|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Wto 21:41, 10 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Życie, jak zwykle. Możliwe, że jednak będę musiała rozejrzeć się za innym zajęciem. Może i ostatecznie wyniknie z tego coś dobrego, ale na razie nie chcę się wdawać w szczegóły. Na pocieszenie czytam sobie FOXFIRE... i wierzcie mi, dziewczyny, ten fik jest genialny...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:01, 10 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Bidulko :/ Wiesz, że jak już się coś zmieni, albo będziesz chciała pogadać, to ja już odzyskałam prąd i w ogóle? :X
Kwestią ficzków- wciąż czytam AS. Mam mało czasu, czytam sobie wieczorami, więc go jeszcze taptam, ale wciąga jak diabli.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:03, 10 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Obiecuję ci się wyżołądkować, jak będę miała wolne :/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 15:57, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Kiepsko słońce! :/ mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży; w ten czy inny sposób:*
Zaczęłam czytać Carry On. Pierwszy rozdział przeszłam z trudem, bo ilość samobiczowania się, braku poczucia własnej wartości i emocjonalnego angstu trochę mnie przytłoczyła. Ale czytam twardo. Pat, powiedz proszę, że to się nie skończy tak, że wszyscy się dowiedzą o prawdziwym źródle utrzymania Deana. To jest totalnie różna sytuacja od tej z All I've Got to Give i nie chce, żeby było tak samo, nie chce bo się boję, że wtedy będzie paskudnie. Uch :/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:20, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Z tego, co pamiętam, to chyba tylko Gabriel wie... Czytałam ten fik tylko raz i nie wszystko pamiętam. Ale występuje zdecydowany happy end :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:58, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
*pufff!* OMG Misha i Jensen się kłócili i kłócili a potem Misha był DUPKIEM a potem Jensen zasugerował, że może to Misha zabił swoją siostrę a potem... I nagle... A potem... O____________O *pufff!*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Śro 18:15, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Mówiłyśmy ci - zacznie się z hukiem :)))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Śro 18:55, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Nie spodziewałam się, że to będzie huk ciała spadającego na łóżko :X OMG, oboje jesteście dupkami. Misha bardziej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Śro 19:47, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
A to jeszcze nie konieccc :DDD
Jestem padnięta i zrezygnowana. Wyślijcie mi odrobinę wsparcia duchowego na pocieszenie...
Skończyłam FOXFIRE BLOSSOM, polecam każdej z was, choć momentami te ich rozmowy przyprawiały mnie o próchnicę. Ja lubię słodycze, łącznie z tymi fikowymi, ale w fikach almaasi jest coś szczególnego. Za dużo i już masz mdłości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:08, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
To Lin jest tutaj specjalistką od rozgniatających gifów (patrz -> poprzednia strona XD) i kojących serce picspamów, ja mogę tylko przesłać Ci mnóstwo uścisków, a wsparcie duchowe śmiało czerp ode mnie wiaderkiem, kochanie :3
Pat, jeśli Lin tak entuzjastycznie zareagowała na pierwsze zbliżenie, to wyobrażasz sobie co się stanie, jak dojdzie do rozdziału piątego i tego, co zrobił bardzo niecierpliwy Misha? I jeszcze chetniejszy Jensen? Jezu, obawiam się, że nam forum wybuchnie, a z Lin nie zostanie już nic. Młahaha :3
(Also, jestem tępa straszliwie, albo nie ogarniam najprostszych rzeczy, ale niech ktoś mi wytłumaczy jak na AO3 działa opcja bookmark? XD)
A co do Carry On. Trudno by było, żeby Gabe nie wiedział, skoro ustawił całą sprawę XD Ale, um, uspokoiłaś mnie. Znaczy wciąż będę z lekką dozą niepewności zerkać na ostrzeżenia przed każdym rozdziałem, ale cieszę się, że to nie wyjdzie na jaw. Uff. Bałam się trochę tego fika, znaczy głównie bałam się tego wątku D/s. Bo można go napisać bardzo, bardzo dobrze. Albo bardzo, bardzo źle, co zdarza się częściej. A tu autorka potraktowała sprawę bardzo poważnie i widać, że odrobiła zadanie domowe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Śro 21:24, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Nie powiem ci nic w kwestii zakładek na AO3, bo jeszcze niczego sobie nie założyłam :)
Co do Lin, pewnie będzie histeria porównywalna z Point Pleasant.
