|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:45, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Lin, twój komentarz, a zwłaszcza Dean puszczający się psychofizycznie - Umarłam ze śmiechu, podobnie jak moja siostra, kiedy jej to przeczytałam. Ale żeby strap-on? Już bym chyba wolała ręcznie :]]]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:07, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
patusinka napisał: | Lin, twój komentarz, a zwłaszcza Dean puszczający się psychofizycznie - Umarłam ze śmiechu, podobnie jak moja siostra, kiedy jej to przeczytałam. |
Jestem z siebie tak spontanicznie dumna xD
patusinka napisał: | Ale żeby strap-on? Już bym chyba wolała ręcznie :]]] |
:D Zależy, co tam woli, dość się nacierpiał, niech ktoś mu wreszcie okaże trochę miłości, ciocia Lin się poświęci :X
antique napisał: | Bardzo się cieszę. Przywłaszczył sobie pączki, ale w ostatecznym rozrachunku chyba mu to wybaczę :3 |
Bardziej byłam wtedy zła na Deana, bo mój drogi, takie publiczne okazywanie sobie uczuć przy facecie, którego niedawno wizytowałeś, jest wbrew etykiecie.
W ogóle wychodzi na to, że jedyny gej w tym ficu, który nie jest niestabilny psychicznie, to ten martwy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:22, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Od tej miłości by się mu od razu polepszyło :D
Lin napisał: | Bardziej byłam wtedy zła na Deana, bo mój drogi, takie publiczne okazywanie sobie uczuć przy facecie, którego niedawno wizytowałeś, jest wbrew etykiecie. |
Taka sama wina po obu stronach. Patricka: bo sobie przywłaszczył pączki, Deana: bo się rzucił do całowania na oczach faceta, którego podobno kocha i cierpiał, jak ten go odrzucił. Yep, to jeden z tych momentów, w których chciałam go długo i boleśnie ubić.
Linek, ale wiesz że o umarłych się źle nie mówi? :D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:34, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
antique napisał: | Linek, ale wiesz że o umarłych się źle nie mówi? :D |
O Baltazarze tu w ogóle ZA DOBRZE mówią. Cas, co ze starą, piękną kliszą: kochałem cię, mój miły, ale odszedłeś z mego życia i ze świata, a pojawił się ktoś, kto dnie me opromienia i noce ogrzewa, a anieli przy urodzie jego bladną i ptaszęta milkną, przeto pozwalam ci odejść, mój już nie taki miły, by stworzyć z niem spokojne, pełne dzikiego i nie do końca legalnego przynajmniej w kilku stanach seksu stadło. Okazja na taką piękną sztampę przeszła koło nosa.
A Patrick wciąż mi brzęczy gdzieś w zakamarkach mózgu, toć glina- dobry glina- problemy z agresją, papierosy, Nonszalancka Wykałaczka i akcent.
Jeszcze powiedzcie, ze jak siedzi po godzinach to rozluźnia krawat i podwija rękawy koszuli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:37, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Akurat o tym ostatnim w ficzku mowy nie ma :) Ale nie zdziwiłabym się :D
Jak dobrze pójdzie, to rozdział 17 najpóźniej we wtorek :) A tam... *wachluje się na samą myśl*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:38, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
patusinka napisał: | Akurat o tym ostatnim w ficzku mowy nie ma :) Ale nie zdziwiłabym się :D |
To ja to sobie dowyobrażam :D
patusinka napisał: | Jak dobrze pójdzie, to rozdział 17 najpóźniej we wtorek :) A tam... *wachluje się na samą myśl* |
Kto mi obiecywał, ze cytuję "dość szczucia"? No kto? Umrę, umrę, nawet sobie tego "a tam..." z tymi wiele mówiącymi trzema kropkami nie imaginuję! Dx
Żartuję, Pat, tak swoją drogą, NIGDY nie przestawaj szczuć :X
Dziewczęta moje, jakiś zabawny, fluffaśny, porniasty ficzek...? Nie tasiemiec. Swoje ulubione fluffy przeczytałam już z tysiąc razy, na RR nie mogę się skupić przez patowe tłumaczenie, a coś czytać trzeba :D Nawet nie chodzi o fluff- fluff, ale porządnie angstowe twory powodują u mnie ostatnio próchnienie kory mózgowej. Coś się nie mogę zebrać do ładu tudzież składu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 20:46, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Bierz się za THE DAILY GRIND. Wiem, że mam to w planach, ale wierz mi, warto... Zwłaszcza, jesli masz ochotę na coś porniastego. Już po pierwszym rozdziale zarobisz mentalną stójkę, gwarantuję ci. A potem będzie jeszcze lepiej :))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:11, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
"Notes/Warnings: Language, smex, porn, a misunderstanding of the industry, prejudices, bigotry, breaches of contracts, angst, love." Hey, dość długie (chyba), ale bardzo me gusta @.@ Jeśli ma happy end to pełnia szczęścia, ściągam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:19, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Ma happy end i dzieje się w firmie produkującej pornole :)))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:25, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Wchodzę w to <3
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:29, 08 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Och, mam tego fika w oczekujących, chyba się za niego wezmę :D
Doszłam dziś do smutnego wniosku, że chyba muszę zacząć reblogować posty na tumblrze, żeby nie stracić co lepszych. Nie wiedzieć czemu mogę zalakować tylko 1000 postów i już dawno dobiłam do tej liczby. Która też jest śmiesznie wysoka jak tak na nią patrzę, ale cóż XD
//Słońca, wiecie że jeszcze miesiąc do premiery? :D
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez antique dnia Nie 22:45, 08 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Pon 9:24, 09 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Tak, miesiąc do premiery i 1,5 tygodnia do naszego spotkania :DDD Się już nie mogę doczekać.
