Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Podziel się Supernaturalem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 160, 161, 162 ... 616, 617, 618  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:35, 18 Sty 2013    Temat postu:

Genialne XD

A ja się właśnie zasłodziłam. Ojezusie, ale się zasłodziłam~!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:45, 18 Sty 2013    Temat postu:

antique napisał:
Genialne XD

A ja się właśnie zasłodziłam. Ojezusie, ale się zasłodziłam~!
[link widoczny dla zalogowanych]


Cudowne :))) Aż mi wstyd wrzucać MT... Ale proszę, zgodnie z obietnicą rozdział 2.

Rozdział 2


Castiel nawet nie czeka, aż Gabriel skończy się bawić tej nocy, tylko sms-uje mu, że boli go głowa i idzie do domu, po czym wytacza się za drzwi. Nie ma zbyt daleko piechotą do pobliskiej stacji BART, regionalnej kolei tranzytowej podróżującej pod ziemią przez miasto. Na szczęście łapie jeden z ostatnich pociągów z miasta kursujących w stronę rozrastającego się przedmieścia, jakim jest Daly City, gdzie wszystkie domy wyglądają tak samo, niczym dwupiętrowe pudełka pomalowane w pastelowe, mdlące kolory. Idzie do domu, który wynajmuje z Meg, i wchodzi do środka dziękując bóstwu odpowiedzialnemu, że Meg jeszcze nie wróciła z pracy (jest kelnerką w ekstrawaganckiej kluborestauracji). Bierze prysznic, spłukuje zużytą gumkę w toalecie i niemal natychmiast czuje mdłości, gdy wspomnienie tego, co zrobił, pospiesznie wraca.
To nie Dean je powodował, nie zielone oczy i zadziorny uśmiech, ani słodki głos wypowiadający jego imię tak zdyszanym tonem, że na samo wspomnienie niemal ponownie twardnieje pod prysznicem. Nie, Castielowi robi się niedobrze na myśl o tym, że właśnie zdradził swoją dziewczynę i naruszył zaufanie nie tylko jej, ale i swoich rodziców. On był tym dobrym synem, to na niego scedowali wszystkie swoje nadzieje i marzenia o udanym małżeństwie i wnukach. A on właśnie przeżył odlotowy seks z najpiękniejszą osobą, jaką w życiu widział, nieważne czy kobietą, czy mężczyzną.
Tej nocy Cas idzie do łóżka myśląc o zagubionym wyrazie twarzy Deana po tym, jak on praktycznie wybiegł za drzwi, i zastanawiając się, czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczy.


Piątkowa noc przechodzi w sobotni poranek i dzwoni do niego Gabriel, choć jest dopiero 8 rano. Nie odbiera i cały dzień spędza w łóżku wymawiając się kacem, kiedy Meg usiłuje go wywabić na zakupy. Dziewczyna wypada z mieszkania, a Cas wyleguje się w pościeli przez resztę dnia, rozmyślając o piegowatej twarzy i gładkich płaszczyznach mięśni, czując się chorym na myśl, że może nie jest tak hetero, jak początkowo uważał.
Niedziela nadchodzi stanowczo za szybko, a on spędza cały dzień przygotowując się do poniedziałku, pierwszego dnia szkoły, i swojego pierwszego dnia w charakterze nauczyciela plastyki w liceum w mieście, czegoś w rodzaju miejsca dla tych gorszych, którzy nie mieli dokąd pójść. Poniedziałek, jak na jego gust, nadszedł o wiele za prędko, ale Castiel wsiada w pociąg BART i jedzie do pracy, po czym wchodzi do swojej sporej Sali, z dużymi, łuszczącymi się oknami wpuszczającymi poranne światło i zdecydowanie zbyt małą ilością przyborów dla czterech lekcji dziennie.
Wzdycha i bierze się do pracy, podwija rękawy niebieskiej koszuli i wiesza czarną kamizelkę na krześle. Klasa musiała być zamieciona i wyczyszczona, a on miał jeszcze godzinę do pierwszych zajęć, więc równie dobrze mógł ją wykorzystać. Kiedy już kończy pracę, Castiel ma rozczochrane włosy zwisające mu nad czołem i odpięte dwa górne guziki koszuli; tylne drzwi są otwarte, by wpuścić trochę powietrza, a on poci się lekko mimo jesiennych temperatur. Ale klasa wygląda dużo lepiej. Wysokie stoły porozstawiane równo w pomieszczeniu pomieszczą przy sobie po czterech uczniów, siedzących na wysokich stołkach, na których z trudem sięgaliby podłogi. Każdy stół jest zaopatrzony w przynajmniej cztery podstawowe środki, od kredek świecowych i pasteli do kredek zwykłych, długopisów i farb akrylowych. Znajdował się tam długi szereg szaf wypełnionych popsutym lub w połowie zużytym wyposażeniem, regały używane do suszenia obrazów i ruchoma scena z tyłu pokryta wyświechtanym niebieskim dywanem, używana do rysowania z natury. Castiel uśmiecha się do siebie i opiera o biurko, krzyżując sobie ręce na piersi.
Dzisiaj będzie dobry dzień, czuje to. Pierwszy raz od piątkowej nocy może oddychać bez trudu.


Wiadomo, że coś jest nie tak, kiedy Dean Winchester nie chce jeść ciasta na śniadanie.
Sam stoi w drzwiach pokoju starszego brata, marszcząc brwi na widok zgarbionej postaci na łóżku. Chce zapytać, co się stało, chce się zorientować, jak rozbawić starszego brata, ale wie równie dobrze, jak każdy inny, że gdy Dean nie chce mówić, niemożliwym jest dotrzeć do niego. Dean przez cały weekend nie jest sobą i Samowi ciężko jest go przekonać, by w poniedziałkowy poranek wyszedł z domu. Deanowi nie za bardzo zależy na stopniach, ale nawet on nie mógł zaprzeczyć faktowi, że byłoby niewiarygodną głupotą przeoczyć pierwszy dzień ostatniego roku szkoły średniej.
Zatem, kiedy wychodzi z domu, ubrany w obcisłe dżinsy, białą koszulkę polo i skórzaną kurtkę po ojcu i czuje ciepło słońca przez przednią szybę swojej Impali, czuje się tylko nieznacznie lepiej. Wjeżdża klasycznym samochodem na parking przed szkołą, wysiada i zamyka drzwi. Jest ładny dzień i Dean nienawidzi myśli że spędzi go w większości wewnątrz budynku, udając, że się uczy…
Przybywa wcześnie, jeszcze niewielu ludzi kręci się po dziedzińcu, więc Dean postanawia zapalić, zanim dzień się na dobre zacznie. Skręca za narożnikiem, udając się na tyły budynku, gdzie nie prowadzą żadne ścieżki; jest tylko trawnik i drzewa – idealna kryjówka przed większością nauczycieli. Dochodzi do ustronnego miejsca zaraz po drugiej stronie czegoś, co wyglądało jak pokój plastyczny – zresztą plastyka była jego pierwszym dzisiejszym przedmiotem, więc zagląda przez okno zapalając papierosa. Pozwala błądzić oczom po schludnie ułożonych przyborach, krzesłach przysuniętych idealnie równo do stołów i tablicy, na której wypisane delikatnymi literami widnieje „Pan Novak”.
Dean marszczy się, zastanawiając się, kiedy ostatnio widział nauczyciela wypisującego swoje nazwisko na tablicy, i uśmiecha się, lekko kręcąc głową. Wtedy jego wzrok pada na osobę opierającą się o biurko na przedzie sali i dech zamiera mu w gardle.
-Cas?!


W powietrzu czuć nieznacznie papierosowy dym i Castiel marszczy się, węsząc i usiłując zlokalizować jego źródło. Odwraca się w stronę otwartych drzwi i skraju wysokiego do piersi okna w samą porę, by usłyszeć raczej oburzony okrzyk „Cas?!”, nazywający go ksywką, której dla siebie nie wymyślił. Słysząc ten głos Castiel poczuł, że serce mu staje, bo niezwłocznie i bez wysiłku rozpoznał przez okno zielonookiego przystojniaka.
Wydarzenia z piątkowej nocy pospiesznie do niego wróciły, zamieniając go w spiralę emocji, z żądzą i niesmakiem na czele i sprawiając, że serce i żołądek jednocześnie mu się ścisnęły i opadły. Castiel przełyka ciężko i rusza w stronę drzwi, wychodząc na poranną rosę, wciąż pokrywającą niewielki fragment trawnika na zewnątrz klasy, zanim stanie się on uczniowskim parkingiem.
- Dean? Co- Co ty tu robisz? – ściąga brwi, nic nie rozumiejąc i przekrzywiając głowę w absolutnym zmieszaniu. – Czy ty… mnie śledziłeś?
Było naprawdę niewiarygodne pomyśleć, że mężczyzna z klubu śledził go aż do domu, zaklinował się w pobliżu jego domu i zdołał wyśledzić go ponownie całe dwa dni później. Była to głupia myśl… ale co jeszcze można było pomyśleć? San Francisco było dość dużym miastem, więc prawdopodobieństwo, że ten mężczyzna pokaże się w jego klasie pierwszego dnia szkoły, było astronomicznie małe.


Dean w odpowiedzi parska śmiechem i ponownie zaciąga się papierosem, po czym odpowiada z rozbawieniem:
- Miałem ci zadać to samo pytanie…
Na moment zapada cisza i Dean wykorzystuje okazję, by pozwolić oczom błądzić po sylwetce drugiego mężczyzny. Jest pewien, że woli Castiela w dżinsach, ale eleganckie spodnie, jakie teraz nosi, też nie są najgorsze. Koszula to już jednak całkiem inna sprawa. Była niebieska, kobaltowo, kurwa, niebieska, idealnie pasująca do oczu tego gnojka i sprawiająca, że Dean twardnieje boleśnie wyłącznie przypominając sobie, jak te oczy wręcz zamigotały, kiedy mężczyzna w nim doszedł, pchając i dysząc i… Odchrząkuje, a uśmiech pojawia mu się na ustach, gdy ponownie unosi do nich papierosa.
- Więc jesteś nauczycielem? Moim nauczycielem… jakie jest prawdopodobieństwo, co?


Castiel gapi się na Deana szeroko otwierając oczy, gdy dociera do niego, co tamten naprawdę powiedział.
- Czekaj, co? Jesteś… w szkole średniej?!
Castiel czuje, że z przerażenia ściska go w piersi, gdy zdaje sobie sprawę, że w piątkową noc uprawiał seks nie z mężczyzną, a z chłopcem. Nastolatkiem. Rumieni się i drżąco robi krok w tył, podświadomie odsuwając się od Deana.
- Ile masz lat…? Proszę, na miłość boską, powiedz mi, że masz 18…


Dean chichocze na widok oczywistego szoku na twarzy Castiela i rzuca papierosa na ziemię, opierając się bardziej o parapet i naruszając przestrzeń osobistą Castiela.
- Nie martw się, psorze, nie zrobiłeś niczego nielegalnego - Dean oblizuje usta, obserwując kroplę potu spływającą mężczyźnie po szyi i niknącą w lekko rozpiętej koszuli. – A nawet gdyby… przecież obaj tego chcieliśmy, pamiętasz? – pochyla się bardziej i ostatnie słowo praktycznie wydycha mężczyźnie na skórę, z satysfakcją obserwując tworzącą się gęsią skórkę. - Tak dobrze cię było czuć, Cas… ale wiesz, co? Gdybyś chciał, pozwoliłbym ci się zerżnąć bez zabezpieczenia.


Castiel po słowach Deana rumieni się jeszcze bardziej, a powietrze staje mu w gardle, gdy czuje lekki oddech na policzku i uchu. Jego ciepło przynosi przebłyski ciała Deana wijącego się na Castielu, ujeżdżającego go z absolutnym entuzjazmem, drżącego z każdym ruchem bioder w dół fiuta Casa. Castiel robi krok w tył i odchrząkuje, kręcąc głową, aby pozbyć się wspomnienia pełnych ust jęczących jego imię.
- Ja… D-Dean, nie możemy tego robić… Jestem twoim nauczycielem.
Cofa się jeszcze o krok, prostuje z wysiłkiem i odwraca, by spojrzeć do środka. Odchrząkuje, dyskretnie poprawia sobie spodnie i okrąża biurko, by usiąść, próbując z całych sił wypędzić z głowy myśli o piątkowej nocy i o tym, jak cudownie było czuć Deana, począwszy od jego ust, poprzez ręce, skończywszy na głosie, który zdawał się pieścić Castiela wszędzie.


Dean wzdycha i przeczesuje ręką włosy, po czym idzie za Castielem do środka i siada na jego biurku.
- Wiesz, Cas… nie jesteś zbyt dobrym kłamcą – mówi, krzyżując nogi i odchylając się do tyłu, po czym przekrzywia głowę, by spojrzeć na Castiela. – Mówisz, że mnie nie chcesz, ale widzę, że to nieprawda. Jednego tylko nie rozumiem – czemu jesteś taki twardy… przy okazji – to zamierzona gra słów – unosi brew widząc, jak Castiel się spina, mając dłonie podkurczone na kolanach, po czym chichocze lekko. – Już ze mną spałeś, jaki jest problem, by zrobić to ponownie?