A ja mam dla was pierwszą część z dwóch pewnej uroczej historyjki :D Druga część pewnie jutro.
LISTY
1 LISTY
Nadeszła kolej Sama na zrobienie prania.
Sterczał w pralni, pokrótce sprawdzając kieszenie w każdej parze dżinsów i w każdej koszuli. Nie spodziewał się niczego znaleźć; obaj zazwyczaj byli uważający i wyjmowali wszystko przed wrzuceniem brudnych ubrań do worka, jaki służył im za kosz. Nawet Cas, od kiedy zaczął nosić więcej, niż tylko swój garnitur, nabrał tego zwyczaju.
Sam trafił palcami na coś w kieszeni ulubionych dżinsów Deana, ostatnio noszonych w trakcie szczególnie brutalnych łowów, które wszyscy z radością zakończyli. Zatrzymał się na chwilę, po czym wyjął to coś.
Była to kartka papieru, mocno pognieciona, krucha i zabłocona. Sam rozwinął ją z ciekawością, myśląc, że była to może lista zakupów lub coś podobnego, i chciał sprawdzić ją przed wyrzuceniem.
Faktycznie, była to lista, ale nie zakupów. Nawet nie tych potrzebnych do worków złego uroku czy zaklęć.
Nie widniało na niej zbyt wiele, już raczej tylko krótkie przypomnienia; odniesienia, które, jak Sam był pewien, zrozumiałoby tylko dwóch ludzi na świecie; samoponiżające się pytania, gwałtownie poprzekreślane; inne, poważne pytania; a na samym dole, małym, nieco rozchwianym, ale znajomym pismem, widniały wypisane dwa cele, które sprowadzały się do zdań „pocałuj go” i „powiedz mu”. Zostały podkreślone na niebiesko i wyraźnie już po tym, jak napisano pierwotną wiadomość.
Nawet bez nieustannych odniesień do krawatów i anielskości nie trzeba było geniusza, aby odgadnąć imię, którego Dean starannie nie napisał.
Sam zamknął oczy, przypominając sobie dzień sprzed trzech tygodni, kiedy to Cas dosłownie spadł im z powrotem na karki. Był w złym stanie, nieprzytomny i zakrwawiony, ale żył.
Gdyby Sam wcześniej miał jakieś wątpliwości co do uczuć Deana wobec Casa, zniknęłyby one w obliczu reakcji brata. Dean uparł się zanieść Casa do motelu, w którym się zatrzymali, i prawie na krok go nie odstępował, jeśli nie liczyć jedzenia i spania. Sam tym razem przezornie trzymał dziób na kłódkę; wiedział, że nie było to coś, co mogło służyć za materiał do żartów. Ten punkt w zbroi Deana był za słaby, aby znieść choćby najlżejszą drwinę, a jednak zbyt cenny, by go niszczyć.
Cas obudził się trzy dni później i od tamtej chwili Sam nie był w stanie zliczyć, ile razy Dean otwarł usta, aby coś powiedzieć, i potem zamykał je bez słowa. Te chwile zdarzały się coraz rzadziej w miarę, jak sytuacja się przeciągała, aż wreszcie ustały całkiem w zeszłym tygodniu. Czy właśnie to Dean próbował powiedzieć?
Sam przygryzł sobie usta i pożałował, że to zobaczył. To nie było przeznaczone dla jego oczu.
Złożył kartkę ostrożnie wzdłuż zgięć i włożył bezpiecznie do swojej kieszeni w koszuli.
Wrzucił spodnie do pralki i kontynuował swe zajęcie, a cienka kartka ciążyła mu na piersi.
Nie minęło dziesięć minut, zanim natrafił na spodnie, które Cas nosił na tych samych łowach, i znalazł w kieszeni kolejną zgniecioną kartkę, Gdy tylko Sam jej dotknął, już WIEDZIAŁ.
Mimo to, gdy już z roztargnieniem wrzucił dżinsy do pralki, rozwinął tę kartkę, aby sprawdzić, co napisał Cas.
Lista była zupełnie podobna, a jednak całkowicie się różniła od listy Deana; była jej prawie lustrzanym odbiciem, i kończyła się powtarzającymi się i wypisanymi różnymi kolorami przypomnieniami „nie mów mu, nie mów mu, nie mów mu”.