Dzisiaj ja jadę po okulary, bo moje stare padły jeszcze w Irlandii - pamiętacie, co się ze mną stało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Pon 15:36, 09 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Okej, na dzień przed planowanym terminem - rozdział 17 :))) Smacznego!
Rozdział 17
Castiel siedział w pracy i zamartwiał się do szaleństwa, bo było już po południu, a Dean się nie pojawił. Wysłał kilka wiadomości, ale na żadną nie dostał odpowiedzi, więc sterczał w biurze, co kilka sekund gapiąc się na telefon.
Co, jeśli Dean zmienił zdanie? Co, jeśli znalazł sposób na namówienie szefa do zmiany zdania i zdołał przeforsować transfer? Co, jeśli zeszłej nocy ostatni raz w życiu widział Deana?
Ostatecznie Castiel ze zmartwienia dostał mdłości i poszedł do domu, twierdząc, że był chory. Szef spojrzał na niego raz i nakazał mu iść do domu oraz ZOSTAĆ TAM, dopóki nie przestanie wyglądać jak "śmierć na urlopie, Jezu, Novak, wynoś się stąd."
Pojechał do domu i po prysznicu na uspokojenie padł na łóżko; zaciągnięte rolety nie zdołały ukryć faktu, że było dopiero popołudnie.
Jednak telefon wreszcie mu zaćwierkał, sygnał przychodzącej wiadomości sprawił, że wymacał go i otwarł. Castiel ze świstem wypuścił powietrze, a całe poranne napięcie uszło mu z ciała, czyniąc go wyczerpanym fizycznie i umysłowo.
DEAN: przepraszam, że dziś urwałem się z pracy, musiałem się czymś zająć
DEAN: jutro wrócę, obiecuję
Westchnął i odpisał mu, krótko i, miał nadzieję, słodko.
CASTIEL: W porządku. Nic ci nie jest? Martwiłem się o ciebie.
Nieomylne uczucie prześwitujące przez krótką wiadomość sprawiło, że Dean uśmiechnał się i poprosił o rachunek, po czym odpisał.
DEAN: u mnie dobrze, obiecuję. Zobaczymy się jutro.
Gdy tylko zapłacił za kawę, wyszedł z kafejki i wsiadł do samochodu, po czym dobre pięć minut siedział za kierownicą, zanim wreszcie zapuścił silnik. Nigdy nie był w Sacramento i kiedy wjechał na drogę wychodzącą z miasta, pomyślał, że mógłby tu już nigdy nie wracać. Było to dziwne uczucie, prawie jakieś idiotyczne wrażenie straty, które z całych sił próbował ignorować. Było już całkiem ciemno, kiedy wrócił do Los Angeles; prowadziły go światła miasta, oświetlając mu drogę do domu. Na drzwiach miał przyklejoną karteczkę i z odległości 30 stóp Dean wiedział, że to było od Ellen.
"Chłopcze, lepiej do mnie zadzwoń, jak tylko to przeczytasz"
Dean uśmiechnął się, zrywając notkę z drzwi i otwierając je. Mieszkanie było ciche i ciemne i w pewien sposób wydawało się bardziej zapraszające, niż kiedykolwiek. Opadł na kanapę, wyjął komórkę i zrobił tak, jak kazała mu matka. Rozmowa była krótka i Dean skłamał odnośnie tego, gdzie był, ale Ellen wydawała się być wystarczająco zadowolona wyjaśnieniem, że byl zbyt zajęty pracą, by odebrać, a potem poszedł na imprezę. Nie musiała wiedzieć, że minęły już tygodnie od czasu, kiedy gdzieś wyszedł, a dokładnie rzecz biorąc, to od incydentu z Alastairem. Jakoś jednak za tym tęsknił, jeśli już miał być szczery, więc natychmiast napisał do Casa ponownie.
DEAN: Masz nastrój, by gdzieś wyjść?
Kiedy Dean uchodził za zaginionego w akcji, Castiel spędził czas nad ich aktami; ponownie prześledził każdy trop i zbadał wszystko pod każdym możliwym kątem. Wciąż nie znalazł niczego konkretnego, ale miał pewne przeczucie, które chciał zbadać z Deanem po jego powrocie. Praktycznie podskoczył, kiedy telefon mu zabrzęczał, tak głośny wydawał się ten dźwięk na względnie cichym posterunku. Wziął go i otwarł, po czym zmarszczył się.
