz mieć władzę – zarechotał Gabriel. – Więc. Co robimy? Wieczór filmowy? Wieczór curry? Wieczór upijmy-się-i-umalujmy-Castiela-kiedy-zaśnie?
- Wieczór horrorów – zaproponował Adam. – Zaczynając od Zejścia!
- Nieee – poskarżył się Gabriel. – Zaczniemy od Ośmiorekina.
- Ośmiorekin, Gabe, nie jest horrorem – powiedział Adam.
- Komedia byłoby lepszym określeniem – zgodził się Castiel.
- Urgh! Jeśli jeszcze raz będę zmuszona oglądać to paskudztwo, to zmieniam dormitoria – odparła Bela.
- Ale ma niesamowitą ścieżkę dźwiękową – wykrzyknął Gabriel i zaczął śpiewać.
- Mam molestowane uszy – skomentowała Bela.
- Ooo, a co powiecie na wieczór koktajlowy? – spytała Ava. Podchwyciła wzrok Gabriela. – Mojitooos! – zaśpiewali razem.
Castiel kiwnął głową.
- Alkohol już mamy.
- Ale będziemy potrzebowali więcej rzeczy – rzekła Ava z zamyśleniem. – Jak owoce i mieszadła.
- Mogę jechać do sklepu – zaproponował Adam.
Gabriel zsunął się z pleców Castiela, jako że wchodzili właśnie do sali jadalnej. Było dość tłoczno, skoro kręcili się po niej uczniowie szkoły baletowej i spawalniczej. Wszyscy poszli po jedzenie i usiedli przy najbliższym wolnym stoliku, trajkocząc o zaplanowanym wieczorze koktajlowym, podczas gdy Castiel przeszukiwał salę w poszukiwaniu Deana. Myślał, że robił to niepostrzeżenie, ale najwyraźniej nie, ponieważ, kiedy Ava go szturchnęła, to obdarzyła go łobuzerskim uśmiechem i wskazała na miejsce, gdzie siedział Dean z przyjaciółmi. Pozwoliła, by Castiel gapił się na niego swobodnie, i nie komentowała. Czasami naprawdę ją lubił.
Dean, ubrany w niebieski kombinezon i białą koszulkę pod spodem, uśmiechał się, wyglądał na zrelaksowanego i zadowolonego z towarzystwa, i Castiel poczuł ukłucie pożądania. Westchnął cicho. Trudno było rozmawiać z Deanem bez kłótni, a jednak co jakiś czas mogli być wobec siebie całkiem uprzejmi. Ich związek był… dezorientujący, nieco pokrzywiony. Czasami Castielowi przypominały się dwa wilki okrążające ten sam ochłap mięsa, próbujące się nawzajem odstraszyć.
Jakby słysząc wewnętrzny monolog Castiela, Dean odwrócił się i spojrzał na tancerza. Serce załomotało Castielowi w piersi, a palce obsunęły mu się na trzymanym właśnie widelcu. Czy miał jakoś dać znać, że zauważył? Powinien się gapić? Powinien się marszczyć? Pomachać? Uśmiechnąć się? Zakląć? Co?
Dean, najwyraźniej obojętnie, odwrócił wzrok, rozmawiając z siedzącą obok niego blondynką i zaśmiewając sie z czegoś, co powiedziała.
Z zazdrości Castiela aż ścisnęło w brzuchu.
- Zamierzasz jeść ten makaron czy czekasz, aż zje ciebie? – spytał Adam z uśmiechem.
Castiel odwzajemnił uśmiech, aczkolwiek słabo.

Tkwiące w nim napięcie, które towarzyszyło mu cały dzień, przybrało na sile i znalazło odzwierciedlenie w trakcie jego występu na próbach.
- Nie, nie, nie, nie, nie, Castiel! Co to było?! – warknęła pani Tapping. – To jest Dziadek do Orzechów! Gdzie podekscytowanie? Gdzie entuzjazm? Musisz przekonać swoją widownię, Castielu, a ja nie jestem przekonana!
Castiel, sfrustrowany, przetarł sobie twarz.
- Tak, pani Tapping.
- Jeszcze raz. Przekonaj mnie!
Pod koniec prób był bliski łez, taki był wściekły i bliski wybuchu. Stopy go bolały i krwawiły, mięśnie miał sztywne. Stanowił ciągłe źródło skarg nauczycielki, wciąż pod ostrzałem „jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz!”
Wyczerpanie musiało mu się wyraźnie malować na twarzy, ponieważ Baltazar, osoba najmniej na świecie skłonna do pocieszania kogokolwiek, a co dopiero przyjaciela, poklepał go po ramieniu.
- Dobrze sobie radziłeś – powiedział. – Nie pozwól się jej zgnębić.
Później, pod prysznicem, zanim miał się spotkać z Deanem w trakcie szlabanu, Castiel odkręcił wodę na możliwie najgorętszą, mając nadzieję na usunięcie napięcia z mięśni, ale nie chciało ustąpić. Próbował się masturbować, ale czuł irytację odkrywszy, że mógł myśleć tylko o twarzy Deana i jego ciele. Ponieważ chciał tylko orgazmu, zrezygnował wreszcie z prób przeszukiwania zakamarków swego umysłu celem znalezienia czegoś bardziej pobudzającego, niż kształt ust Deana, i zrezygnowany zaczął myśleć o spawaczu, jednocześnie wściekle szarpiąc się za fiuta. Jednak orgazm nie nadchodził. Nie czuł go nawet w przybliżeniu. Ramię zaczynało go boleć i wciąż nie mógł dojść. Sfrustrowany, wepchnął sobie dwa palce w tyłek, ale ponieważ zrobił to szorstko, to poczuł się niewygodnie i wreszcie oba ramiona zmęczyły mu się za bardzo, by włożyć w to jeszcze więcej wysiłku. Poddał się niechętnie, czując się jeszcze bardziej poirytowany, niż przed prysznicem.
Ubrał się i poszedł spotkać Deana, mając słabą nadzieję, że nie będzie to stresujący szlaban.
Nie miał takiego szczęścia.