„Nie szkodzi, że cię nienawidzi, tak długo, jak długo możesz mu zapewnić bezpieczeństwo.”
Sam poczuł, że serce lekko mu się złamało z powodu anioła, którego przywykł nazywać przyjacielem. Do licha, Cas był więcej niż przyjacielem, był członkiem RODZINY.
Sam zwinął listę z powrotem, czując się podwójnie winnym z powodu tego, że ją przeczytał tak, jak listę Deana. Wsunął ją w kieszeń spodni nie chcąc, by się pomieszały, i dalej sortował brudy, choć jego myśli krążyły daleko od tego zadania.
Nie umiał przestać o tym myśleć.
Całe to napięcie między Deanem i Casem, te ciągłe, pełne tęsknoty spojrzenia odwzajemniane o sekundę za późno, oraz Dean i Cas, jeden niezdolny powiedzieć czegokolwiek, co by przełamało ten stan rzeczy, a drugi nie chcący rozmawiać. Cas, tak rozpaczliwie spragniony jakiegokolwiek dotyku, tego, by Dean się do niego uśmiechnął, próbujący się zadowolić ochranianiem Deana przez cały czas. I Dean, zbyt upośledzony emocjonalnie, aby zmusić się do mówienia.
Sam wiedział, że ci dwaj mogli się nawzajem uszczęśliwić. Widział to. Widział to w delikatnych uśmiechach, jakie Dean posyłał Casowi, kiedy myślał, że nikt nie patrzył, w tym prawie pełnym szacunku, tęsknym błysku, jaki pojawiał się we wzroku Castiela, kiedy przestawał uważać. Słyszał to w strachu w głosie Deana, kiedy Casowi groził jakikolwiek potwór, na którego polowali w tym tygodniu, i w tym, jak Cas gwałtownie reagował, kiedy tylko Dean był ranny. Sam słyszał to w nocy, kiedy budził się, aby iść do łazienki, w szumie skrzydeł znikających tuż przed tym, zanim otwarł oczy.
W tym wszystkim było wiele miłości, a Sam miał pewność, że jedynymi, którzy tego nie widzieli, byli sami Cas i Dean.
Obaj mogli tańczyć wokół siebie w nieskończoność, nieustannie omijając problem i stale sobie wszystkiego odmawiając, dopóki nie przytrafiłoby się jedno z dwóch: albo któryś z nich zostanie pobudzony do działania, albo rozstaną się na dobre, niezdolni dłużej znosić ten ból wzajemnej bliskości. Albo, co gorsza, tym pobudzeniem do działania byłaby śmierć jednego z nich lub obu i wtedy byłoby za późno.
Sam nie chciał nawet myśleć o tym, jak Dean odcierpiałby śmierć Casa (kolejną) albo jak Cas (czy też on) znieśliby umierającego Deana (ponownie). Śmierć może i była łatwa, ale nie można było bez przerwy oczekiwać zmartwychwstania.
Każda śmierć mogła być ich ostatnią i Sam nie chciał wiedzieć, co by się działo, gdyby Dean lub Cas umarli i nie wrócili.
Trzeba ich tylko było nieznacznie popchnąć.
Sam uznał, że mógłby to zrobić. Teraz listy ciążyły mu mniej, niemal rozgrzewały się w oczekiwaniu, a mężczyzna zamknął wieko pralki.
Kiedy kwadrans później pojawił się poirytowany i spięty Dean, chcąc wiedzieć, czy Sam nie znalazł w jego dżinsach z łowów sprzed dwóch dni jakiegoś papieru, brat bez namysłu podał mu listę Castiela.
Gdy wieczorem zobaczyli Casa na kolacji, Sam odczekał, dopóki Dean nie poszedł do łazienki, po czym wyjął listę brata z koszuli i podał ją Casowi.
A potem zaczął czekać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:17, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
patusinka napisał: | Jestem padnięta i zrezygnowana. Wyślijcie mi odrobinę wsparcia duchowego na pocieszenie... |
Słonko, wysyłam tyle pozytywnych wibracji, ile przedrze się przez ten wiatr. Poza tym jestem pewna, że ze wszystkim dasz sobie radę, ile by Cię to nie kosztowało (oby jak najmniej). Trzymaj się tam...!
patusinka napisał: | Skończyłam FOXFIRE BLOSSOM, polecam każdej z was, choć momentami te ich rozmowy przyprawiały mnie o próchnicę. Ja lubię słodycze, łącznie z tymi fikowymi, ale w fikach almaasi jest coś szczególnego. Za dużo i już masz mdłości... |
*zamiera w pozycji charta wystawiającego zwierzynę* Słodkości? Słodkości? Zarazrzygnętęcząsłodkości?
Antique, cieszę się, że pozytywnie znajdujesz moje gify :D :D :D
antique napisał: | Pat, jeśli Lin tak entuzjastycznie zareagowała na pierwsze zbliżenie, to wyobrażasz sobie co się stanie, jak dojdzie do rozdziału piątego i tego, co zrobił bardzo niecierpliwy Misha? I jeszcze chetniejszy Jensen? Jezu, obawiam się, że nam forum wybuchnie, a z Lin nie zostanie już nic. Młahaha :3 |
Jessusie ._. Zdechnę na tym ficzku. Ale srsly, jak na razie nic nie wskazuje, że im przydarzy się chociażby jeszcze jeden raz, nie mówiąc już o czymś poważniejszym. Misha go olewa, Jensen chyba trochę dziwnie się z tym wszystkim czuje, nie wiem czy jestem bardziej zomajgadowana niesamowitą FABUŁA czy tym, co i jak im się tam do cholery wyklaruje. Also, zdecydowanie za mało literek jest poświęcone postaci Bunny :'D
A teraz ta cudownie niespodziewana wrzuuuuuuuta...! @.@
//O dobrzy bogowie, PAT. Jestem taaaka szczęśliwa, że ktoś napisał ficzka odnoszącego sie do tych kartek, ze tego ficzka znalazłaś, i dobry Boże, że tłumaczysz...! Jest CUDOWNY. Zrobiło mi się takie coś bardzo dziwnego z sercem. Tak równocześnie ciepło i jakby się trochę połamało *^* Waaah! wsbjenbjenvwnvjenbiwvjwnvj Cudowności Dx Dx Dx Czuję nieprzemożną potrzebę zrobienia czegoś, bo zaraz zacznę chlipać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Śro 22:34, 11 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
antique
BoysLove Team
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 3648
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:36, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Twoje gify znajduję wręcz zajebiście pozytywnie XD
Linek, jak tylko akcja przyśpieszy, to serio nie będziesz wiedziała gdzie ręce wsadzić. Ten fik jest pod tym względem mistrzowski, nie masz chwili czasu, żeby się nudzić. Ani na miejscu zbrodni, ani w łóżku, ani w trakcie dochodzenia, ani nigdzie pomiędzy; coś wspaniałego. A Bunny~! Pozytywnie rozwala system. Generalnie nie lubię psów, w razie gdybym nie dość dobitnie wyraziła swoje uczucia względem nich, ale Bunny mam ochotę uściskać <3
A ja z ciekawości spojrzałam, że moja grafomania właśnie dobiła do 12 tysięcy słów. Brakuje mi odwagi, żeby przeczytać całość w razie gdyby się okazało, że zmasakrowałam temat i zmarnowałam czas XD
Also, zna ktoś jakieś radio online, niekoniecznie polskie, które puszcza klasyczny rock? Słucham kanału na stronie Antyradia, ale wkurza mnie, że w kółko puszczają to samo ^^'
Idę czytać wrzutę :3
//Nie wiem, czy istnieje odpowiednia onomatopeja (Lin jest na dobrej drodze XD), która określiłaby dokładnie jak wspaniały jest fakt, że ktoś postanowił dopisać fika do tych list. I jak boska jest Pat za przetłumaczenie tego maleństwa @_@ jaki cudem można w tak krótki tekścik wrzucić tyle różnych emocji? Uch, uch, ja chcę wiedzieć co dalej, najlepiej na wczoraj @_@
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez antique dnia Śro 22:42, 11 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
patusinka
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 03 Wrz 2007
Posty: 6911
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Balbriggan, IE Płeć:
|
Wysłany: Śro 22:43, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Bunny jest fajna. Choć usiłowałam ją sobie wyobrazić i mi nie wyszło...
Lin, tam są POTWORNE słodkości. Choć nie cały czas, obaj panowie mają na karku niejedno kłamstwo...
Część druga jednak dzisiaj :D
2 POWIEDZ MI
Dean już od wielu dni nie sprawdzał swojej listy.
Lubił ją czytać przynajmniej raz w tygodniu, choć słowa zapamiętał już miesiące temu. Czytanie jej pomagało bardziej, niż tylko przypominanie sobie; dodawało mu odwagi i przypominało, że był Deanem Winchesterem, kobieciarzem nadzwyczajnym, a Cas nie był pierwszym aniołem, którego zdołał z sukcesem zaciągnąć do łóżka.
Ale w tym czymś z Casem – w uczuciach, których Dean usiłował nie nazywać, ale i tak wiedział – nie chodziło o seks. Seks był łatwy, nie przerażał w taki sam sposób, jak emocje, zaś Dean dawał radę ignorować aspekt „emocjonalny”, dopóki nie przychodziło mu stawać z Casem twarzą w twarz i dopóki nie próbował tego powiedzieć.
Słowa, które pragnęły paść mu z ust, były oklepane albo trudne albo zbyt romantyczne. Dean nie mógł ich powiedzieć; to nie były jego słowa, nie naprawdę, nawet jeśli tylko dlatego, że zazwyczaj takich rzeczy nie mówił. Co nie znaczyło, że tego nie czuł.
Chciał powiedzieć Casowi, naprawdę chciał, choćby tylko po to, aby zyskać potwierdzenie, że Cas nie czuł tego samego. Cas nie mógł, był aniołem, a jeśli by nie był, to Dean i tak wciąż był Deanem.
W głowie rozbrzmiał mu cichy głosik pytający „a co, jeśli Cas czuje to samo?”, ale go zignorował. Musiał, ponieważ nie stać go było na nadzieję, a potem na rozczarowanie w rzeczywistości. Nie w tej sytuacji.
Sam robił obecnie zakupy, a Cas był zajęty w niebie; nie było lepszej okazji. Wyjął kartkę z kieszeni i przesunął opuszkiem kciuka po jednej na pół gładkiej stronie. Raz czy dwa upuścił ją w błoto, ale nie widział już plamy i uśmiechnął się krzywo. Za długo ją przy sobie nosił.
Rozwinął ją ostrożnie, próbując nie rozerwać solidnie już zużytych zagięć.
Pismo na kartce nie było jego. Owszem, wyglądało znajomo, ale NIE BYŁO JEGO.
Dean już miał zmiąć kartkę, czując w sobie furię, i zażądać od Sama zwrotu swojej, kiedy jego wzrok wychwycił słowa „przestrzeń osobista”. Zatrzymał się z na pół zgniecionym papierem w ręce. Wygładził kartkę i zaczął czytać, a furia zniknęła, zastąpiona szokiem. Gardło mu się ścisnęło, kiedy dotarł do końca; pierś już go bolała jak gnieciona imadłem, a ostatnie trzy linijki wryły mu się w mózg jak wypalone tam cienkim laserem.
„nie mów mu”
„nie mów mu”
„nie mów mu”
- Kurwa – wymamrotał Dean zdruzgotanym głosem. Odłożył listę na materac, a ręce drżały mu od emocji, jakich się nie spodziewał. Przetarł sobie twarz, naciągając skórę, a potem przeciągnął dłonią po ustach. Nadzieja w nim bulgotała, mieszając się z szokiem i wywołując mdłości.
Jeśli to był dowcip, to bardzo, bardzo zły.
Jednak jeśli nie był to żart…
- Cas – powiedział, ciesząc się z tego, że przynajmniej jego głos był równy, choć emocje przypominały rollercoaster. Wiedział, że Cas się pojawi, i jednocześnie był przerażony i podekscytowany. – Hej, kolego… Muszę z tobą pogadać.
Pożałował tych słów w chwili, w której je wypowiadał. Cas może mu i kiedyś powiedział, że „dobre naprawdę się trafia”, ale obecna odpowiedź Deana była taka sama, jak wtedy: „nie za mojej pamięci”.
Ale, pomyślał, usłyszawszy szum skrzydeł Castiela, już wcześniej stawiali czoła niemożliwemu, więc mogli to zrobić ponownie.
- Wzywałeś? – zapytał go Cas z tyłu. Dean odwrócił się, a serce szalało mu w piersi. Zbliżały się rozstajne drogi, a jego rodzina miała z nimi fatalne doświadczenia.
Cas stał w dalekim kącie pokoju, ubrany w dżinsy i ciemnoniebieską koszulkę pod zawsze obecnym prochowcem. Od czasu do czasu nadal nosił garnitur i krawat, ale Dean podejrzewał, iż jego nowa słabość do wygodnych ubrań przypominała mu o jego życiu Emanuela. Dean z pewnością nie zamierzał uskarżać się na widok, choć oznaczało to, że musieli robić pranie nieco częściej.
- Tak – usłyszał sam siebie, podnosząc leżącą obok siebie kartkę i wstając. Podszedł do Casa i podał mu listę. – Sam to znalazł.
Cas ściągnął brwi i wziął listę, nie rozpoznając jej przez chwilę, ale Dean zauważył moment, w którym to nastąpiło. Jego nieznacznie opalona skóra alarmująco zbladła i chociaż mina zaledwie mu drgnęła, to dłoń faktycznie opadła mu do kieszeni. Dean usłyszał cichy chrobot papieru, stłumiony ubraniem, i uświadomił sobie, gdzie musiała się znajdować jego własna lista.
Czy Sam podmienił je celowo?
Dean postanowił zbadać tę myśl później, dużo bardziej zaniepokojony reakcją Casa niż tym, co mógł lub nie mógł zrobić Sam.
Cas spojrzał znad kartki prosto w oczy Deana. Wzrok zasnuwały mu zmartwienie i żal i BÓL, a emocje Deana zmieniły się ze zmartwienia o reakcję Castiela z samolubnych powodów na niesamolubne tak szybko, jakby ktoś pstryknął światło.
- Cas? – spytał, robiąc krok naprzód, podczas gdy Castiel zacisnął dłoń na liście, gniotąc papier.
- Sam powinien był mi to oddać – powiedział cicho Cas i znowu umilkł. Odwrócił się, tak spięty, jakby jego naczynie wciąż było nowe i nieznane. – A ty nie powinieneś był tego czytać.
Dean wzdrygnął się wewnętrznie, słysząc chłód w głosie Castiela, ale również nieprawdopodobną ulgę. Ulgę i przerażenie, ponieważ wiedział, że teraz przyszła jego kolej, by się odsłonić.
Mówiąc w przenośni.
Ale, gdyby wszystko poszło dobrze, to może nie tylko emocje Deana zostałyby dziś odsłonięte.
Dean odchrząknął i przełknął z wysiłkiem, aby odpędzić suchość w ustach, po czym wypchnął swoje fantazje z głowy. Chciał to zrobić poprawnie, nawet, jeśli miał alergię na emocjonalną szczerość, a to była jedna z najbardziej przerażających rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobił z własnej woli.
- Wiem – powiedział. Odchrząknął jeszcze raz i skinął głową w kierunku kieszeni Castiela. – Jeśli chcesz się odpłacić, to sądzę, że Sam dał ci moją. Musiał je pomieszać w pralni.
Cas znieruchomiał.
- Twoją? – spytał, wciąż spięty. Dean ponownie kiwnął głową, ostro i przelotnie, ponieważ czekanie go ZABIJAŁO.
Powietrze między nimi zgęstniało i płonęło; Dean miał wrażenie, że jeśli ruszyłby się o cal, to by spłonął. Patrzył z zapartym tchem, jak Cas zwinął swoją listę i sięgnął do kieszeni, by wyjąć zabłoconą, na pół zgniecioną kartkę, którą Dean rozpoznał jako swoją.
Cas gapił się przez chwilę na niego, po czym rozwinął papier i zaczął czytać. Dean widział, jak jego oczy biegały po linijkach, jak ostrożność przeszła w szok, a potem zgrozę.
Dean umiał dokładnie określić, kiedy Cas dotarł do końca, ponieważ anioł ostro wciągnął powietrze, a jego oczy nieznacznie mocniej się otwarły. Dean poczuł gorąco na twarzy, przypomniawszy sobie, że napisał „kochać”, ale nie umiał się tym przejąć. To była prawda i nie miał pojęcia, ile czasu mu zajmie powiedzenie tego głośno, ale chciał, by Cas też to wiedział.
Nie mógł oderwać oczu od Casa, kiedy tak czekał z walącym sercem, by anioł podniósł wzrok.
Cas przez długą minutę nie odrywał wzroku od kartki, skupiony na słowach tak, jakby usiłował je zapamiętać, ale wreszcie spojrzał w górę. Miał szeroko otwarte, pełne nadziei oczy, i niedowierzającą minę.
- Dean…? – spytał miękko i prawie szeptem, powoli robiąc krok naprzód. Teraz stali blisko, zdecydowanie w ramach swoich przestrzeni osobistych, i Dean czuł, jak ożyły mu wszystkie zakończenia nerwowe.
Kiwnął głową, niezdolny mówić, i niechcący spuścił wzrok na usta Casa. W tym gapieniu się teraz było zupełnie coś nowego, ponieważ teraz stanowiło ono wstęp bardziej do podejścia bliżej, niż zwyczajnie chęci zrobienia tego.
- Mówisz poważnie? – spytał Cas takim głosem, jakby nie za bardzo ośmielał się mieć nadzieję. Dean bardzo dobrze znał to uczucie. Przełknął ślinę.
- A ty? – zapytał.
Mina Castiela natychmiast zyskała na gwałtowności. Było to tylko subtelne zaciśnięcie szczęki, płomień w oczach, a z tej odległości Dean wyobraził sobie, że faktycznie poczuł, jak aniołowi podskoczyła temperatura.
- Tak – powiedział Cas zwyczajnie, ale stanowczo, jakby to nie podlegało dyskusji. W tym jednym słowie Dean usłyszał echo emocji tak głębokiej i potężnej, że aż przerażającej. Z drugiej stron jednak czuł coś równie potężnego rosnącego mu w piersi, wypełniającego go niemal do rozpęku, i pochylił się, by pocałować Casa, zanim słowa zaczęły wylewać mu się z ust.
Cas spotkał go w pół drogi i przez chwilę były to tylko usta, po czym Dean rozchylił wargi. Przesunął językiem po dolnej wardze Castiela, a anioł natychmiast zaprosił go do środka.
Dean nie wiedział, kiedy ich ciała pokonały resztę odległości – może w tym samym czasie, co usta – ale obejmował Casa w talii oboma ramionami, a Cas obejmował go przez plecy i wsuwał mu rękę we włosy, aby przyciągnąć go jeszcze bliżej do siebie. Anioł przejął kontrolę nad pocałunkiem, choć technikę miał chropawą, ale Deana to nie obchodziło.
Czuł na twarzy drapanie zarostu, niespodziewane, ale zaskakująco miękkie, i choć do chwili obecnej pozwalał sobie jedynie na całowanie kobiet, to było to, kurwa, fantastyczne. Może trochę dziwne, ale to był CAS i jedyne, co Dean mógł myśleć o całowaniu go, to TAK.
Ale potrzebował tlenu, więc oderwał się. Cas przez chwilę próbował za nim gonić, zanim sobie przypomniał, że ludzie musieli oddychać. Sam też lekko dyszał, choć bardziej z emocji, niż wysiłku.
Dean nie chciał przestawać, nawet dla nabrania powietrza, więc wciąż czuł się nieco oszołomiony, kiedy nachylił się ponownie.
Żaden z nich nie usłyszał podjeżdżającej Impali czy zauważył, że drzwi do pokoju stały otworem. Żaden z nich nie zauważył, kiedy Sam wsadził głowę do środka, otwierając usta z zamiarem poproszenia o pomoc przy wnoszeniu zakupów. Żaden nie dostrzegł, że Sam przystanął na chwilę i pogapił się zszokowany, ani nie zauważył uśmiechu tworzącego mu się na twarzy, zanim mężczyzna nie zamknął starannie drzwi i nie wyszedł.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Linmarin
Yaoi! YAOI!
Dołączył: 23 Paź 2009
Posty: 5382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Inowrocław Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:12, 11 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Wcale nie płaczę. Nie. Coś mi wpadło do oka. Obu ._.
Chryste, jak łatwo wyobrazić sobie taką scenę w serialu. Tę niepewność i nadzieję. To... wszystko. Niemożliwie uroczy, niemożliwie wzruszający ficzek. Tak mi po nim dobrze @.@
//also, antique, Słońce drogie, nie zastanawiamy się, wysyłamy efekty swojego piśmiennictwa. I sama chętnie zdobyłabym namiary na takie radio, lecę playlistami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Linmarin dnia Śro 23:15, 11 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|