Wyjść? Gdzie Dean chciał wychodzić? I dlaczego?
CASTIEL: Gdzie mielibyśmy pójść?
Odłożył telefon i zaczął się pakować, założył płaszcz i ruszył do drzwi, ale nie bez upewnienia się, że drzwi były zamknięte na klucz, a światła zgaszone.
Dean zachichotał, przeczytawszy odpowiedź Castiela, po czym rzucił się z powrotem na kanapę, rozebrał się i ruszył do łazienki, by wziąć prysznic. Potem założył brązową koszulę i obcisłe dżinsy, i właśnie w chwili, w której wiązał swoje zwykłe czarne buty, usłyszał podjeżdżający pod budynek samochód. Cas wyglądał na zmęczonego i Dean nie mógł oprzeć się myśli, że była to jego wina, ale pomimo ukłucia winy poczuł się dziwnie z tego powodu zadowolony... Wyglądało również na to, że nie miał dużo czasu, by się odświeżyć, ale koszulę zdawał się mieć wystarczająco czystą, a poza tym Dean zawsze wolał zarost i rozczochrane włosy zamiast czysto ogolonej twarzy i idealnie uczesanej czupryny. Wyszedł na zewnątrz, biorąc ze sobą tylko portfel i klucze, i mocno objął Casa. Myśl o Patricku i o tym, co zrobił, co nie tylko stracił, ale co zdecydowanie odrzucił, nadal piekła go jak ogniem. Ale był też zapach Casa, wyróżniająca się nuta jego wody po goleniu oraz coś, czego nie mógł opisać, a co było po prostu Casem. I kiedy Dean pochylił się, by go pocałować, był też gorzki posmak octu balsamicznego z sałatki, którą najpewniej zjadł na lunch, i Dean upił się tym, zamykając z ulgą oczy i luźno obejmując Castiela za szyję.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałem - szepnął Castielowi w usta, zderzyli się lekko nosami i Dean pocałował go znowu, cmoknął, słodko i przepraszająco. - Tęskniłem za tobą.
Castiel był wyczerpany i dopóki Dean nie przysłał mu wiadomości, po prostu planował iść do domu, a potem do łóżka. Wszystko to zmieniło się w chwili, w której sobie uświadomił, że Dean chciał się z nim widzieć, więc praktycznie pognał do jego domu i dotarł tam w rekordowym czasie. Jednak przy ostatnim bloku przyszło mu do głowy, że musiał się wydawać bardzo chętny, więc na szczęście zwolnił na tyle, żeby nie musieć parkować bez wciskania hamulców do dechy.
Wysiadł z samochodu w chwili, w której Dean ukazał się na chodniku, i objęli się, po prostu tam stojąc, przez chwilę otulając się ramionami. Castiel cieszył się ciepłem i zapachem Deana, które przejmowały kontrolę nad jego zmysłami, po czym uścisnął go jeszcze raz i odsunął się. Pocałunek, jakim obdarzył go Dean, nie był jakoś szczególnie rozpaczliwy czy spragniony jak inne, które dzielili, ale jakimś sposobem był dzięki temu o wiele intymniejszy. Był słodki i powolny, a Castiel wtulił się w niego, otwierając się pod ustami i językiem mężczyzny.
- ...W porządku, Dean - odparł chrapliwie, odchrząknął i cofnął się o krok. - Gdzie chcesz iść?
Dean oblizał się, wciąż czując na swoich ramionach i plecach ciepło dłoni Casa, i odsunął się lekko, by odwzajemnić pytające spojrzenie partnera.
- Nie wiem, Catch One albo Fubar? Miałem po prostu ochotę wyjść, zapomnieć na chwilę o całym tym gównie... - westchnął, odwracając wzrok i spuszczając go po ciele Castiela, a za jego wzrokiem podążyły dłonie, które spoczęły na biodrach Castiela. - Wszędzie będzie dobrze, po prostu chcę spędzić z tobą trochę czasu.
Castiel powoli kiwnął głową, sięgając po kłaczek na koszuli Deana, a potem pogładził jej materiał.
- Okej... - zgodził się ochoczo, a potem odwrócił się i poprowadził do swojego samochodu; zawahał się przez chwilę, po czym otwarł Deanowi drzwi. Zarumienił się, kiedy sobie zdał sprawę, jakie to naprawdę było idiotyczne, więc zawrócił na pięcie i poszedł na drugą stronę, zostawiając Deana, by sam zamknął sobie drzwi.
Czuł się zdezorientowany, jak gdyby przyznanie, że żywił do Deana jakieś uczucia, a zatem coś miał do stracenia, cisnęło na niego, by tego nie spieprzył. Castielowi ciężko było oddychać, a co dopiero zrelaksować się.
Nagłe napięcie nie przeszło, oczywiście, niezauważone. Dean niezbyt rozumiał, co się tak szybko zmieniło, czemu Castiel wydawał się nagle taki inny, ale wracając myślą do poprzedniej nocy i obietnicy Castiela, by "spróbować", uznał, że mógłby to zrozumieć. Przez chwilę nie rozmawiali; Dean okazjonalnie mamrotał wskazówki, a kiedy dojechali do klubu, miał nadzieję, że cisza wystarczyła, aby Castiel się uspokoił. Jednak jego ramiona wciąż wyglądały na spięte, kiedy wysiadał z samochodu, a Dean odchrząknął, zdjął kurtkę, by zostawić ją w samochodzie, po czym zamknął drzwi i wyszedł na ruchliwy chodnik.
Catch One nie był może najpiękniejszym miejscem, ale Dean lubił muzykę i tłum, lubił to, że bywali tam ludzie różnego rodzaju, a nikt nie wydawał się nie na miejscu. Nie wiedział, co Cas myślał o barach i klubach, i nie chciał wiedzieć, nie teraz, kiedy już obaj tu byli. Chciał wypić drinka, poczuć łomotanie w żyłach, chciał tańczyć, chciał zapomnieć o tym, co zaszło z Patrickiem, i skoncentrować się na teraz, na Casie i sobie. Wziął więc Casa za rękę, zaciskając palce wokół nieznacznie spoconych palców drugiego mężczyzny i pociągnął go przez chodnik, do kolejki. Potrzebowali jakichś 5 minut, aby minąć ochronę, i gdy tylko znaleźli się w środku, a muzyka rozbrzmiała głośniej, Dean poczuł znajome podekscytowanie w całym ciele. Ale dzisiaj miało być inaczej. Nie przyszedł tu odgrywać sztuczek, aby znaleźć sobie bezsensowną podrywkę na noc, nie planował też podkręcać paru nieznajomych, by kupowali mu drinki i by potem urwać się wcześnie i samotnie wracac do domu - był tu z Casem i chciał spędzić z nim noc, obejmując go, rozmawiając i śmiejąc z nim, kupić mu drinka lub pięć... Ruszyli przez tłum do baru, gdzie Dean kupił im kilka kieliszków i zadygotał, czując gorzki smak alkoholu w gardle. Pochylił się do ucha Castiela, by odgrodzić się od hałasu.
- Cas, zatańcz ze mną.
Castiel podążył za przykładem Deana i zdjął swój płaszcz oraz krawat, rozpiął koszulę i powinął rękawy do łokci. Nawet mając koszulę wciąż wsuniętą w spodnie wyglądał na dużo bardziej odprężonego, idąc za Deanem do wejścia. Kiedy Dean wziął go za rękę, Castiel zdziwił się, ale szybko się dostosował, równie mocno chwytając rękę mężczyzny. Dziś wieczorem ochrona nie robiła trudności i zarobili stempelki na dłoniach, jak wszyscy, i gdy tylko weszli do środka, wsunęli się w pulsujący tłum.
Nawet nie poczuł uderzenia alkoholu, ktory postawił mu Dean, do czasu, kiedy partner poprosił go do tańca; wyraz absolutnego przerażenia na twarzy powinien był dać Deanowi do zrozumienia, że Cas nie był naprawdę tancerzem, ale ku jego osłupieniu Dean posłał mu uśmieszek i za rękę zaciągnął go na środek parkietu.
Cas czuł się przez minutę... zagubiony. Ale wraz z głębokim basem muzyki coś nadeszło i zatracił się w ruchach Deana, w kołysaniu tych bioder w ich ciasno dopasowanym stroju. Tłum wokół popchnął Castiela bliżej Deana i mężczyzna wyjąkał "P-przepraszam!", ale nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, kiedy najpierw złapał Deana w talii, a potem za tyłek i przyciągnął go, aż wreszcie byli na tyle blisko siebie, by praktycznie ocierać się nawzajem o swoje uda, które wsunęli sobie nawzajem między nogi, i tańczyli, rozpaleni i twardzi.
Szczerze mówiąc Dean nie spodziewał się, że Cas będzie taki gwałtowny. Pewnie, Cas od samego początku górował w ich związku, ale Dean nigdy nie uważał go za tancerza erotycznego. Do licha, cieszył się, że nie miał racji. Zamknął oczy, podczas gdy Cas wciąż kołysał ich biodrami, a jego lekki jęk utonął w otaczającym ich hałasie. Parkiet był niemal klaustrofobicznie zapchany i Deanowi wydawało się, że powinien się czuć niewygodnie, mając tak ograniczone ruchy - ale wtedy dłonie Casa przesunęły mu się po ciele i szybko wróciły, by złapać mu tyłek i przyciągnąć go bliżej, i Dean przez chwilę tak jakby zapomniał, jak się oddycha. Czas upływał w mieszance kolorów oraz ust Casa szepczących mu w skroń; było tak głośno, że Dean nie miał pewności, co Cas mówił, ale miał wrażenie, że i tak nie było to nic ważnego, więc po prostu garnął się do dotyku Castiela i pozwalał mu oddychać w swoją skórę; pogładził go palcami po nagim przedramieniu i wsunął je pod krawędź jego koszuli, muskając gładki, ale jędrny brzuch.
Do czasu, gdy Dean dotknął jego brzucha, Castiel był już tak twardy, że go bolało; dotyk tylko to pogorszył, rozniecając mu płomień w brzuchu, który ciało Deana zdawało się tylko podsycać po każdym powolnym ruchu bioder, jaki zdołali razem wykonać. Cas był całkiem pewien, że Dean przyszedł tu specjalnie w tym celu, po to, by ich obu upić i rozluźnić na tyle, by odpuścili sobie wszystko, co się w nich czaiło.
Odsunął się i skinął głową w stronę baru, potrzebując kolejnego drinka, by dalej radośnie brzęczało mu w głowie.
Przecisnęli się przez tłum do baru, przepychając się do dobrego miejsca, i Castiel zamówił im dwie płynne kokainy, wiedząc, że skoro pili tylko z kieliszków, to równie dobrze mógł spróbować czegoś, co praktycznie gwarantowało mu odjazd.
- Dean - wrzasnął w pobliże ucha Deana, co zasadniczo było klubowym szeptaniem - jeśli nie chcesz, nie musisz dziś wracać do domu.
Dean wychylił drinka, jakiego postawił mu Cas, gestem poprosił barmana o następnego i również go wychylił, po czym oblizał sie i przysunął bliżej, by wykrzyczeć odpowiedź.
- Chcę, byś zabrał mnie do domu i zerżnął mnie tak mocno, żebym nie mógł chodzić przez tydzień - wyszczerzył się, skubnął Casa w ucho, po czym odsunął się ponownie, patrząc na wyraz przyjemnego oczekiwania na twarzy Castiela. - Później - powiedział i podciągnął Casa w górę, rzucając kilka banknotów dolarowych na bar, po czym z powrotem wcisnął się w poruszający się tłum. Nie chodziło tylko o to, że nie chciał jeszcze wychodzić, czy że jeszcze wystarczająco dużo nie potańczyli - Dean cieszył się tym, czując napalonego, twardego Casa przy sobie, tak blisko i gotowego, by sobie ulżyć, ale obawiającego się lub niechętnego, by to zrobić, a może obie te rzeczy. Chciał tego doświadczać trochę dłużej, tego, jak czuł bicie serca Castiela przy swojej piersi i tego, jak czuł muzykę rezonującą w ciele kochanka. Wrócili na środek parkietu i Dean zaśmiał się na widok ponurego oraz nieco zbolałego wyrazu twarzy Castiela, po czym przyciągnął go bliżej i pogładził przez spodnie jego wyraźną erekcję.
Żarty Deana były niemal okrutne, ale Castiel mu na to pozwolił, pchając biodrami w jego dłoń, kiedy mężczyzna go pogłaskał. Objął go za szyję i poddał się pokusie znalezionej tam nagiej skóry, ssąc i gryząc ją stanowczo, ale łagodnie. Wiedział, że zostawiał mu malinkę, ale po prostu w tej chwili nie umiał się przejmować.
Po chwili Castiel znowu coś krzyknął-szepnął do ucha Deana, przysuwając się do niego biodrami w powolnym, kołyszącym się rytmie, który pasował do muzyki.
- Myślałem, że uzgodniliśmy, iz następnym razem to ty mnie zerżniesz! - odsunął się na tyle, by spojrzeć Deanowi w oczy, a jego powolny, lekko krzywy uśmiech w połączeniu z tym oświadczeniem wyglądał absolutnie nieprzyzwoicie.
W odpowiedzi Dean przygryzł wargę, niechcący wracając myślami do pierwszego i ostatniego razu, kiedy był w Castielu, do pogromu, jaki spowodowało jego beztroskie wyznanie. szybko potrząsnął głową, jak gdyby chciał się pozbyć gorzkich wspomnień. Teraz byli tutaj, a Cas chciał spróbować, i to było więcej, niż Dean mógł kiedykolwiek oczekiwać, więc znowu przysunął się bliżej.
- Na co więc czekamy? - wydyszał Casowi w ucho.
W mgnieniu oka wydostali się z klubu i kiedy Cas próbował wezwać im taksówkę, Dean wciąż całował go po szyi, liżąc ją i gryząc. Jakoś zdołali wziąć kutki z samochodu Casa i zamknąć go, po czym wtoczyli się do czekającej taksówki i próbowali z całych sił nie pożreć sie nawzajem na tylnym siedzeniu. Wchodzenie po schodach do mieszkania Casa było trudniejsze, niż się wydawałom, a gdy tylko znaleźli się w środku, Dean zatrzasnął drzwi, przycisnął do nich Casa i praktycznie rozdarł mu koszulę, by smakować każdy cal nagiej skóry, jakiego mógł dosięgnąć. Mieszanka potu i dymu na języku była aż nazbyt gorąca i Dean stęknął, co zabrzmiało głucho i niewyraźnie, jako że w uszach wciąż mu dzwoniło po hałasie w klubie.
- Zamierzam cię zerżnąć - powiedział Dean, może trochę za głośno, i objął ustami jeden z sutków Casa, po czym zaczął go mocno ssać. - Byłeś taki ciasny, doskonały, nie mogę się doczekać, skarbie, by cię przelecieć.
Ksywka wyślizgnęła mu się z ust, chociaż tego nie planował. Do licha, nigdy nie lubił zdrobnień, ani dla innych ludzi, ani dla siebie. Ale był pijany i tak napalony, że myślał, iż mógłby w każdej chwili eksplodować, i kochał Casa tak bardzo, że całe ciało bolało go z tęsknoty. Próbował stłumić to uczucie, tę tęsknotę, próbował być szczęśliwy z Patrickiem, pozwolić, by ktoś inny kochał go całego. Ale wszystko sprowadzało się do Casa. Cas był wszystkim, o czym myślał, czego pragnął i czego potrzebował. Więc nie trudził się przepraszaniem lub układaniem wymówek za ksywkę, po prostu ukląkł przed nim, rozpiął mu guzik spodni i zębami pociągnął zamek w dół.
Podróż powrotna do jego mieszkania była ciężka do zniesienia, dłonie Deana na jego ciele, jego wargi grały na skórze Castiela niczym na instrumencie, idealnie dostrojonym do rąk Deana. Był twardy jak skała i tak bliski tego, żeby dojść, kiedy Dean pchnął go na drzwi, że musiał sobie przygryźć wnętrze ust i poczuć w nich metaliczny smak krwi, aby się powstrzymać.
- Dean - wydyszał Cas, sapiąc, kiedy Dean złapał go ustami za sutek, a potem zsunął mu spodnie w dół ud i zerwał bokserki. Fiut Casa wyskoczył na wolność, ciężki, gruby i czerwony na czubku; napletek zsunął się gładko do tyłu, kiedy Dean objął go dłonią. Castiel wykrztusił jakieś słowo, które natychmiast zostało zapomniane; rozkosz i gorąco dłoni Deana to było dla niego za dużo, by cieszyć się tym i myśleć jednocześnie. - Kurwa - zaklął Cas miękko i pod nosem, zanurzając dłonie w krótkich włosach Deana, które łaskotały go, kiedy przesuwał nimi przez pasma. Jednak pragnął więcej i stęknął, rzucając biodrami w stronę głowy Deana, próbując przybliżyć go do swojego fiuta. Wargi Deana wyglądały niebiańsko, a jeśli Castiel pamiętał prawidłowo, to również takie były. - Proszę... proszę, Dean, potrzebuję tego. Potrzebuję więcej...
Nawet gdyby chciał, to w tej chwili Dean nie mógłby odmówić żadnej prośbie Casa. Byli tak twardzi, że dosłownie trzęśli się z potrzeby, a mówiąc prosto, Dean miał ochotę dojść od czasu, kiedy tylko weszli do klubu. Więc sam nie był zbyt chętny, aby czekać dłużej. Jakoś dotarli do sypialni i Dean próbował pojąć fakt, że to miał być ich pierwszy raz na łóżku, ale to było za dużo. Padli na nie razem, oplątując się pościelą, i przez chwilę Dean stracił dech na widok Casa pod sobą, dyszącego i gapiącego się na niego w podziwie.
Jedną dłonią objął długość Casa i wziął go w siebie bez wahania, poruszając głową i wodząc językiem po całości. Nie marnował też zbyt wiele czasu, odsunął nagle głowę i zastąpił fiuta Casa swoimi własnymi palcami, ssąc je i liżąc, dopóki nie ociekały wilgocią. Wrócił potem do ssania Casa, sięgnął dłonią za jego ciało i wcisnął w niego jeden po drugim. Wsuwał je i wysuwał w ciało kochanka, zginając je i rozsuwając je i za każdym razem wywolując z niego słodkie dźwięki. Obaj byli tak blisko, a Cas wił się pod nim, błagał i szlochał. Więc Dean wysapał "Gumka?", a po wydyszanej odpowiedzi Casa wygramolił się z łóżka i pospieszył do łazienki, by wziąć gumki i lubrykant. Palce Casa wokół jego fiuta były chłodne i Dean początkowo się skrzywił, ale potem zaczęły pocierać go na całej długości, pokrywając ją śliskim żelem, a następne, co wiedział, to że Cas leżał na plecach, że jego nogi spoczywały mu na ramionach i że on sam wsuwał się z powrotem w ten ciasny żar; i było to tak doskonałe, że miał wrażenie, że zaraz zemdleje.
Castiel miał tylko ułamek sekundy na cieszenie się faktem, że odłożył wszystkie rzeczy Baltazara, i wtedy Dean znalazł się w nim, i wszystko na świecie poza tym mężczyzną i i ch związkiem przybladło. Zapomniał o wszystkim, co czuł, poza rozciąganiem i pieczeniem, cudownym ciągnięciu, jakie czuł w swoim ciele. Dean był doskonały, Castiel był tego teraz pewien, przynajmniej w takich chwilach, i mógł się poddać i oddać uczuciom, jakich unikał już od tylu miesięcy.
- O Boże... DEAN! - wydyszał, wykrzyczał imię kochanka, ponieważ pchnięcie było doskonałe na tak wiele sposobów. Czuł rozciąganie w dziurce i drżenie ud z wysiłku. Jutro miał być obolały, ale dziś za bardzo go to pochłaniało, by się miał przejmować. Dean nad nim wyglądał cudownie, otoczony aureolą światła padającego z lampki na stole, niemal lśnił i uśmiechał sie do Castiela, a Castiel zapomniał oddychać. - Wspaniały - wydyszał, szybko unosząc ręce, obejmując Deana za szyję, i pociągnął go w dół do żarłocznego pocałunku. Cas nie chciał, żeby to odeszło, i nigdy nie zamierzał dać temu odejść, nigdy, jeśli tylko mógłby zorientować się, jak się cały czas nie bać utraty tego uczucia. - Dean, proszę... mocniej... tak bardzo cię potrzebuję - błagał, patrząc dzikim wzrokiem na swego kochanka, pchając w niego biodrami, rżnął się wbijającym się w niego fiutem.
Dean nie wytrzymał długo, Cas zresztą też nie. Zaledwie tuzin mocnych, ostrych pchnięć i Dean doszedł, pulsując głęboko w ciele kochanka. Opadł na Casa, tak osłabły mu ramiona, a tarcie wystarczyło, by i Casa posłać na szczyt. Leżeli tak przez chwilę, a kiedy Dean wysunął się, obaj jęknęli przeciągle. Dean padł na brzuch tuż obok Casa, obejmując go ramieniem przez pierś i próbując znowu odzyskać oddech.
- Jezu - powiedział, ponieważ teraz było to dosłownie wszystko, co mógł powiedzieć. Wszystko wydawało się takie posępne, takie niepotrzebne w porównaniu do tego, jak się czuł, w porównaniu do tego, co znaczyło to, co właśnie zrobili.
Castiel widział gwiazdy, a świat zdawał się jakby odchylić od swej normalnej osi. Dean Winchester przewyższał wszystko, co miał nadzieję jeszcze kiedykolwiek mieć po tym, jak stracił Baltazara. Dean był czymś dużo więcej, na tak wiele sposobów, że Castiel czuł się chory z poczucia winy za samo myslenie w taki sposób. Ale wiedział, że to była prawda.
Chociaż bardzo kochał Baltazara za wszystkie jego piękne niedoskonałości i szaloną spontaniczność... to Deana kochał bardziej.
Kochał jego piękny uśmiech i śmiech. Kochał jego osobowość i hojność, to, jak wciąż dawał i dawał, aż jemu samemu nie zostawało już nic. Kochał to, jaki Dean był uparty, co mogło rywalizować tylko z jego własnym uporem. Kochal to, jak rodzina była dla Deana najważniejsza niemal we wszystkim, to, jak dawał radę utrzymywać ją razem, nieważne, co się działo. Kochał odwagę Deana, jego dobroć, jego poczucie humoru i jego arogancję.
Castiel kochał Deana i musiał niemal stracić go na rzecz kogoś innego, by to ujrzeć.
Przekręcił głowę na bok i przez chwilę gapił się na Deana, po czym nieznacznie potrząsnął głową, gdy mężczyzna zapytał go, czy coś się stało.
- Nic, Dean... wszystko jest idealne - powiedział miękko, po czym pochylił się nad partnerem i pocałował go, długo i powoli, obejmując mu twarz. - Zostaniesz? - zapytał łagodnie, unosząc brew i szukając wzrokiem oczu kochanka.
Dean widział myśli krążące Castielowi w głowie, patrzył, jak się skręcały i obracały i jak się zatrzymały, kiedy pogładził go po policzku i szepnął "W porządku z tobą?"
Chociaż nie mógł się nie zgodzić z tym, że pierwszy raz od miesięcy wszystko było cudowne i odpowiednie, to Dean czuł rosnące w sobie zmartwienie. Bał się, że to, o czym myślał Castiel, mogło to zrujnować, mogło zniszczyć ich. Oblizał się i kiwnął głową, przysunął się bliżej drugiego mężczyzny i objął go oboma ramionami.
- Dziś wieczór się mnie nie pozbędziesz, musiałbyś mnie sam stąd wykopać - wymamrotał, upijając się niskim chichotem, jaki dobiegł do niego w odpowiedzi, i muskając ustami wargi Castiela, jego brodę i szyję.
Nigdy nie był wielkim fanem przytulanek, a przynajmniej się do tego nie przyznawał, ale to było miłe. Byli tylko on i Cas, blisko siebie, dzielący to samo łóżko, oddychający tym samym powietrzem, po prostu patrzący na siebie i dotykający się z roztargnieniem, badający leniwie swoje ciała. Wreszcie Dean stęknął i mruknął "Prysznic. Teraz.", po czym podniósł się, wstał z łóżka i wyciągnął rękę do Casa. Cas poprowadził do swojej schludnej łazienki, pełnej szkła i chromowanych powierzchni, a potem obaj, wzdychając z zadowoleniem, weszli pod strumień ciepłej wody.
- Nie zamierzam cię wykopać - mruknął Castiel w szyję Deana, wdychając silny zapach, jaki się tam skoncentrował. Dean tak dobrze pachniał. Może to było złe, a może po prostu bardzo, bardzo dobre, ale samo wdychanie tego zapachu wywołało u Castiela podniecenie i ponownie poczuł to łaskotanie w brzuchu. - Prysznic - zgodził się po wypowiedzi Deana, westchnął, wziął partnera za rękę i wypełzł za nim z łóżka. Budynek mieszkalny pochodził z lat `70-tych, ale prysznic był nowszy, został niedawno wymieniony. Castiel był za to wdzięczny, ponieważ, choć obaj teraz ledwo się pod nim mieścili, wiedział, że wcześniej byłoby to niemożliwe.
Wtedy naszło go wspomnienie siebie i Baltazara, chrzczących nowy prysznic; Castiel wcisnął Baltazara twarzą w płytki na ścianie i rżnął go tak powoli i czule, że mężczyzna szlochał. Otrząsnął sie z melancholii i odwrócił do Deana, by objąć go w talii i przytulić do siebie, do mokrego pocałunku. Strumień plynący z góry był dokładnie tym, czego Castiel potrzebował, aby złagodzić stare wspomnienia. To nie był na nie czas ani miejsce, nie, kiedy trzymał Deana w ramionach. Baltazar był ogromną częścią jego życia i zawsze miał być częścią jego serca. Ale teraz najważniejszą osobą był Dean, a Castiel nie zamierzał pozwolic, by przeszłość weszła im w drogę. Już nie.
Dean widział wyraz twarzy Castiela i chciał jedynie całować go, szeptać mu w ucho obietnice, że wszystko będzie dobrze i że nigdy go nie zostawi. Zamiast tego zrobili to jeszcze raz; Castiel objął fiuta Deana ustami, dopóki mężczyzna znowu nie stwardniał, po czym Dean uniósl nieco niższego mężczyznę i zerżnął pod ścianą, na przynajmniej kolejne pół godziny ścierając mu ten wyraz żalu i smutku z twarzy. Kiedy juz wyszli, czyści, rozgrzani i wykończeni, Cas zawinął Deana w wielki ręcznik i ostroznie osuszył. Blizny znaczące jego ciało wciąż bolały i Dean ostro wciągnął powietrze, kiedy Cas przejechał ręcznikiem po jednym z głębszych cięć na brzuchu. Po prysznicu wtoczyli się znowu do łóżka, Cas przyciągnął go do siebie i ich nagie ciała zetknęły się, a Dean słyszał krew krążącą kochankowi w żyłach.
Kochankowi. Było to słowo, do którego musiał się najpierw przyzwyczaić. Wcześniej byli kochankami, towarzyszami w łóżku, delektującymi się słodką, zakazaną namiętnością. Teraz znowu byli kochankami, ale to było coś innego, coś więcej. Była więź, co do której Dean miał pewność, że istniała od początku. Zawsze nienawidził słowa "chłopak", ponieważ brzmiało płytko i śmiesznie i było całkowicie niegodne ich związku. Ukrywając twarz pod brodą Castiela posstanowił podjąć decyzję innym razem, najlepiej razem z Casem. Na razie musiał zadowolić nienazywaniem tego, co ich łączyło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Pon 16:32, 09 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Ok, chciałam radośnie rzec, ze dziadek sprezentowal mi na urodziny nowy telefon i teraz mogę wchodzić na forum wszędzie, gdzie złapię wifi, ale tu się nie ma z czego cieszyć.Najpierw się spiszczałam, a potem spłakałam jak pensjonarka. Jakiś facet zapytał, czy wszystko ok. Od dzisiaj nigdy nie czytam wrzut w galeriach handlowych.
... kogo ja oszukuję, gdybym widziała, że jest nowe tłumaczenie, wbiłabym w nie zęby bez względu na czas i miejsce ._.
Jest tak... DOBRZE. Pat, co się spieprzy? Coś sie zangści, prawda? Huff. Jak tylko wrócę do domu, czytam jeszcze raz. I te casowe wspomnienia Baltazara Dx
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Pon 16:42, 09 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Nic już się nie spieprzy, ale będzie się duuużo działo. I to nie tylko erotycznie, same zobaczycie :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|