- Dean, to nie moja sprawa, że masz coś lepszego do roboty. To ma być zrobione.
- Nigdy nie twierdziłem, że mam coś lepszego do roboty! Powiedziałem tylko, że to bezcelowe.
- Tak, widzę, czemu ktoś taki jak ty uważa ciężką pracę za „bezcelowy wysiłek”.
- Hej, pracuję, kurwa, równie ciężko, co ty, jasne?
- Ośmielam się myśleć inaczej.
- Mogę cię ośmielić do błagania, jeśli chcesz.
Castiel zaczerwienił się, czując mieszankę zażenowania i zdenerwowania.
- Czemu to robisz? Czemu zamieniasz wszystko w seksualne aluzje?
- Ponieważ to jedyny sposób na to, żebyś się zamknął – warknął Dean.
Castiel wstał, a Dean, krzywiąc się, zrobił to samo.
- Jeśli to, że do ciebie mówię, jest aż tak nieprzyjemne, to w przyszłości się przed tym powstrzymam.
- Mogłeś po prostu powiedzieć „To się, kurwa, zamknę”, bo wiesz co? To jest angielski, Cas! Zrozumiałem to. Nie potrzebowałem do tego jakiegoś cholernego słownika – wrzasnął Dean.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że twój mózg nie jest w stanie nauczyć się trudnych słów.
Stali praktycznie nos w nos, Dean miał nad nim lekką przewagę wzrostu. Zaczęli się kłócić w chwili, w której weszli do składziku. Castiel nie umiał sobie przypomnieć, kto to zaczął, ale od tamtej chwili tylko się wszystko pogarszało, uchodziło z niego całodniowe napięcie, aż wreszcie wrzeszczeli na siebie.
- Nie, po prostu wolę brzmieć jak normalny człowiek, a nie jak nadęty pojeb!
Castiel zgrzytnął zębami, aż go szczęka rozbolała od nacisku. Nawet w kiepskim oświetleniu oczy Deana miały cudownie zielony kolor, wręcz porażały.
- Oczywiście, że takiej małpie jak ty będę się wydawał nadęty!
- Oj, daj mi spokój. Według ciebie wszyscy to małpy!
- Nie, Winchester, tylko ci, którzy walają się w błocie!
- Castiel, jeśli dobrze pamiętam, to ty walałeś się w błocie razem ze mną!
- Tylko dlatego, że mnie złapałeś!
- Rzuciłeś mi pierdoloną książką w głowę, ty pojebie
- Wrzuciłeś mnie do jeziora, ty ignorancie!
- Wrzuciłeś mi piłkę do jeziora!
- Kopnąłeś ją we mnie!
Dean wydał z siebie jakiś poirytowany dźwięk, ramię mu zadrgało.
- Nie celowałem w ciebie! Nie czuj się taki ważny!
- I tak nie powinniście na terenie Garrison grać w piłkę!
- To się nazywa ZABAWA, ty nudny, zajęty sobą DUPKU! Czy ty w ogóle wiesz, co to znaczy ZABAWA?!
- Tak, wiem! – wrzasnął Castiel. – I nie obejmuje to ROZBIERANIA się do pasa i biegania za piłką!
- OCH – Dean uniósł ramiona – Boże broń, byś miał, kurwa, pokazać choć trochę ciała, ty pruderyjny gówniarzu!
- Nie jestem PRUDERYJNY!
- Jesteś gejem i założę się, że jedyne, kurwa, co kiedykolwiek miałeś w tyłku, to twoje wypielęgnowane palce!
- Mam DILDO, ty popaprańcu! – Castielowi zaparło dech, a twarz poczerwieniała mu z gorąca. Nie zamierzał tego wspominać. Serce mu łomotało, pierś falowała ciężko, oddech miał przyspieszony.
Nastała sekunda ciszy, sekunda na zauważenie gorąca i napięcia w powietrzu, sekunda gapienia się, po czym Dean rzucił się naprzód i pocałował go.
Castiel odepchnął go automatycznie i Dean cofnął się o kilka kroków, gapiąc się na niego. Wciąż miał w sobie gniew, w rysach twarzy Deana wciąż malowała się złość, ale widniało tam także pragnienie. Czysta żądza. Niezaprzeczalna. Dean zaciskał i rozluźniał dłonie, jakby chciał złapać Castiela i zmusić go do odwzajemnienia pocałunku. Oczy miał ciemne, usta wilgotne, pierś unosiła mu się i opadała gwałtownie…
Castiel jeszcze nigdy nie widział czegoś tak seksownego.
Skoczył na niego, oplatając go nogami w biodrach i łapiąc się tych szerokich ramion, o których marzył, po czym pocałował go rozpaczliwie w usta, o których tyle myślał, kiedy się dotykał.
Dean zatoczył się i stęknął pod tym nieoczekiwanym ciężarem, ale nie upadł. Odwzajemnił pocałunek równie gorliwie, gryząc Castiela w usta, mieszając żądzę z nienawiścią. Splątali się językami i Dean wbił go w regały, zaś metal dziabnął Castiela w dół pleców. Tancerz sapnął, a Dean tak mocno przygryzł mu wargę, że pojawiła się krew. Wsunął się Castielowi do ust i tancerz przyjął go łapczywie, kołysząc biodrami, ocierając się swoim pulsującym fiutem o twardą długość Deana, gorącą i boleśnie dobrą nawet przez barierę ubrań.
Dean stęknął, jakby go coś zabolało, i ponownie pchnął Castiela na półki. Pudła zachwiały się i roztrzaskały na podłodze. Castiel czuł między nogami intensywny, palący żar. Dean pchnął w niego tak mocno, że powinno to być zbyt bolesne, aby być czymś dobrym, ale nie. Było lepsze. Dean był duży, silny i pachniał odurzająco. Podtrzymywał ciężar Castiela, kręcąc biodrami, posyłając przez ciało Castiela fale rozkoszy. To było lepsze, niż mógł sobie kiedykolwiek wyobrazić. Dotyk Deana, jego skóra, jego usta, wszystko to podkręcało Castiela bardziej, niż ktokolwiek czy cokolwiek wcześniej.
Sapnął Deanowi w usta, już czując szybko zbliżający się orgazm. Nie istniało nic, co mógłby zrobić, aby to powstrzymać. Dean nie ustępował, ocierając się swoim twardym fiutem o Castiela, kołysząc biodrami, ściskając mu tyłek, przygarniając go bliżej. Castiel pociągnął za jego piaskowe włosy, a Dean przyssał mu się do gardła, gryząc je i zasysając krew na powierzchnię.
Był to brutalny atak wściekłości, żądzy i nagromadzonego napięcia. Dżinsy piekły go jak ogniem i wtedy Castiel doszedł, czując, jak orgazm, niczym cios, przewalał się przez niego, wydzierając mu z gardła takie dźwięki, do jakich uważał się niezdolny.
Dean odsunął się i obserwował go, gapiąc się na jego rozchylone usta i zaczerwienioną twarz, i tylko tego było mu trzeba. Rzucił biodrami jeszcze jeden raz, zrzucając resztę pudeł, i jęknął tak, że wykończony fiut Castiela zadrgał.
Zostali w tej pozycji, Dean trzymał Castiela w górze, i gapili się na siebie, jednocześnie łapiąc oddechy. Dean błądził wzrokiem po twarzy Castiela, jakby próbując ją zapamiętać, a Castiel mu pozwalał.
W pokoju zapadła ostrożna cisza, jak w chwili, w której wybucha wulkan i powietrze gęstnieje od wyrzuconej przez niego energii.
Castiel nie chciał się ruszyć. Chciał na stałe zostać w tej pozycji i z tą osobą, osobą, której oczy zmiękły od czegoś zbliżonego do uczucia. Nie chciał się kłócić. Pierwszy raz od dawna poczuł chwilę czystej błogości.
Dean pocałował go w czoło i przesunął ręce z jego tyłka na uda.
Castiel zrozumiał wskazówkę i zszedł, stając chwiejnie na podłodze. Dean trzymał go za biodra dopóty, dopóki tancerz nie stanął stabilnie, po czym go puścił.
Drapiąc się po karku, Dean otwarł usta, jakby chcąc coś powiedzieć, ale nic z nich nie padło. Zamiast tego westchnął i odszedł, zostawiając Castiela samotnie w zdewastowanym składziku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:48, 22 Paź 2013    Temat postu:

Pat, najjaśniejsza gwiazdko na moim nieboskłonie :hamster_bigeyes:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:49, 22 Paź 2013    Temat postu:

Czytaj i daj znać :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:12, 22 Paź 2013    Temat postu:

Kocham Gabriela. Nie cierpię Adama. Dziewczyny to jednak mądre stworzenia.
A ich kłótnia, Dżizas. Jeszcze nie zdecydowałam się, czy wolę ich wymianę zdań czy to, co nastąpiło po. Chyba jednak przyjmę to jako integralną całość. Chociż "Mam DILDO, ty popaprańcu" to NAJLEPSZA rzecz w całym pieprzonym kosmosie. Ubóstwiam to wszystko między nimi. I Cas w oryginale bardziej mnie denerwował xD Jest idealnie, słodko i awww, ale tak cholernie gorąco na koniec @.@ Dean jest afirmacją luzu, nawet jak się wścieka. A Cas to mały, wkurzony kotek. Rzygam tęczą ze szczęścia. Jest mi zdecydowanie mniej zrzędliwie :hamster_beautiful: I ZDECYDOWANIE mniej śpiąco po ostatniej scenie. I biedny Cas, który został porzucony :D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:54, 22 Paź 2013    Temat postu:

Jesteśmy Lin okropne, że najbardziej wyczekujemy i (prawie) najbardziej lubimy sceny ocierania się o siebie w składziku XD Ale, czyż to nie było boskie? <3 a do scen kłótni mam słabość od czasów fikowego PP i nic się w tej materii nie zmieniło do dnia dzisiejszego :3
Ja też nie lubię Adama. Był potem niedobry, prawda? Nie pamiętam dobrze ^^; dlatego to takie fantastyczne, jakbym czytała tego fika od samego począteczku :D
No i biedny Cas. Zostawiony taki samotny. Again, trochę sobie zasłużył XD Ale dziś będziemy miały dość cierpiącego Casa, prawda? ^^;

Dotarłam w rewatchu do czwartego sezonu. Ach, jaka to szkoda, że siedzę w fandomie dopiero od niespełna roku, tyle mnie ominęło XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 472, 473, 474 ... 616, 617, 618  Następny
Strona 473 z 618

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin