|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:24, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Więc pojawi się ten bydlak?! Jak czytam deanowe wspomnienia o nim... Ale ok, nie mówię już nic więcej, nie chcę wiedzieć nic a nic :D Jak nigdy, zazwyczaj spojlery mi nie przeszkadzają. Ale to tak mnie wciągnęło! Moment, kiedy (cholera, antique, czytałaś...? To omiń resztę akapitu, co? :X) Dean stwierdził, ze musi 'zapłacić' Casowi, zeby on i dziecko mieli się gdzie podziać... I jeszcze tak delikatnie odłożył wtedy książkę, bo Cas kazał dbać o książki Dx Jakby się bał kary, gdyby zagiął okładkę. I wtedy, kiedy Cas wyszedł pobiegać, a Dean bał się, że nie wróci. I kurtka, i miś. Cholera. I sposób, w jaki Dean traktuje nienarodzone maleństwo. Rodzina T_T
A jesli chodzi o wspomnienia Deana, to chyba jestem pieprzoną sadystką, ale Jessssu... <3
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Śro 17:26, 02 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:27, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Pojawi. Zaś w roli mamusi Casa - Naomi. I Zachariasz jako jej drugi mąż.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:06, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Trzeci rozdział PODWIEŹĆ CIĘ :)
Rozdział 3
Parę rzeczy przeszkadzało Deanowi odnośnie tatuśka Casa jako właściciela Liceum Milton. Pierwsza z nich była zwyczajnie pechowa. W zeszłym roku Dean został aresztowany za włamanie i najście lub, jeśli chciał być dokładny, włamanie się do Liceum Milton i zerżnięcie jakiejś chudzinki w wymyślnym basenie. Wyszedłby za kaucją, gdyby tydzień wcześniej też nie został przyłapany. Choć wydawało się być inaczej, to włamanie i nachodzenie nie stanowiły hobby Deana; bardziej był to zestaw umiejętności. To w połączeniu z upodobaniem do rżnięcia wpędziło go w kłopoty.
Jednak pozostawało prawdą, że pan Milton nie dopuściłby Deana nigdzie w pobliże Casa przy takiej reputacji. Nie, żeby tatuś Milton wygrywał jakąkolwiek nagrodę dla ojca roku. Gościu pracował w tym samym miejscu, co jego syn się uczył, i nie mógł go podwozić do szkoły? O co tu chodziło? I przecież miał pieniądze, aby kogoś w tym celu wynająć.
Fakt, że Cas sam nie prowadził, gładko doprowadził Deana do następnej sprawy: prawdziwego wieku chłopaka. Niewiedza stawała się problemem. Im więcej Dean myślał o możliwości, że Cas mógłby być nieletni, tym bardziej mieszało mu to w głowie. Musiał wiedzieć na pewno, w jakim wieku był Cas, i planował wykorzystać szkołę celem zdobycia informacji. Ale skoro tatuś Casa był jej właścicielem, nie było szans, aby do tego doszło. Gdyby chłopak był tylko przypadkowym dzieciakiem ze szkoły, Dean mógłby w jakiś sposób osiągnąć sukces, ale nie był, a Dean bardzo wątpił, by jakaś sekretarka udostępniła mu akta syna właściciela w zamian za jakieś kłamstwo.
Brak wyjścia sprawiał, że Dean się rzucał. Nie chciał spytać Casa wprost, czy tamten kłamał w sprawie swojego wieku, ponieważ nie chciał spieprzyć czegoś dobrego. A to, co się między nimi działo, BYŁO dobre. Wręcz świetne. Możliwe, że za dobre, ponieważ pokusa, by go zerżnąć, z każdym dniem stawała się silniejsza. Choć żywił sprzeczne uczucia w sprawie prawdziwego wieku dzieciaka, to trudno było mieć zasady moralne, kiedy Cas siedział mu nago na kolanach i mu obciągał.
- O kuuurwa – stęknął Dean. Sperma nadal ściekała Casowi po brodzie, gdy mężczyzna obrócił go dookoła tak, że nastolatek opadł na kierownicę, siadając na nim okrakiem w pozycji odwróconego jeźdźca. Dean wsunął dwa śliskie palce pomiędzy pośladki Casa i nastolatek sapnął. Mężczyzna widział, jak dzieciakowi pobielały knykcie, kiedy Cas złapał za kierownicę i oparł się o nią spoconym czołem. Dean, nie dając mu czasu na dostosowanie się, dołożył trzeci palec. Choć chłopak wiercił się i kwilił, to nie zaprotestował ani nie kazał mu przestać.
Dość szorstko poruszając palcami Dean upewnił się, aby środkowym odnaleźć to miejsce w ciele chłopaka, po dotknięciu którego całe ciało mu dygotało.
Odchylił się tak daleko, jak zdołał, tylko po to, by patrzeć, jak brzoskwiniowy róż Casowego tyłeczka rozciągał się wokół jego palców. Skóra w tym miejscu wyglądała na delikatną, miękką, o wiele za wrażliwą w stosunku do siły, jaką stosował Dean.
Cas odrzucił głowę do tyłu, sapiąc głośno. U podstawy czaszki skraplał mu się pot, włosy miał od niego wilgotne. Dean drugą ręką przeczesał mu te włosy, a potem pogładził nastolatka po kręgosłupie, po łopatkach, po żebrach, ścierając pot i jednocześnie dalej poruszając palcami w jego tyłku.
Cas był drobny, mniejszy od Deana, bledszy, bardziej kruchy; sprawiał, że gotowała mu się krew. Przesunąwszy rękę na talię nastolatka, objął mu fiuta i zaczął obciągać w rytmie palców. Cas doszedł nagle, jęcząc głośno, co w zamknięciu Impali zdawało się brzmieć ogłuszająco. Jakby chcąc nadrobić fakt, że przez większość czasu był cichy, Cas w trakcie seksu był cholernie hałaśliwy. Wydawał się nie mieć problemu z dawaniem Deanowi znać, jak bardzo mu się coś podobało.
Ponieważ ojciec Casa oczekiwał od niego powrotnego spaceru do domu, mieli dość czasu na całowanie się i gadanie przez minutę po tym, jak już się wytarli.
Cas dalej siedział mu na kolanach, jedną ręką trzymając go za koszulę, jakby się bał, że Dean mógłby uciec.
Przez ostatnie parę tygodni poznali się nawzajem dość dobrze. Dean wiedział na przykład, że Cas lubił puzzle, długie książki z równie długimi słowami, miał szerokie zainteresowania muzyczne oraz predylekcję – jego słowo, nie Deana – do lodów truskawkowych. Dean wiedział też, że Cas bał się ciemności – choć nigdy tak naprawdę tego nie powiedział – lubił się tulić i wciskać twarz w szyję mężczyzny. Jednak najwyraźniejszą cechą Casa była jego naiwność. Wierzył absolutnie we wszystko, co mu mówiono. Gdyby Dean miał ochotę, mógłby go namówić na zrobienie wszystkiego, czego chciał. Cóż, prawie wszystkiego. Nakłonienie go do ujawnienia swego prawdziwego okazywało się prawdziwym wrzodem na dupie.
Dean stuknął palcami w kierownicę w rytm YOU SHOOK ME ALL NIGHT LONG. Cas po seksie zazwyczaj bywał uległy. Rozluźniony. Odprężony. Dean uznał, że był to najlepszy moment na atak. Potrzebował dowodu w sprawie wieku. Paszportu, świadectwa urodzenia, oświadczenia ojca, nie obchodziło go to, po prostu musiał wiedzieć.
- Więc, uch… czy masz może… prawo jazdy?
Cas kreślił palcem linie po dłoni Deana.
- Nie.
- Paszport?
Jego palec potknął się na swojej drodze.
- Nie…
- Świadectwo urodzenia?
Cas zatrzymał się całkiem i odsunął, by spojrzeć na Deana.
- Nie sądzisz, że mam 18 lat.
Dean westchnął.
- Spróbuj na to spojrzeć z mojej strony. Ja mam 22 lata. Ty wciąż jesteś w szkole. Nie chcę zostać skazany za gwałt.
- Nie zostaniesz skazany za gwałt – powiedział miękko Cas.
- No dalej. Powiedz mi prawdę. Nie będę na ciebie wściekły, przysięgam. Ja chcę tylko znać prawdę.
Postkoitalny rumieniec pokrywający policzka Casa pociemniał.
- Nie będziesz zły?
O CHOLERA. Dean zamknął oczy, już obawiając się najgorszego.
- Nie będę zły – powtórzył, zaciskając szczękę.
- Mam 16 lat.
Deanowi stanęło serce.
- Przepraszam, co?
- M-mam 16 lat.
- Szesnaście?! – wrzasnął Dean. Cas drgnął i mężczyzna natychmiast poczuł się winny. – Jezu Chryste, Cas. Co jest, kurwa?!
- Obiecałeś, że się nie wściekniesz – wymamrotał Cas.
- Ja nie… nie jestem wściekły na ciebie, tylko na siebie – Dean potarł sobie twarz. – Szesnaście. O mój Boże. – Jasne, ZAŻARTOWAŁ sobie raz, że Cas był w tym wieku. Jednak nigdy by na serio nie zadał się z kimś takim.
- Przepraszam.
- Zerżnąłem szesnastolatka. Jestem pierdolonym zboczeńcem. Chryste. Jo miała rację. Kurwa.
- Ty mnie nie… zerżnąłeś.
- Nie mów tak, nie jesteś na tyle dorosły, by przeklinać. O ja pierdolę, nie jesteś dość dorosły.
Cas objął się ramionami. Teraz, kiedy Dean na niego spojrzał tak naprawdę, on BYŁ młody. Szczękę miał mocno zarysowaną, tak, ale twarz młodzieńczo zaokrągloną. Był wysoki, ale też chudy. Nie miał silnej budowy ani masy mięśniowej. Wskazówki co do wieku były na widoku. Jednak każdy by powiedział, że Cas miał 18 lat, tak, jak Dean, w najgorszym razie 17, ale zdecydowanie nie 16. SZESNAŚCIE.
- Od jak dawna masz te 16 lat?
Cas szarpnął się za krawat, wiercąc się Deanowi na kolanach. Nie odpowiedział.
- Cas…
- Od dwóch miesięcy.
- O rany – stęknął Dean. Chłopak nie był nawet STARYM szesnastolatkiem. Był praktycznie dzieckiem. Zgrzytając zębami tak mocno, że zabolała go szczęka, mężczyzna zepchnął Casa z kolan na siedzenie pasażera i uruchomił Impalę; silnik z warkotem wrócił do życia.
- Czy teraz zabierasz mnie do domu? – zapytał nieśmiało Cas.
- Tak – jak cholera nie zamierzał robić niczego innego.
- A czy… czy odbierzesz mnie jutro ze szkoły?
Dean mocniej złapał kierownicę, a w żołądku poczuł ściskanie.
- Nie – wydusił z siebie, wzdychając ciężko i zerkając na swojego pasażera. – Słuchaj, Cas, przykro mi, naprawdę. Gdybyś był trochę starszy… tak, świetnie, ale nie możemy się dłużej widywać. Jesteś po prostu za młody.
Dean jeszcze parę razy popatrzył na jego twarz, czekając na rewanż, na kłótnię, w ogóle na jakąkolwiek reakcję. Cas nie powiedział ani słowa i podróż upłynęła w milczeniu.
W trakcie całej jazdy powrotnej Cas milczał. Deanowi wydawało się, że usłyszał kilka razy, jak Cas pociągnął nosem, a kątem oka dostrzegał, że chłopak dotykał swojej twarzy, ale mężczyzna nie sprawdził, czy tamten nie płakał. Nie zajmował się łzami.
A już zdecydowanie nie zajmował się szesnastolatkami.
Cas znowu zaskoczył Deana, nie pisząc do niego. Jak na nastolatka nie wysyłał wielu SMSów. Przez te trzy tygodnie, kiedy się „umawiali” – jeśli można tak było nazwać coś, co w większości składało się z obciąganek w Impali – Cas nie przysłał mu jakiejś masy wiadomości. Wciąż jednak Dean oczekiwał, że Cas mu COŚ przyśle. Nie list miłosny ani błaganie o ponowne bycie razem, taki pewny siebie nie był, ale COŚ.
Przez cały tydzień nie miał żadnych wieści o swoim byłym chłopaku. Nie widział go nawet przechodzącego obok warsztatu.
Ogólnie mówiąc Cas dobrze zniósł odrzucenie. Musiał nie żywić względem niego tak silnych uczuć, jakie Dean żywił do niego.
Dean przypuszczał, że było to dobre.
Więc czemu tak się z tego powodu źle czuł?
W kolejny poniedziałek, mając na koncie dwa SMSy do Casa bez odpowiedzi, Dean opierał się o maskę srebrnego Peugeota, zastanawiając się, czy niebo miało dokładnie taki sam odcień, jak oczy Casa, kiedy jego uwagę przykuł jakiś ruch. Drogą szedł dzieciak w mundurku Liceum Milton, przygarbiony i z opuszczoną głową. Dean tak przywykł do wzbudzania w sobie nadziei na to, że każdy przechodzący tamtejszy uczeń był Casem, że przez chwilę go nie rozpoznał. Wtedy właśnie grzywa rozczochranych ciemnych włosów sprawiła, że żołądek mu podskoczył.
Zanim zdołał się zastanowić nad tym, co robił i co zamierzał powiedzieć, już biegł w stronę nastolatka.
- Cas! – zawołał i zatrzymał się w miejscu, kiedy dzieciak się odwrócił. Cas spojrzał na niego zezem, lekko zaskoczony, a potem na jego twarzy zagościł bardzo mile widziany rumieniec.
- Witaj, Dean – rozejrzał się zdezorientowany wokół, jak gdyby się zgubił. – Poszedłem do domu złą trasą – oświadczył.
- Nie, nie poszedłeś. Stąd możesz trafić do domu, prawda?
- Tak – chłopak zacisnął usta.
W tym słowie tkwiło ukryte znaczenie i Dean powinien był je usłyszeć, jednak za bardzo skupił się na pełnych wargach Casa wciskających się jedna w drugą, aby się nad tym zastanowić.
- W porządku z tobą? – wydyszał. – Od jakiegoś czasu cię nie widziałem.
- U mnie wszystko dobrze, dziękuję – powiedział cicho Cas.
- Dobrze. Dobrze. To jest, uch, dobre – Dean potarł sobie kark. – Więc…
- Przepraszam – wtrącił Cas, odwracając wzrok. – Muszę iść. Mój ojciec spodziewa się, że wrócę na obiad.
- Och, um, okej… - minęły całe dwa tygodnie bez dotykania Casa, całowania go, smakowania i Dean pragnął go tak bardzo, że aż bolało. – Podwieźć cię?
Cas spojrzał przelotnie w oczy Deana i mężczyźnie żołądek zjechał niżej.
Dziesięć minut później stali na opuszczonej drodze i Cas pochylał się twarzą nad maską Impali, dysząc w nią i zaparowując powierzchnię, podczas gdy Dean wciskał język w jego tyłek.
Cas wydawał z siebie wszelkiego rodzaju dźwięki, jakich Dean nigdy wcześniej od niego nie słyszał, i podniecało go to jak nic innego. Polizał tę ciasną dziurkę, której róż lśnił od jego śliny. Wepchnął w nią dwa palce i na zmianę to je rozsuwał, to masował wrażliwą skórę czubkiem języka.
Widywanie się z Casem było pomyłką. Dean o tym wiedział. Wiedział, że za to oberwie. Gdyby lubił się zakładać, byłby się założył o swój samochód. Problem był w tym, że Cas był jak narkotyk. Choć brzmiało to strasznie stereotypowo, to nigdy nie istniało dokładniejsze porównanie. Cas był narkotykiem, jakiego Dean nie mógł po prostu odstawić. Chciał wypić dzieciaka, wciągnąć go do płuc, gryźć go, ZERŻNĄĆ go. Z ich związku nie mogło prawdopodobnie wyniknąć nic dobrego, a jednak Dean nie był w stanie pozwolić mu odejść.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:35, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ooooch, ten ficzek jest bosssssski :D Zabawny, diablo gorący i świetnie przetłumaczony. Wszystko czego trzeba, żeby dobrze zacząć dzień XD
Po 29 godzinach i 65 procentach Devoted stwierdzam, że nie da się zrobić przerywnika na nic, co ma powyżej 1000 słów, bo szkoda czasu, kiedy tu Devoted czeka i kusi XD dobrze, że to takie długie, smutno będzie skończyć serię @_@
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 15:44, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
I feel you, sis. Cieszę się, że Pat rzuciła nam, harpiom, takiego cukierka, bo mój mózg jest na granicy uszkodzenia przez 'Into your...' Możliwe, że skończy się tym, że zeżrę telefon z którego czytam, bo coraz bliżej twarzy go trzymam.
Biorę się za chapter :3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Czw 17:07, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
A czemuż to uszkodzenia? Nadmiar wrażeń?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:06, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Kochanie, NIC MI NIE MÓW. Jestem na Kevinie w szpitalu z resztą omeg. Jak na razie połowę ficzka przepłakałam, połowę uśmiechałam się jak wariatka. Nie zaufałabym teraz swojej stabilności emocjonalnej za cholerę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:21, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
No to wiedz, że najlepsze przed tobą :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:43, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
*Umrzyła*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:49, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Nie martw się, naprawdę będzie dobrze :) Przecież wiesz, że innych ficzków nie polecam.
Antique, wiem, że DEVOTED wciąga :) Właśnie wyszedł 86 rozdział :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:11, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Brak mi słów co do tego ficzka. I wiem, że ja jestem strasznie upierdliwa i dziecinna jeśli o to chodzi, i po wielu ficzkach spuszczam się jak to OMG, jeden z najlepszych jakie czytałam, kocham itd, ale kurczę- ten jest na dobrej drodze do samego szczytu linowej listy kochań. W nocy machnęłam ponad trzysta stron i po prostu nie mogę się odkleić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:15, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ja go właśnie zaliczam drugi raz i tak po cichu rozmyślam, czy by nie przetłumaczyć. Choćby i nieoficjalnie... Ale to dopiero wtedy, jak będę mieć więcej czasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:57, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
... nie będę myślała choćby o cieniu takiej możliwości, ja mam słabe serce.
Słodkijezu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Czw 20:00, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Wiesz, że to by wyszło z grubsza tak długie, jak MT?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Czw 20:20, 03 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Chyba dłuższe @.@ U mnie to ma ponad 700 stron...
A ja kocham każdą jedną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|