Castiel sztywnieje i gapi się na Deana niebezpiecznie pociemniałymi oczami.
- To był błąd. Nie powinno się to było wydarzyć… Byłem pijany i nie myślałem jasno.
Wstaje i idzie na tył klasy, by poszukać czegoś w szafce. To był jakiś pierdolony koszmar. Zeszłej nocy on i Meg uprawiali seks, a jedynym, o czym Castiel mógł myśleć, gdy doszedł, były zielone oczy i bezczelny uśmiech. Poczucie winy narastało zamiast słabnąc w miarę upływu czasu. Cas wzdycha lekko otwierając szafkę i spogląda na ścianę. Cholera – jeszcze 15 minut do rozpoczęcia lekcji. Ma nadzieję, że wkrótce pojawią się inni uczniowie i nie będzie już dłużej sam na sam z obiektem swego pożądania.


Okej, jeśli Dean ma być całkiem szczery – a prawie nigdy nie jest – to go naprawdę w jakiś sposób boli. W końcu nie znaczy to, że Cas jest jedynym facetem na świecie, któremu Dean pozwolił się przelecieć. Ale słyszeć, że nawet taką jednorazową przygodę uznał za pomyłkę – to było trochę za dużo dla jego ego.
- Nie byłeś aż tak pijany – mówi, brzmiąc bardziej pewnie, niż się czuje, po czym zeskakuje ze stołu i podchodzi kilka kroków w stronę Casa, ale zatrzymuje się.
- Zatem mówisz, że… w ogóle… nie jesteś mną zainteresowany?
Marszczy się opierając się o ścianę w pobliżu drzwi i spogląda na drugiego mężczyznę z zaintrygowanym wyrazem twarzy. To się naprawdę nigdy wcześniej nie zdarzyło. Pewnie, że już parę razy został porzucony, ale nigdy, absolutnie nigdy po tak odlotowym seksie…


Castiel przerywa to, co robi, a ciało mu nieruchomieje, gdy rozmyśla o tym, co Dean właśnie powiedział. Jeśli Castiel miał być szczery wobec siebie, a zawsze próbuje być, to nie było mowy, aby nie był zainteresowany Deanem – jego ciało zdradzało go za każdym razem, gdy chłopak się odzywał.
- … mam dziewczynę.
Nadal stoi tyłem do Deana, ale głos ma cichy, jakby tylko z największym wysiłkiem mógł znaleźć powód, jakikolwiek powód, dla którego nie mogli tego zrobić; dlaczego Castiel nie mógł ponownie do tego dopuścić.


Auć. Okej…
Grymas na twarzy Deana pogłębił się, a chłopak przygryzł dolną wargę, obserwując drugiego mężczyznę przy pracy, poruszającego się wokół, próbującego z całych sił wyglądać na zajętego i bezstronnego.
- To co? Nie pozwala ci się pieprzyć, więc myślisz, że możesz iść do gej-klubu i złamać tam komuś serce?
Głos ma kpiący i rozbawiony, ale w jego umyśle krzyczy jakiś głos; wrzeszczy na Casa, że to jest nie fair i okrutne. Miał go już raz i teraz będzie go widywał praktycznie każdego dnia. Wkurzała go świadomość, że prawdopodobnie nie będzie już miał szansy ponownie poczuć w sobie tego idealnego fiuta. Dean zazwyczaj nie czuje się dobrze z tym, że jest „tym drugim”, ale raz w życiu nie przejmowałby się tym tak bardzo… Jest coś w tym facecie, czego nie ma dość. Po tym, w jaki sposób zakończyło się ich ostatnie spotkanie, Dean pomyślał, że już nigdy Castiela nie zobaczy – a teraz, kiedy stoi tylko kilka stóp dalej, Deanowi nie wolno go dotknąć…
Nagle otwierają się drzwi do klasy i wchodzi grupa ludzi; niektórzy z nich pozdrawiają Deana, po czym siadają w środku rzędów. Dean wzdycha zrezygnowany i odwraca się, idąc za ich przykładem i siadając na krześle w pierwszym rzędzie.


Castiel ma właśnie odpowiedzieć Deanowi, powiedzieć mu, że zaciągnął go tam jego brat-gej, i że to Dean wszystko zainicjował, to on naciskał i naciskał, aż Cas się złamał. Ale nic nie mówi, po części dlatego, że i tak się czuje winny, a po części dlatego, że w następnej chwili do środka wchodzi grupa uczniów i Castiel przez chwilę patrzy się na nich, po czym wzdycha z ulgą.
Wraca na przód klasy, siada i patrzy, jak pojawia się coraz więcej osób; wkrótce rozbrzmiewa dzwonek, kilku uczniów wślizguje się w ostatniej chwili i uśmiechają się do Castiela przepraszająco.
- Słuchajcie wszyscy, nazywam się Castiel Novak, możecie do mnie mówić Panie Novak, Castielu lub, jeśli już musicie, psorze, i w tym roku będę waszym nauczycielem plastyki.


Dean nie uważa specjalnie na pierwszej lekcji Castiela. Pewnie, że lubi plastykę, wybrał w tym roku ten przedmiot zamiast hiszpańskiego, ale nie zamierza dawać Castielowi tej satysfakcji i poddać się zbyt szybko. Zamiast robić notatki i słuchać, co mówi nauczyciel, Dean opiera się o krzesło, obserwując go intensywnie i oblizując sobie usta, kiedy tylko Cas patrzy w jego stronę. Uwielbia to, jak nauczyciel rumieni się widząc to po raz pierwszy i jak później próbuje ukryć, że uwaga Deana bardzo go wzburza. Kiedy dźwięczy dzwonek, Dean jest niemal pewien, że słyszy nauczycielskie westchnienie ulgi. Podczas gdy inni uczniowie wstają i w pośpiechu opuszczają salę, Dean zostaje na miejscu, pakując się wręcz prowokacyjnie powoli.


Castiel krząta się po klasie, próbując z całych sił ignorować Deana i przypływ podniecenia, gdy znowu zostali sami. Gówniarz przez cały czas otwarcie z nim flirtował, spędziwszy godzinę na oblizywaniu ust i unoszeniu brwi w stronę Castiela. Było nieprawdopodobnie trudno NIE STWARDNIEĆ w trakcie mówienia do uczniów, z Deanem robiącym to przy każdej okazji. Teraz, gdy Dean jako jedyny został w Sali, Castiel wiedział, że musi być wciąż zajęty; mógł jedynie mieć nadzieję, że Dean zrozumie wskazówkę i odejdzie. Zaczął czyścić każdy stół, odkładając przybory na odpowiednie tacki. Cały czas jest w ruchu, nie zatrzymuje się, gdy szura wokół papierami i kredkami; włosy ma jeszcze w większym nieładzie niż zazwyczaj, bo nerwowo odgarnia je z czoła.


Spakowawszy się Dean wstaje powoli, zostawiając torbę na stole i idąc na tył sali, gdzie Castiel wpycha rolkę papieru do szafki. Zatrzymawszy się zaraz za nim, Dean kładzie ręce na półkach po obu stronach ciała Casa, więżąc go skutecznie i uśmiechając się na dźwięk jego zszokowanego sapnięcia. Ale Castiel się nie odwraca, nie chce, by Dean widział, jaki to ma na niego wpływ – przynajmniej tego Dean jest pewien. Uśmiech chłopaka poszerza się i Dean przysuwa się bliżej, niemal zlewa z ciałem nauczyciela, pozwalając mu poczuć oczywiste wybrzuszenie w spodniach.
- Jesteś naprawdę, naprawdę seksowny z takimi włosami, wiesz? – szepcze Castielowi w ucho, dmuchając ciepłym oddechem na drżącą skórę. – Psorze, jestem twardy gdzieś od godziny… chcesz z tym coś zrobić?


- … Dean… S-Spóźnisz się na następne zajęcia…
Całe ciało Castiela zdaje się dostrajać do Deana; jego bliskość zaburza mu oddech i posyła kulę ognia prosto w jego lędźwie. Tak wielki pociąg do kogoś był czymś naprawdę intensywnym. Casowi nigdy nie brakowału tchu tylko w czyjejś obecności, tylko na dźwięk głosu.
- Proszę… musisz wyjść.
Odkłada trzymane w ręce papiery na półkę i łapie jej krawędź, zamykając oczy i modląc się cicho, by Dean go posłuchał i zabrał swój cudowny, zawadiacki uśmiech, zanim Castiel popełni kolejny błąd; błąd, który nie sądził, że popełni choćby raz w życiu, a co dopiero dwa razy w ciągu tygodnia. Meg na to nie zasługiwała, a jego rodzice… „pomyśl o matce i ojcu, Castielu” – myśli i zaciska oczy jeszcze bardziej.


Dean wydaje z siebie niezadowolony dźwięk i unosi jedną dłoń, drażniąco przesuwając nią w dół po kręgosłupie Castiela.
- Psorze, to naprawdę powinno być najmniejsze z twoich zmartwień – mówi, po czym muska ustami skórę na szyi Castiela i czuje, jak mężczyzna drży i drga w stronę jego dotyku, pomimo swoich wypędzających słów.
Deanowi uśmiech wypełza na usta i pochyla się, przez chwilę skubiąc ucho Castiela, po czym odsuwa się gwałtownie. Zdejmuje dłoń z pleców Castiela i odwraca się na pięcie, bierze torbę ze stołu i rusza do drzwi.
- Do jutra, panie Novak.
Kiedy Dean wychodzi, czuje na sobie spojrzenie Castiela i chociaż jest twardy jak skała, czuje się bardziej zadowolony, niż mu się od dawna zdarzało…


Castiel spędza poranne zajęcia próbując ignorować zżerające go w dole brzucha pragnienie; myśli o Deanie tańczą mu w głowie. Ucho płonęło mu jeszcze przez godzinę po odejściu Deana, a fiut jakoś nie chciał mięknąć. Do czasu luchu był już strzępem człowieka i cieszył się, że to już koniec dnia, gdy już posprzątał po lunchu klasę. Jego pierwszy dzień w roli nauczyciela minął dobrze, jeśli nie liczyć niemal nieustannego pobudzenia. W każdej klasie była tylko garstka kłopotliwych dzieciaków i zaledwie paru mogło sprawiać prawdziwe problemy. Ogólnie rzecz biorąc był szczęśliwy. Uczniowie zdawali się pełni entuzjazmu i zadowoleni, rysując i malując w czasie wolnym, gdy Castiel już wyjaśnił, jak rok na jego zajęciach będzie wyglądał, i opowiedział uczniom trochę o sobie, by nieco go poznali. Teraz sprzątał i przygotowywał wszystko do jutrzejszego projektu, którym miała być martwa natura, z innych obiektów na każdym stole.


Dean postanawia po luchu urwać się z matematyki i opuszcza kolegów bez słowa, obchodząc budynek i idąc na tyły, gdzie pierwszy raz tego poranka zauważył Casa. Nauczyciel wciąż jest w sali, więc Dean opiera się o drzewo, obserwując, jak mężczyzna ustawia coś na stołach z wyrazem głębokiej koncentracji na twarzy. Po chwili Castiel bierze swoją torbę i wychodzi z klasy, zamykając za sobą drzwi na klucz. Dean też odchodzi. Widzi, jak Castiel opuszcza teren szkoły przez parking i podąża szybko za nim. Widząc mężczyznę schodzącego do podziemnej stacji kolejowej, Dean sapie z rozczarowaniem. Nie mógł ryzykować przegapienia całego popołudniowego planu tylko po to, by śledzić swego jednonocnego partnera.
Reszta dnia mija spokojnie i kiedy Dean wraca do domu około 17, Sam już się krząta robiąc obiad.
- Jak ci minął pierwszy dzień w szkole? – pyta swoim typowym, rodzicielskim głosem, a Dean przewraca oczami, opadając na krzesło, otwierając puszkę piwa i biorąc duży łyk.
- Zerżnąłem jednego gościa w piątkową noc – mówi i Sam upuszcza trzymany w ręku nóż.
- Chłopie… powaznie?!
- Sam. To ci się spodoba. Obiecuję.
Sam marszczy się, podnosi nóż i dalej sieka cebulę, wzruszając ramionami w poczuciu porażki.
- Zgadnij teraz, kto jest moim nauczycielem plastyki?


Castiel spędza wieczór unikając zbyt szczegółowej rozmowy o swoim dniu, ale Meg zdaje się tego nie zauważać, ponieważ za bardzo pochłaniają ją plotki o tym, co się zdarzyło u niej w pracy. Jedna z nowych kelnerek sypiała z jednym z transportowców, ale zastała go w sytuacji, kiedy obciągał mu jeden z kucharzy.
- Możesz to sobie wyobrazić?! Nie dość, że facet, z którym jesteś, cię zdradza, to jeszcze z innym facetem?
Castiel sztywnieje, pierwszy raz zwracając całkowitą uwagę na rozmowę. Przełyka i uśmiecha się pokornie.
- Czy to gorzej, jeśli to był facet?
Meg parska i patrzy na Casa jak na idiotę.
- Uch.
- Ale… Dlaczego?
Gapi się, jakby nie wierząc w to, co słyszy, po czym sapie i odgarnia sobie ciemne włosy na ramię.
- Bo to jest ohydne. Oznacza, że ten facet praktycznie jest ciotą…
Castiel szerzej otwiera oczy i gapi się na Meg, która desperacko stara się wyhamować.
- To znaczy – on tylko… to jest po prostu niewłaściwe…
Tej nocy Castiel spał po swojej stronie łóżka, udając, że śpi, kiedy Meg przyszła i próbowała go namówić, by się z nią kochał. Znała Gabriela i wiedziała, że choć rodzice Castiela nienawidzili tego, że Gabriel był gejem, to Castiela to nic nie obchodziło. Wciąż kochał swojego brata.


Jak się należało spodziewać, Sam nie przyjmuje tej nowiny zbyt dobrze. Następuje zwyczajowa ilość połajanek, ostrzeżeń, jakie to jest niebezpieczne i niewłaściwe, ale Dean jest głuchy. Oglądają jakiś mecz i Sam wymawia się około 22, zostawiając Deana w ciemnym salonie sam na sam z myślami. Jego umysł wraca do tamtej piątkowej nocy i tego, jaki Castiel był nieśmiały i niechętny, ale jak szybko się otwarł, gdy tylko się pocałowali. Dean wyłącza telewizor i rusza do łazienki, wyślizgując się z ubrań i wchodząc pod prysznic. Opiera głowę o chłodne płytki i wreszcie się dotyka, uwalniając napięcie gromadzące się cały dzień. Kiedy pada na łóżko tej nocy, jest wyczerpany, ale zdecydowany. Zamierza uświadomić Castielowi, co go omija i czego mu najwyraźniej nie mogła dać jego dziewczyna…
Nie ma następnego dnia zajęć plastycznych, ale spędza sporą ilość czasu szukając swego nowego nauczyciela i podążając za nim. W czasie przerwy na lunch Dean znajduje Castiela na tyłach sali plastycznej, odwijającego kanapkę z tuńczykiem i przeglądającego jakiś magazyn poświęcony sztuce. Podchodząc do niego tak cicho jak to możliwe, Dean podkrada się niezauważony i kiedy pochyla się nad nim, a jego gorący oddech muska szyję nauczyciela, widzi, jak mężczyzna drży.
- Dzień dobry, panie Novak.


Gabriel ponownie zadzwonił w czasie jednej z przerw między zajęciami, a Castiel wreszcie wyjaśnił, że naprawdę jedynie bolała go głowa i musiał iść tamtej nocy do domu, ale że dobrze się bawił, i że Gabriel był dobrym bratem, pomimo tego, co przesadnie dramatyczny mężczyzna po drugiej stronie ogłaszał płaczliwym tonem. Pośmiali się trochę i Castiel obiecał spotkać się z nim później w ciągu tygodnia, co Gabriela zadowoliło.
„To aż smutne, jak łatwo jest ukrywać coś takiego przed ludźmi…” – myśli sobie Castiel wcinając lunch. To naprawdę kłopotliwe, że można było zdradzić każdego w życiu w mniej niż godzinę i nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby tylko trzymać buzię na kłódkę. „Muszę się po prostu upewnić, że się znowu nie poślizgnę. Nie mogę tego zrobić ani Meg, ani rodzicom… To jest po prostu… złe”.
Potem słyszy w swoim uchu jakiś głos i aż drga, wyrwany z zamyślenia ciepłym oddechem i tym jedwabistym, głębokim głosem. Castiel zsuwa się ze stołka, byle dalej od Deana i niemal go przy okazji przewraca.
- J-Jezu Chryste, panie Winchester… nie może pan tego ludziom robić.
Próbuje to wyśmiać, trzymając dłoń przy piersi, a po ustach błąka mu się niepewny uśmiech. Cas wraca do stołu i siada z powrotem na krześle, odstawiając swój lunch i kiwając na Deana, by usiadł naprzeciwko.
- Nie ma pan dziś ze mną zajęć… co więc pana sprowadza? Czy ma pan pytania odnośnie zadania?
Zadanie było proste, wystarczyło wypisać swoich ulubionych artystów, jaki mieli na ciebie wpływ lub czy cię do czegoś zainspirowali; coś, dzięki czemu mógł wybadać nie tylko, jak daleko każdy z uczniów posunął się z historią sztuki, ale też, co tak naprawdę lubili.


Dean uśmiecha się widząc reakcję Casa i przyjmuje jego zaproszenie, by usiąść po drugiej stronie stołu.
- Hmmm..., nie, psorze, nie naprawdę… - mówi z fałszywym namysłem i wzrusza ramionami. – Obciągnąłem sobie wczoraj wieczorem myśląc o tobie.
Castiel krztusi się kanapką, a Dean opiera się o krzesło i pozwala spojrzeniu błądzić nieobecnie po klasie. Kiedy ponownie spogląda na nauczyciela, policzki Castiela są wściekle czerwone, a Deanowi naprawdę zaczyna się ten wygląd podobać. Dean wydyma usta i unosi zadziornie brew pochylając się nad biurkiem i patrząc Castielowi w oczy.
- Co ty na to, żebyś przestał udawać, że piątkowa noc się nie wydarzyła… i pozwolił mi pokazać, jak bardzo za tobą tęskniłem?
Wtedy wyciąga rękę, bierze dłoń Castiela i wsysa jeden z palców do ust, zamykając oczy i pocierając ciepłą skórę językiem.


Castielowi szerzej otwierają się oczy, gdy Dean bierze go za rękę, ale w chwili, gdy usta chłopaka zaciskają się wokół jego palca, wstrząs rozkoszy przeszywa mu kręgosłup i uderza wprost w jego fiuta, gwałtownie sztywniejącego mu w spodniach. Jęczy z zaskoczenia, zanim jest w stanie to powstrzymać, oczy zamykają mu się trzepotliwie, gdy Dean swymi zdolnymi ustami obrabia mu palec. Dotyk zębów na skórze sprawia, że Castiel aż się skręca, mając w spodniach znacznie ciaśniej, niż jeszcze chwilę wcześniej. Kiedy Dean podnosi wzrok i swoimi pięknymi oczami napotyka wzrok Castiela, Cas może jedynie przełknąć Garłowy jek, który tak bardzo chce się z niego wydostać.
„On mnie kiedyś zabije” – myśli Cas, po czym oblizuje usta i mówi cichym schrypniętym głosem.
- Dea… panie Winchester… - odchrząkuje i odsuwa swoją dłoń, ukrywając jej drżenie przez zaciśnięcie jej w pięść na kolanach; przyciska ją do swojej erekcji i próbuje ukryć drżenie przebiegające przez całe jego ciało. – Nie.. niezależnie od tego, co stało się w piątek… nie możemy… ja nie mogę tego zrobić. Jesteś teraz moim uczniem – przełyka ciężko i spogląda na swoją niedokończoną kanapkę. – A ja nie mogę… i nie zrobię tego.
Mimo to głos Castiela jest słaby i cichy, jakby walczył, aby w ogóle zaprotestować głośno.


Dean słucha niezbyt przekonujących wymówek Casa; słowa są równie słabe, jak jego fizyczne opanowanie. Kiedy nauczyciel kończy, Dean kiwa głową i unosi swoją dłoń do własnych ust, wodząc po nich jednym z palców. Wysuwa język i liże palec na całej długości, nie spuszczając z drugiego mężczyzny wzroku. Widzi, jak bardzo Cas jest pobudzony i jak każdy jego ruch tylko ten stan pogarsza, co go nieskończenie cieszy. Wreszcie odkłada dłoń z powrotem na kolana, delikatnie głaszcząc się po erekcji i spoglądając na Castiela w połowie z frustracją, a w połowie z rozbawieniem.
- Cokolwiek pozwoli panu spać w nocy, psorze…
Potem wstaje, odwraca się i schyla, by podnieść torbę, więc Castiel ma najlepszy możliwy widok na jego tyłek.
- Do zobaczenia jutro.


W chwili, gdy Dean opuszcza salę, Castiel poprawia sobie ubranie, wydając cichy, zdyszany pisk z powodu bólu członka wciskającego mu się w zamek. To było coś szalonego, że Dean Winchester, jego uczeń płci męskiej, NASTOLATEK, doprowadzał go do takiego stanu. Był ciągle na krawędzi i spędził większość dnia próbując bezskutecznie nie myśleć o Deanie. Cas wzdycha i przeciera dłonią twarz, postanawiając, że coś trzeba będzie wymyślić, bo robiło się nieciekawie. Czuł się niewygodnie wiedząc, że Deanowi wystarczyło tylko unieść brew, a jego ciało gorliwie reagowało. Reszta dnia mija szybko; Cas przygotowuje się do kolejnego rysowania z natury, a potem robi zakupy w centrum handlowym na ulicy, na której mieszka. Zżerało go poczucie winy, więc jakimś sposobem doszedł do wniosku, że pomogłoby mu być bardziej uważającym względem Meg. Przynajmniej odrobinę. Dlatego robił zakupy na obiad; mimo to jego umysł wciąż wracał do Deana i jego piegów, zawadiackiego uśmiechu, tego, jak zdawał się z gwałtowną uwagą słuchać tego, co Castiel opowiedział klasie o osobistych zainteresowaniach dotyczących historii sztuki, wspinaczki górskiej i dobrze przyrządzonych cheeseburgerów.


Dean spędza resztę tygodnia postępując tak, jak zaczął. Za każdym razem, gdy on i Cas „przypadkowo” spotykali się w korytarzu, Dean upewniał się, by zademonstrować, jak bardzo tęsknił, a lekcje graniczyły z torturą. Dean na każdej lekcji zajmował krzesło na środku ostatniego rzędu, na które Castiel miał bezpośredni widok, a Dean niemal każdego dnia rozmyślał o nowych sposobach uwiedzenia swego nauczyciela. Po długim i wyczerpującym weekendzie wypełnionym wielogodzinną masturbacją i mokrymi snami Dean jest z powrotem w pracowni plastycznej Castiela, siedząc na swoim krześle i czekając, aż nauczyciel spojrzy w jego stronę. Dziś postanowił posunąć się o krok dalej. W zeszłym tygodniu zatrzymał się na dotykaniu się przez dżinsy, ale Castiel nie pękł, więc gdy Dean odpina guzik spodni i wślizguje do środka dłoń, by pogładzić swą erekcję przez bokserki, uważnie obserwuje twarz Castiela. Zamyka swoje oczy i wpycha dłoń pod bokserki, lekko jak piórko wodząc zimnymi palcami po gorącej skórze i sapiąc leciutko.


Na ułamek sekundy oczy Castiela otwierają się szerzej i nerwowo oblizuje usta, po czym odchrząkuje i kontynuuje lekcję, tylko głos ma nieznacznie głębszy i bardziej szorstki, niż wcześniej. Przechodzi obok Deana robiąc obchód wokół sali i rozmawiając, po czym kładzie przed nim list, uważając, by nie dotknąć chłopaka. List jest prosty, napisany schludnym pismem Castiela – „zobacz się ze mną po zajęciach”. Reszta klasy pakuje się szybko, kiedy rozbrzmiewa dzwonek, i uczniowie po kolei wychodzą; Castiel wie, że Dean zostanie, więc nie sprawdza pokoju, zanim zatrzaśnie drzwi i je zakluczy. Castiel odwraca się z pociemniałymi oczami; serce opuściło mu klatkę piersiową i postanowiło przenieść się do gardła, zaciskając je niemal boleśnie i utrudniając mówienie.
- Panie Winchester.
Gestem skłania chłopaka, by dołączył do niego na przedzie sali, i opiera się o biurko, krzyżując ręce na piersi. Castiel nie wygląda na zbyt odprężonego; sztywna postawa pasuje do czarnych spodni, szarej koszuli z długimi rękawami i czarnej kamizelki.


Kiedy Cas wręcza mu liścik, Dean uśmiecha się do siebie, wyciąga rękę i zapina się ponownie, niecierpliwie czekając na koniec lekcji. Dzwoni dzwonek, klasa pustoszeje, a Dean czuje, jak coś mu się ściska w piersi, kiedy Castiel wstaje i zamyka drzwi za ostatnim uczniem. Podąża za jego gestem, wstając i idąc powoli alejką między stołami, cały czas wpatrując się w sztywną postać nauczyciela i jego niebieskie oczy skupione teraz na jego zielonych. Zatrzymuje się w odległości mniejszej niż dwóch stóp od niego i nieznacznie przekrzywia głowę, mając wciąż na ustach ten prowokacyjny uśmiech.
- Chciał mnie pan widzieć, panie Novak?


Castiel mruży oczy spoglądając na Deana i próbując wyglądać na poważnego i zirytowanego, nawet jeśli ma wrażenie, że Dean zaczyna być w stanie przejrzeć tę fasadę.
- Dean… nie możesz tego wciąż robić. Ten flirt jest niewłaściwy i nas obu wpędzi w kłopoty – marszczy się w stronę Deana i jakby nieco klęśnie nad biurkiem. - … dlaczego to w ogóle robisz? Przecież nieźle wyglądasz, mógłbyś sobie poderwać któregokolwiek z uczniów… - Castiel opuszcza ręce do boków, ramiona mu wyraźnie opadają, a twarz przybiera zmęczony wyraz, gdy uciska sobie nasadę nosa. – Dean… nie chcę cię wyrzucać z zajęć… ale ktoś zauważy twoje… wybryki…


Dean słucha słów Casa, potem opuszcza głowę i spogląda na jego ciało – dłonie ma zwinięte w pięści. Widzi, że ramiona mu nieznacznie drżą, a kiedy ponownie spogląda w górę, widzi, że drży również dolna warga Castiela.
- Och, zaufaj mi, psorze… wiem, jakie… wrażenie wywieram na ludziach… i wiem, że nie jesteś wyjątkiem – tym razem zatrzymuje dłoń przy sobie, skupiając się na tym, by zmusić Castiela do działania, do zrobienia czegoś z własnej woli. – Wiesz, nie mam problemu z tym, że mnie wyrzucisz. Ale w ten sposób się mnie nie pozbędziesz. Powiedziałem ci już wcześniej, Cas – pragnę cię. A ja zawsze dostaję to, czego pragnę.


Castiel gapi się na Deana; absolutna pewność siebie, jaką wręcz chłopak ociekał, już nie była tylko zadziorna, lecz graniczyła z arogancją. Marszczy się, oblizuje usta i odsuwa się od biurka, trzymając ręce na biodrach i z bliska patrząc Deanowi w oczy.
- A gdybym się poddał? Co wtedy? Znowu cię będę mógł przelecieć? - Castiel robi kolejny krok w kierunku Deana, potem następny i wyciąga ręce, z każdym krokiem popychając chłopaka w tył, na najbliższą ścianę. Tam go przyszpila, mocno ściskając ramiona Deana. – Czy wtedy miałbyś mnie dość? Gdybym się poddał i wziął cię tu, w mojej klasie, ostro i szybko jak w klubie, rżnął, aż byś był obolały i drżący – czy wtedy czułbyś się zadowolony?
Castiel marszczy się, twarz wykrzywia mu gniew, gdy warczy na Deana; jest na granicy wytrzymałości po tygodniu nieustannego drażnienia oraz niepoprawnych snów na jawie i fantazji. Każdą jedną z nich powodowało piegowate widmo stojące przed nim; widział go w różnych pozycjach i miejscach, ale zawsze chętnego, zawsze gotowego, zawsze krzyczącego imię Casa, gdy dochodził. Serce mu wali, oddech się łamie, a jego oczy szukają oczu Deana. Cas waha się jeszcze przez chwilę, potem rusza do przodu i całuje Deana, jego ciało przytula się do drugiego, ręce po obu stronach twarzy Deana trzymają ją mocno.


Nieprzyzwoita rozmowa, co? Kto by powiedział…
Dean dopuszcza Casa do siebie, pozwala mu pożerać swoje usta tak, jak to obaj wiedzieli, że pragnął już od tygodni. Jego własne ręce leżą nieruchomo i płasko na ścianie, gdy język drugiego mężczyzny wślizguje się do jego ust i dalej pogłębia pocałunek. Zajmuje to trochę, nawet kilka minut, aż wreszcie Cas się odsuwa, dysząc, dygocząc i wyglądając na całkowicie zachwyconego; usta ma czerwone i zapuchnięte od pocałunków.
- Nie – wreszcie wydusza z siebie Dean; powieki mu trzepoczą, gdy czuje podniecenie omywające mu ciało; czuje, jak wpłynął na niego jeden pocałunek. – Nie byłbym zadowolony… a ty – ty też byś nie chciał, bym był, prawda, psorze?
Tym razem nie ma zadziornego uśmiechu, nie ma zadowolenia z siebie, nie ma zachowywania się z wyższością. W tej konkretnej chwili jest zwyczajnie oczywiste, jak bardzo Dean pragnie tego mężczyzny i ile jest w stanie w tym celu zrobić; to go przeraża. Pierwszy raz Dean uświadamia sobie, jak się zatracił; jak jest zdesperowany, aby Castiel go dotknął, aby go pragnął.
Pochyla się lekko do przodu, ustami zaledwie dotykając ciepłego policzka Castiela, a potem jego ucha, i szepcze:
- Nikt nie musi wiedzieć…


Castiel też się zatracił; zatracił się w uczuciach, które przejmują kontrolę nad jego ciałem z każdym oddechem wypełnionym zapachem Deana. Czuje się jak nie on, ciało drży mu bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej; jest bardziej podniecony, niż kiedykolwiek wcześniej. Cas jęczy w szyję Deana i ociera się biodrami o biodra chłopaka; zamyka oczy, gdy jego ręce zaciskają się przy ścianie, drapiąc żółknącą farbę paznokciami.
- Dean…
W tej właśnie chwili dzwoni dzwonek i rozlega się głośne walenie w drzwi, gdy następna klasa chce wejść do zamkniętego pokoju i nie może. Cas odsuwa się od Deana wściekle zarumieniony, szybko poprawia sobie ubranie i idzie do drzwi.
Upewnia się, że Dean już się pozbierał, po czym otwiera drzwi, bu wpuścić grupę do środka, uśmiechając się i pozdrawiając skinieniem każdego, gdy się gramolą do środka w grupach dwu- lub trzyosobowych i zajmują miejsca. Cas spogląda na Deana i raz uprzejmie kiwa głową, po czym przechodzi na przód sali i zwraca się do uczniów, którzy właśnie zaczęli wchodzić.
- Dobra, wszyscy zajmujcie miejsca; dziś nie mamy za dużo czasu, a za to sporo materiału do przerobienia!
Patrzy na Deana, gdy chłopak opuszcza salę, przełykając ciężko przypływ podniecenia, który przeszywa go, gdy oblizując usta czuje na nich smak Deana.


Dean jęczy z rozczarowaniem, kiedy dzwoni dzwonek i Cas otwiera drzwi następnej klasie. Udaje się do wyjścia, zatrzymując się, gdy już stoi w drzwiach, i odwracając jeszcze raz. Trzyma rękę na biodrach, zaledwie cale od centrum ciała. Przymyka oczy, wypowiada bezgłośnie „złapię cię później” i wychodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:46, 18 Sty 2013    Temat postu:

antique napisał:
A ja się właśnie zasłodziłam. Ojezusie, ale się zasłodziłam~!
[link widoczny dla zalogowanych]

Hmhm, to jakoś powiązane z ostatnim epem...? Jutro sobie przeczytam :3

//Edit
Kyaaa, jest, jest! :D
NIKT mi w to nie uwierzy po pierwszym rozdziale, ale srsly, nie mogłam się dzisiejszej porcji MT wręcz doczekać i to ze względu na FABUŁĘ.
Nioh, milknę, czytamy! *przybranie rozanielonego wyrazu twarzy nigdy nie było tak wymowne.*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Pią 22:49, 18 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Linmarin
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inowrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:24, 18 Sty 2013    Temat postu:

To. Było. Genialne.
Kocham takiego Deana, KOCHAM. Ta cała sytuacja, napięcie, bogowie, ledwie pamiętałam o oddychaniu. To jest cudowne, po prostu cudowne, jak bardzo wpłynęła na nich jedna noc razem. Nie zwyczajowe, ficowe było miło, sex sympatyczny, ale coś oprócz tego mnie urzekło w tej drugiej osobie. Nie, to był najdzikszy, najlepszy seks w ich życiu i teraz oboje mają w głowie taki cudowny, magnetyczny popierdolnik, ze serce mi trzepocze o żebra. Matko, to jak o sobie ciągle myślą, co pociąga za sobą głęboko fizyczne reakcje. Jestem ZACHWYCONA. Pat, nie mogę zebrać myśli, muszę to przeczytać jeszcze raz, żeby napisać cokolwiek sensownego, ale jestem nieziemsko zachwycona. Wszyściuteńkim. Tym, jak na siebie trafili, ich reakcjami, cholera, nawet reakcją Casa na myśl, ze Dean jest niepełnoletni. I tym, co mu wyprawiał na lekcjach, No po prostu... Jestem nieludzko podjarana, wciągnęło mnie tak, ze przy następnej części pogryzę monitor. Hell, WSZYSTKIE Twoje tłumaczenia KOCHAM, czego dowodzi choćby fakt, jak je zaczytuję na śmierć, ale... *.* MT and I share a more profound bond :D
Genialne Pat. Genialne.
Bogowie, a jak żywiołowo zareagował na koniec, nie spodziewałam się, myślałam, ze wyrzuci bezceremonialnie biednego Deana za drzwi, epicko cudne. Matko... xD

//Edit
Czekałam na ten rozdział jak na szpilkach, i zapomniałam o linku, na który trafiłam.
[link widoczny dla zalogowanych]
Na razie nieczynna, ale powstaje~ Destielowa strona.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Pią 23:39, 18 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:30, 18 Sty 2013    Temat postu:

Dziękuję :))) jutro po kinie biorę się za trzeci. I chyba zmienia mi się nastawienie - z " o cholera, co ja tłumaczę?!" na "będzie niezły ubaw" :)))

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:42, 18 Sty 2013    Temat postu:

Będzie ubaw, będzie ubaw!

Jezu, Pat, ja zapamiętałam ten rozdział~ ha, inaczej. Znaczy... o jezu, myśli zebrać nie mogę! Pamiętałam, że jest napięcie, że Dean robi wszystko, żeby Casa uwieść, że Cas się miota, że Dean się frustruje, ale~ wow. O kurwa. To absolutnie przeszło moje oczekiwania. Nie spodziewałam się, że to będzie takie~ wow. Zarumieniłam się i w ogóle zrobiło mi się gorąco. Powietrza, powietrza~! @_@
W ogóle, czytanie tego po naszemu jest... jest zajebiste. I nie da się porównać do żadnego innego fika. Bo MT to zupełnie inny kaliber i zupełnie inaczej powinno się go rozpatrywać. Powinnaś, wiesz, wyskrobać ostrzeżenie przed każdym rozdziałem: "autorka tłumaczenia nie bierze odpowiedzialności za wynikłe z lektury szkody w postaci przegrzania organizmu, zawału serca, problemów z oddychaniem i krążeniem, ogólnego podjarania i trwałych zmian na psychice."
Pat~ haa. To było dobre... (bardziej niż dobre, ale zasób słów mi się skurczył po lekturze @_@)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:46, 18 Sty 2013    Temat postu:

Jak dobre było, to dobrze :)

Edit: Linuś, mam kolejny pomysł na filmik :))) Tym razem piosenka Pink pt Try. Pasuje do sezonu 8.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Sob 9:18, 19 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:21, 19 Sty 2013    Temat postu:

Było o wiele baaaardziej niż dobrze, ale. No. Już to wiesz :D

Jezusie, trzeci rozdział... na samą myśl się rumienię @_@


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:52, 19 Sty 2013    Temat postu:

antique napisał:

Jezusie, trzeci rozdział... na samą myśl się rumienię @_@


Wierz mi, że ja też. Do tego jestem na świeżo po rozdziale ósmym (tak, poczytuję sobie na dobranoc), który mnie urzekł niezależnie od ilości seksu wewnątrz :)))


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patusinka dnia Sob 10:52, 19 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:36, 19 Sty 2013    Temat postu:

A piąteczkę pamiętasz? :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:21, 19 Sty 2013    Temat postu:

O tak :)))

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:24, 19 Sty 2013    Temat postu:

Oh, this is gonna be so much fun :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:51, 19 Sty 2013    Temat postu:

Wiem, ale wcześniej czeka nas 20-stronicowy! rozdział 4 (przynajmniej wg mojego wydruku). A trzeci ma 18...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
antique
BoysLove Team


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:55, 19 Sty 2013    Temat postu:

Skarbie, wszystko będzie fun :D I trójeczka, i czwóreczka, i piąteczka, i ósemka, i trzynastka, i bliżej niezidentyfikowany angstowo-wowiasty rozdział i każdy pomiędzy :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusinka
Yaoi! YAOI!


Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Balbriggan, IE
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:06, 19 Sty 2013    Temat postu:

Zastanawia mnie tylko, ile czasu zajmie mi przełożenie całości...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum BoysLove ma już 10 lat na karku! :D Strona Główna -> Pogaduszki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 160, 161, 162 ... 616, 617, 618  Następny
Strona 161 z 618

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin